560.
W dniu 8 grudnia 2019 roku napisałem: "Gdyby kto pytał... Od 24 października jestem w szpitalu w Oslo po poważnym wypadku, jakiemu uległem. Udało mi się przeżyć. Mam nadzieję wrócić do kraju w nadchodzącym tygodniu."
W tej krótkiej notatce pojawił się błąd. Otóż w szpitalu w Oslo znalazłem się dnia 25 października 2019 roku, bezpośrednio po wypadku jakiemu uległem.
Tak, wczoraj minęły dwa lata od tego wypadku, w którym omal nie straciłem życia i do dzisiaj odczuwam jego skutki. To wydarzenie zmieniło całe moje życie. Było ciężko, bardzo ciężko. W tych najcięższych czasach podano mi dłoń, wspomożono mnie, za co dziękuję tym wszystkim, którzy wiedzą, że jest za co dziękować. Martwię się teraz tylko tym, że chociaż jest ze mną lepiej, nie zdołałem dotąd odpowiedzieć z nawiązką na okazaną mi pomoc. A że ten wypadek wpłynął na moje obecne życie, to fakt, którego chyba nie muszę tłumaczyć. Są takie instytucje i urzędy, które, jakby z radością wykorzystują fakt, iż wskutek tamtego zdarzenia załamało się moje życie zawodowe, a też i po części, rodzinne. Jest też człowiek, całkowicie niezwiązany z wypadkiem, który dla własnych potrzeb wykorzystuje tę feralną historię z 25 listopada 2019 roku. Ale przecież trzeba nadal żyć, chociaż czasami nie chce się wstawać, nie chce się widzieć wschodu słońca, bo przychodzą chwile totalnego zwątpienia. Próbuję z nimi walczyć. Raz mi się to udaje, innym razem niekoniecznie. Po raz kolejny dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że jednak żyję, dziękuję służbie ratowniczej, lekarzom, pielęgniarkom i pielęgniarzom, którzy się mną zajmowali w dalekim Oslo, dziękuję pani Edycie, która się mną zajęła, gdy przebywałem w szpitalu; dziękuję też wszystkim moim znajomym i nieznajomym, także tym, którzy komentują poruszane przeze mnie tematy na kawiarence, dziękuję za okazaną pomoc i wsparcie; nareszcie dziękuję swoim najbliższym, że byli ze mną i w dalszym ciągu ze mną wytrzymują.
[26.10.2021, Toruń]
Miestety, nie pomogłam Ci Andrzeju bo nie miałam takiej możliwości. Byłam jednak w dłuzszym kontakcie na messengerze z Twoją Żoną i starałam się Ją pocieszać.
OdpowiedzUsuńMyślałam i nadal często o Tobie myślę...
Najserdeczniej Cię pozdrawiam.
Ale, ale... ptzecież zaliczam Cię do tych, którzy mi pomogli... pozdrawiam!!!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSzkoda, że tak mało napisałeś o tym osobniku, ktorego tak określasz " Jest też człowiek, całkowicie niezwiązany z wypadkiem, który dla własnych potrzeb wykorzystuje tę feralną historię z 25 listopada 2019 roku". Należałoby go zapytać, dlaczego to robi. Ci którzy pomagali, robili to nie dla podziękowań, chociaż oczywiście każdemu jest miło, gdy jego wysiłki są dostrzegane i doceniane. Nie potrafię "posługiwać"się messengerem na fb by wesprzeć Ciebie i Twoich najbliższych, ale może kiedyś nadarzy się okazja by się spotkać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie mogę niestety wypowiedzieć się obszerniej na temat tego człowieka, gdyż sprawa trafiła do sądu. Są ponoć ludzie i ludziska.... pozdrawiam
UsuńKto by pomyślał,że tyle już czasu minęło i nawet nie wiesz, jak mnie przeraziła tamta wiadomość!
OdpowiedzUsuńjotka
dziękuję ci i doceniam to, co dla mnie zrobiłaś, Jotko...
Usuń