361.
Pierwszego stycznia tego roku pisałem o Zygmuncie Malanowiczu, aktorze występującym między innymi w „Nożu w wodzie” i serialu „Dom”. I proszę, w wielkanocne święta zabrała go nam śmierć. Podobnie postąpiła z Krzysztofem Krawczykiem. Śmierć sprzymierzyła się z pandemią i zabiera nam coraz więcej ludzi. Umierają też ci, którym pozwala na to wiek i inne choroby. Często przy życiu pozostają kanalie, ale na szczęście, pozostają też dobrzy ludzie.
362.
Mój przedostatni tekst z cyklu „Zapisków z czasu dyktatury” traktował z grubsza biorąc o moich perturbacjach z katolicyzmem i przyczynami mojego rozstania się z tą grupą wyznaniową. Wskazałem w nich konkretne osoby, które nie tylko wpłynęły na moją decyzję o rozstaniu, ale też doprowadzają kościół katolicki do upadku. Kiedy udostępniłem swój tekst na jednej z grup fejsbukowych, parę osób zarzuciło mi, że w Wielkim Tygodniu pluję nienawiścią do k.k. i postępując nie po chrześcijańsku próbuję dać się wessać przez wyznanie, które określiłem jako przeciwwagę katolicyzmu. Sądzę, że dla mówienia i pisania prawdy każdy dzień roku jest właściwy. Nie podzielam zdania, abym z nienawiścią odniósł się do religii katolickiej, natomiast jako wolny człowiek mam prawo do wyrażenia swojego zdania wobec dostojników kościoła katolickiego, których słowa i czyny trudno uznać za chrześcijańskie. To raczej oni są siewcami nienawiści. Kiedy słyszę słowa jakiegoś pana księdza natanka, który ubrany w szaty duchowne mówi, że „dziecko z probówki poczęte poza Bogiem jest produktem, a nie bytem, nie istotą. Jest zwierzęciem” scyzoryk, którego nie mam, otwiera się w kieszeni. Odnosząc się do wypowiedzi tego szaleńca już w kwestii znaczenia pojęcia „byt” zdumiewa prostactwo tego nieuka, nieuświadomionego, że wszystko co istnieje, jest bytem. Bytem jest zatem i produkt, i dziecko, i zwierzę, i sam natanek, choć wydaje się, że jest on bytem zbędnym. Oczywiście głównie chodzi mi o to, że nazwanie przez tego nieszczęśnika dziecka urodzonego metodą in vitro produktem i zwierzęciem powinno być z urzędu ścigane przez prawo, gdyż, moim zdaniem, trudno o większą obelgę uczynioną człowiekowi. Gdybym był takim dzieckiem, postawiłbym ten zboczony umysł katolickiego klechy przed oblicze sądu, co moi antagoniści zakotwiczeni w grupie, w której udostępniłem swój wcześniejszy tekst, nazwaliby wyższą formą nienawiści. Tak jak w przypadku pedofilii w kościele katolickim konserwatywny beton biskupi milczy, pal sześć z nimi, a milczenie w takich przypadkach oznacza zgodę na te haniebne słowa. Oczywiście postępowi duchowni jak ojciec Giżyński, potępiają słowa natanka, i chwała mu za to… a prości katolicy? Czekam.
363.
- w Lasku Bulońskim, płucach Paryża.
Coraz częściej łapię się na tym, że oczami wyobraźni wyruszam w trasy po Europie, które już odbyłem. Stoję w Lasku Bulońskim w Paryżu albo w Anglii na parkingu przed pubem, którego nazwy nie pamiętam, gdzie mnie za pośrednictwem fejsbuka zapraszano. Jadę do Vigo w Hiszpanii lub nocuję w Meridzie, pokonuję alpejskie serpentyny powyżej Briancon, kierując się do Włoch, wjeżdżam do Rzymu, a nocą podjeżdżam do Watykanu, spaceruję po kamienistym wybrzeżu Bretanii podczas odpływu albo też robię sobie dwudniowy odpoczynek w Niemczech pod Stuttgartem. Jestem w bardzo wielu miejscach korzystając ze wspomnień i popuszczając wodze wyobraźni. To taka niegroźna obsesja, której ulegam ilekroć przymykam oczy… ale nie chcę pamiętać tego wypadku.
364.
Mam takie marzenie odnośnie starości. Już nawet nie śmiem marzyć o małym podleśnym domku, w którym mógłbym spędzić resztę swego życia, lecz staram się marzyć realnie, ot choćby o tym, że będę więcej czytał, choć i tak czytam sporo, ale chciałbym jesz ze więcej. Tylko po co? Czy mam zabrać do grobu te wszystkie opowieści?
365.
Przyszli żeby zobaczyć poetę – Tadeusz Różewicz
przyszli żeby zobaczyć poetę
i co zobaczyli?
zobaczyli człowieka
siedzącego na krześle
który zakrył twarz
a po chwili powiedział
szkoda że nie przyszliście
do mnie przed dwudziestu laty
wtedy jeden z młodzieńców
odpowiedział
nie było nas jeszcze
na świecie
przyglądałem się
czterem twarzom
odbitym w zamglonym lustrze
mojego życia
usłyszałem
z bardzo daleka
ich głosy czyste i mocne
nad czym pan teraz pracuje
co pan robi
odpowiedziałem
nic nie robię
dojrzewałem przez pięćdziesiąt lat
do tego trudnego zadania
kiedy „nic nie robię” robię NIC
usłyszałem śmiech
kiedy nic nie robię
jestem w środku
widzę wyraźnie tych
co wybrali działanie
widzę byle jakie działanie
przed byle jakim myśleniem
byle jaki Gustaw
przemienia się
w byle jakiego Konrada
byle jaki felietonista
w byle jakiego moralistę
słyszę
jak byle kto mówi byle co
do byle kogo
bylejakość ogarnia masy i elity
ale to dopiero początek
Karykatura Tadeusza Różewicza autorstwa Pawła Różewicza, bratanka poety.
Już niedługo Tadeusz Różewicz pojawi się kolejny raz w kawiarence. Tym razem trochę inaczej.
[07.04.2021, Toruń]
Do 362 - prostym katolikom nadal rozum nie wrócił.
OdpowiedzUsuńDo 363 - najlepiej byłoby wspominać tylko te wspaniale przezycia...
Do 364 - podzielam Twój zachwyt twórczością Tadeusza Różewicza.
Mnie zdumiewa dysproporcja między info o Krawczyku a Malanowiczu, o śmierci tego drugiego w mediach cisza.
OdpowiedzUsuńCzyżby bylejakośc była znakiem naszych czasów?