CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

14 kwietnia 2021

MAŁE IMPROWIZACJE (6) NOCNE ŚNIENIE [2/2]

 

  • Albrecht Dürer - "Adam i Ewa".

       Sen rozkołysał go w tej pościeli, poprowadził jak tancerz swoją partnerkę do wielkiej, ludnej i hałaśliwej sali, zastawionej wonnym jedzeniem i napojami. O dziwo, jego męski wzrok nie był mleczny, okutany mgłą, niewyraźny – stawał się coraz bardziej klarowny i jednoznaczny. Widział swymi oczami to, co chciał zobaczyć – to nie była projekcja – to realny obraz, którego mógł niemal dotknąć, gdyby tylko zechciał to uczynić. Jednym słowem wpłynął pospiesznie do rzeczywistości, jak oceaniczny jacht z postawionymi skrzydłami żagli, chroniący się w basenie portowym przed nadejściem tajfunu. I w końcu ujrzał swoje marzenie z bliska i od środka – młode, urocze, spłoszone, z wyraźnym cieniem zmęczenia, boskie stworzenie, krążące po wielkiej sali jak świetlna iluminacja podczas zawodów sportowych. Nagle wstał, bo do tej pory siedział, niemy i skupiony, zdradzający swą obecność jedynie wzrokiem, i ruszył w stronę przestronnego hallu, za którym…

      Druga trzydzieści. Ramona. Strasznie cię przepraszam. Nic się nie stało. Rozumiem. Mimo wszystko przepraszam. Już dobrze. Daj spokój przeprosinom. Potem ci powiem, co z nim. Dobrze. Byłabym cię odwiozła do domu, ale muszę zostać. Dam sobie radę. Bardzo zmęczona. Widzę przecież. Kto to jest ten… no tam, co rozmawia z naszą szefową? Nie wiem. Pierwszy raz go widzę. Czy mi się wydaje, ale on rozmawiając z panią Wirską, nie spuszcza z ciebie wzroku. To całkiem możliwe, bo wydawało mi się, że naprawdę mi się przegląda. Czekaj, wezmę kurtkę. Nie zostaniesz? Znajdziemy ci…

      - Natalio, takie jest twoje imię, prawda? Zapraszam cię do swojego pokoju – przemówił do niej, ujmując ją pod ramię i jednocześnie pomagał jej ubrać kurtkę.

- Nie rozumiem. Jak to, do pokoju? - zareagowała speszona.

- No przecież każdy z nas ma tutaj swój pokój, a ty jesteś zmęczona, pani Wirska mówiła, więc postanowiłem zaproponować ci swój pokój – tłumaczył.

- To miłe z pana strony, ale co z panem?

- Co ze mną? Dołączę do towarzystwa albo… proszę nie oponować.

       I powiódł ją przed sobą. Zmęczonym jej nogom kazał wspiąć się na trzecie piętro, choć winda działała, lecz on pragnął przylegać swoimi stopami do tropów jej wiotkich stópek obutych w czółenka z niewysokim podbiciem na piętach, pozostawionych na schodkach wijących się ciasnymi zakosami w górę. Obserwował falujące ruchy jej gibkiego, sprężystego ciała, które jednak pnąc się coraz wyżej zaczynało odczuwać zmęczenie, a więc sunęło coraz wolniej, aż w końcu pokonując ostatni próg schodni zakołysało się i stanęło, pozwalając się dogonić przez tropiciela. Ten ujął dziewczynę pod prawe ramię, obawiając się, że zagaśnie nagle ta jej siła, jaką zdradzała każdym swym ruchem doglądając na dole biesiadników. Nareszcie doszli do pokoju z numerem zaczynającym się od trójki; on otworzył na oścież drzwi, ona rączym truchtem przebiegła przez nieszeroki przedpokój i spoczęła na rozesłanym do połowy dwuosobowym łożu.

- A pan? - zapytała.

- A ja? Proszę się mną nie kłopotać. Tu jest jeszcze drugi pokoik, coś w rodzaju gabinetu do pracy, biurko z krzesłem, niewielka szafka z możliwością ustawienia na półkach w jej wnętrzu książek – a mówiąc to, odwracał się na pięcie od niej, spodziewając się, że za chwilę zsunie z siebie sukienkę w jakiej zwykła bywać w hotelowej pracy, potem buty, rajstopy, a może jeszcze tak na wpół rozebrana przejdzie do łazienki,.aby obmyć ciało po pracowitym, hałaśliwym dniu. Przeszedł zatem do tej drugiej klitki, usiadł na wygodnym, wyściełanym na siedlisku delikatnym materiałem krześle i nadspodziewanie zasnął.

      Znów zaczynało nim kołysać w pościeli. Drżał całym swym ciałem i otwierając jedno oko, pomyślał, że to chłód styczniowy wdarł się do wnętrza pokoju poprzez niedomknięte drzwi balkonu. Nie chciało mu się wstawać, aby położyć tamę temu dokuczliwemu przeciągowi. Postanowił skupić swe ciało w sobie i wcisnąć się głębiej pod kołdrę, gdy nagle potarł kolanem czyjąś skórę, jej skórę naciągniętą na eterycznie napięte, emitujące ciepło udo. Ten mimowolny dotyk rozbudził go. Odkopał w pościeli jej ciało, oddychające kobiecym zapachem, nieskromnie nagie, spolegliwe. Przytulił się do tego ciała, tak jak wcześniej sen przytulił się do niego.


[14.04.2021, Toruń]


2 komentarze: