CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

31 października 2021

KAWIARENKA. ROZDZIAŁ 23. ZASŁABNIĘCIE

 



ROZDZIAŁ 23. ZASŁABNIĘCIE

(w którym dowiadujemy się o pracy jaką wykonuje w Ciżemkach pani Joanna Kosmowska oraz o tym, że pan doktor Koteńko postanowił zająć się pacjentką na poważnie)

- Pani Joasiu, musi pani zwolnić tempo życia - powiedział doktor Koteńko zawezwany do omdlenia, jakie już po raz trzeci przydarzyło się pierwszej obywatelce Ciżemek.

- Kiedy panie doktorze tyle pracy przed nami. Wstaję przed szóstą, bo pan wie, że dwie krówki i dwie kozy mamy, i trzeba je wydoić, a z koziego mleka ser uwarzyć, bo na taki ser zbyt mamy, podobnie zresztą na krowie mleko nabywców znajdujemy. A potem te konie. Mam trójkę dzieci po porażeniu mózgowym i jedno autystyczne. Już przed ósmą rozpoczynam terapię, bo wie pan, że letnią porą najlepiej wykorzystywać koniki ranem albo wieczorem, kiedy nie ma już upału. Nawet nie zdaje pan sobie sprawy z tego, jak szybko te dzieciaki przywiązały się do koni. To cudowne, że mogę obserwować z bliska, jak te szkraby reagują na kontakt ze zwierzęciem, z jakim namaszczeniem dotykają końskiego grzbietu, jak przytulają się do ich ciepłych ciał, jak ich niesprawne kończyny: nogi i ręce nabierają siły, jak zwiotczałe mięśnie wykazują nagle nadzwyczajne umiejętności chwytu, jak ich pozbawione sprężystości ciała niespodziewanie odzyskują równowagę. Wszystko to odbywa się stopniowo, malutkimi kroczkami, lecz dla mnie i dla ich opiekunów jest to zauważalne. A takie autystyczne dziecko, wie pan doktor przecież lepiej ode mnie, które żyło dotąd i żyje w swoim zamkniętym świecie przeżyć i emocji, potrafi teraz po tych zajęciach wykazać się aktywnością, której uprzednio nie zauważano. Jak ono ożywia się w kontakcie ze zwierzęciem, znajdując w tym jakiś cel, a jest nim właśnie bliski kontakt z końskim ciałem, wilgotnymi nozdrzami, grzywą, w która wplata swoje palce. Pan wie doktorze lepiej ode mnie - powtórzyła - że hipoterapia wskazana jest właśnie dzieciom przeżywającym świat inaczej, a kiedy ja to widzę i czuję, tym większa we mnie radość. Widzę w tym moim podopiecznym taki rzadko spotykany błysk w oczach, choć na początku była to raczej ciekawość powstrzymywana lękiem przed zwierzęciem, była chęć ucieczki, ale później, stopniowo ten strach ustępował… pan wie, hipoterapia wymaga cierpliwości...

Końmi i hipoterapią zaraziłam się na SGGW. Jest taka pani profesor, co piękną i mądrą książkę napisała… i bardzo chciałam kiedyś się tym zająć... i udało się.

Doktor Koteńko przymykał już swoją walizeczkę, z którą wędrował po domach pacjentów jak, nie przymierzając, komiwojażer oferujący błyskotki do kupienia.

- Ja to wszystko rozumiem, pani Joasiu - powiedział wyrozumiale - ale zdrowia oszukać się nie da, a jego brak spowoduje, że przyjdzie taka chwila, kiedy już więcej pani nie pomoże swym małym pacjentom. Młoda jest pani, młoda, więc swoją przyszłość wciąż jak przez mgłę pani widzi… a tu i o swoim dziecku pomyśleć trzeba. - uśmiechnął się doktor Koteńko.

- Jeszcze na mnie nie czas - odrzekła przyrumieniona na policzkach - musimy ogarnąć nasze gospodarstwo. Mąż też pracuje. Ciężko zdobywa dla siebie miejsce w weterynaryjnym fachu, skupiając się na razie na leczeniu piesków i kotków, a z tego się nie wyżyje, a chciałby sobie porządny gabinet sprawić. To kosztuje i chociaż oboje naprawdę od naszych rodzin silne wsparcie mamy, to trzeba cierpliwości…

- To tak jak przy hipoterapii - westchnął pan doktor - potrzeba wiele cierpliwości - znam też wasze plany odnośnie otwarcia ośrodka jeździeckiego… ale wszystko w swoim czasie - dopowiedział i kilka tabletek na dzień dzisiejszy do zażycia przez Joannę pozostawił. Wypisał też receptę i, co najważniejsze, skierowanie na badania.

- Pani Joasiu, jutro koniecznie chcę panią widzieć o siódmej rano na czczo w naszym ośrodku, i koniecznie uśmiechniętą - nakazał - musimy się pani gruntownie przyjrzeć od środka.

- Przyjdę na pewno, panie doktorze - zapewniła - może jeszcze zdążę po powrocie z ośrodka z radcą Krachem porozmawiać.

- Pan radca Krach u państwa o tak porannej porze? To do niego niepodobne.

- A tak. Zjawi się u nas z małżonką, aby poważną sprawę z nami omówić… to pan doktor nic nie wie, o zakusach radcy Kracha?

A doktor Koteńko nie wiedział, bo i skąd.


[31.10.2021, Toruń]


6 komentarzy:

  1. Niemal identycznie brzmiało moje panieńskie nazwisko, tylko jedna literka inna.
    Omdlenia mogą być niebezpieczne, badania wskazane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. .... zbieg okoliczności, chyba. Też tak sądzę z tymi omdleniami...

      Usuń
  2. Za czasów mojego dzieciństwa i wczesnej młodości hipoterapia nie była popularna. A szkoda, bo konie dobrze wpływają na ludzki nastrój. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. swego czasu chciałem uruchomić w kierowanej przez siebie szkole hipoterapię... było już bardzo blisko, bo miałem już specjalistki od hipoterapii, ale się nie udało, niestety...

      Usuń
  3. Jestem zauroczona opisywanym światem, gdzie najważniejszą sprawą jest troska o drugiego człowieka!
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż... było moją intencją opisać świat lepszy, niż nim jest w rzeczywistości.... pozdrawiam

      Usuń