„Teatr mój widzę ogromny,
wielkie powietrzne przestrzenie,
ludzie je pełnią i cienie,
ja jestem grze ich przytomny.”
„I ciągle widzę ich twarze…” - Stanisław Wyspiański
- Ale, ale... pan znowu tutaj?
Poznała go. Kiedy spożywała kolację, siedziała z dala od niego wraz ze swoim zespołem przy dwóch złączonych stolikach. Wtedy nie rozmawiała z nim, lecz teraz zaszedł ją z tyłu, przysiadł się do niej, kiedy wdała się w rozmowę z Małgorzatą.
- Dzieci są oczywiście niezbędne. Uda ci się sprowadzić braciszka i siostrzyczkę na następną próbę?
- Oczywiście, mama je przyprowadzi. Wiesz, że one nauczyły się już swych ról. Nie jest tego dużo, to fakt, ale te moje bliźnięta dopiero pierwszy raz stanęły przed takim wyzwaniem.
Małgorzata zwracała się do Doroty per ty. Dzieliło je, co najwyżej sześć lat różnicy. Małgorzata była maturzystką, zaś Dorota po studiach odbywała w tej szkole praktykę. Nenckiemu podobała się jej aktywność i poświęcenie, nie tak przecież typowe dla ostatnich absolwentów wydziałów pedagogicznych naszych rodzimych uczelni. Zamierzał dać jej od nowego roku szkolnego jedną klasę na wychowawstwo z językiem polskim; pozostawiłby jej wychowawstwo w internacie i ten teatr. Właściwie teatrem młodzieżowym opiekowali się w trójkę: ona, Krajewski i pani Zofia, ale decydujący głos miała Dorota – tak ustalili starsi od niej.
- Świetnie daje pani sobie radę – stwierdził dziennikarz, który, jak się zdawało, był pod urokiem młodej nauczycielki, a spoglądał na nią takim nieokreślonym wzrokiem, w którym można było zauważyć mgiełkę tajemnicy i zalotności.
- Miło mi, że pan tak sądzi, ale to głównie zasługa tych młodych.
Wskazała wzrokiem na młodzież zasiadającą na proscenium. Była przerwa i posilano się tam swobodną rozmową, choć barczysty chłopak grający Guślarza najwyraźniej rozmawiał z Sową na temat samej sztuki, jednocześnie poprawiając jej kostium składający się w lwiej części, co zrozumiałe, z piór przyklejonych do wiotkiej bawełnianej sukienki.
- Zastanawia mnie to, jak wy wszyscy znajdujecie na to czas
- A to takie proste - mówiąc to, Dorota obdarzyła swego rozmówcę uśmiechem, w którym nie było krzty zalotności. Nie mogła uwierzyć w to, że dziennikarzowi tak trudno zrozumieć, że jeżeli robi się coś z sercem, wtedy człowiek nie liczy się z czasem. (cdn.)
[25.04.2021, Toruń]
Wspaniałym cytatem zacząłeś następną część ....
OdpowiedzUsuń