547.
Nie ma co ukrywać. Po orzeczeniu kucharki prezesa nasz kraj de facto wyszedł z Unii Europejskiej, albowiem nie można być w Unii i jednocześnie pod względem prawnym w niej nie być, tak jak nie można zjeść całego jabłka i trzymać je w ręce. kaczyński pojechał na całość, po bandzie. Stary to gość, tyleż nienawistny, co zgorzkniały i jest mu obojętne, co będzie z Polską, kiedy odejdzie z tego świata. Ważne dla niego jest to, że udało mu się przekonać do swej paranoicznej wizji całą rzeszę ogłupiałych ludzi, którzy gotowi są oddać za swojego guru życie.
Taki pełzający Polexit to po części wina samej Unii, która nie dość starannie zaglądała w psychikę starszego pana, który w swoim życiu nie przepracował uczciwie godziny życia, który zawsze mącił, dzielił i nienawidził tych, którzy myśleli inaczej niż on. Być może politycy i urzędnicy nie wzięli pod uwagę tego, że na czele jednego z krajów należących do Wspólnoty stanie ktoś o umyśle człowieka obłąkanego, nie wzięli pod uwagę obecności w polityce kaczyńskiego. Gdyby przewidziano taki rozwój wypadków, w traktatach unijnych powinien pojawić się zapis: "jeśli któreś z państw nie przestrzega prawa stanowionego w Unii, automatycznie przestaje być członkiem tej ponadpaństwowej organizacji". Trzymiesięczny okres domykania spraw związanych z wyjściem z UE i wolna droga. Tak być powinno, moim zdaniem. A wtedy, proszę bardzo, pis z miesiąca na miesiąc musiałby choćby w gospodarce zdobyć nowe rynki zbytu. Musieliby też pisowscy spece od niszczenia gospodarki liczyć się z tym, że gros inwestycji unijnych zniknie z przestrzeni gospodarczej naszego kraju, że miejsca rodzimych transportowców i firm wszystkich innych branż będą stopniowo zastępowane firmami z innych krajów europejskich. Ponieważ pisowska polityka zagraniczna praktycznie nie istnieje, a na całym świecie mamy samych wrogów (czy czytający te słowa zwrócili uwagę na dominujący wśród rządzących pogląd, że tylko pis i jego przystawka solidarna polska ma rację, a wszyscy pozostali, w kraju czy też za granicami, ba, nawet za morzami i oceanami racji nie mają - to zdaje się zasadnicza doktryna projektu politycznego prezesa, swoiste pierwsze pisowskie przykazanie - czuć od nich wódę, a tłumaczą, że wszyscy pili, tylko nie oni), marnie oceniam próby podłączenia się Polski pod inne polityczno-gospodarcze przedsięwzięcie.
Ale może dopiero, gdyby była możliwość natychmiastowego usunięcia naszego kraju z Unii, może dopiero wtedy zwolennicy dziadka przejrzeliby na oczy, choć koszt takiej operacji dotknąłby nas wszystkich.
548.
Za moich młodych, dziecięcych, a później młodzieżowych czasów mieliśmy w futbolu:
pierwszą ligę, drugą ligę, kilka grup (4?) trzecich lig, klasę okręgową, klasę A, klasę B i klasę C.
Mam nadzieję, że się nie pomyliłem.
Za moich dziecięcych i młodzieżowych czasów przy Cukrowni Dobrzelin istniał klub piłkarski Sparta Dobrzelin. Klub ten najczęściej występował w klasie B, choć czasami awansował do A klasy i nawet nieźle mu szło w tej o poziom wyżej lidze.
Po umocowaniu się postsolidarnościowej władzy w kraju klub zlikwidowano, boisko zaorano, obiekt, w którym mieścił się klub, szatnie z pakamerami dla piłkarzy, lecz również pomieszczenie, w którym znajdowała się klubokawiarnia, dalej - biblioteka, pomieszczenia dla zakładowej orkiestry dętej oraz to, w którym przechowywano instrumenty... wszystko to sprzedano, bo niby po co w wolnej Polsce zespół sportowy na prawach drużyny amatorskiej, po co boisko, na którym nie tylko ćwiczyli i grali piłkarze Sparty - seniorzy, juniorzy i młodzicy, ale również dzieciaki z pobliskiej szkoły podstawowej, gdzie organizowano taneczne i inne imprezy. Po co komu w wolnej Polsce biblioteka, a już w tej klubokawiarni to chyba tylko Sodoma i Gomora gościły, bo można było w niej zjeść ciasteczka, napić się kawy, herbaty, oranżady i klarowanego, niegazowanego owocowego napoju, ba, i można sobie było w tym klubie pograć w szachy, karty i warcaby, a dzieciaki zajmowały się grą w chińczyka i innymi planszowymi gierkami... no powiedzcie sami - po co to wszystko w wolnej, niekomunistycznej Polsce. Albo po jasną cholerą trzymać orkiestrę dętą? Żeby na pochodach pierwszomajowych albo podczas pogrzebów pracowników cukrowni grała? Co za bezeceństwo taka orkiestra dęta. A w jednym pomieszczeniu to nawet odbywały się lekcje gry na pianinie i gitarze. Widział to kto kiedy? A już kompletnym nieporozumieniem było utrzymywanie przez peerelowską cukrownię biblioteki, całkiem zresztą sporej. Trzeba mieć chyba niedobrze w głowie, aby sprowadzać do takiej biblioteki książki i kazać ludziom je wypożyczać. A zatem cały ten ośrodek kulturalno-sportowy upadł, podobnie zresztą jak domki wypoczynkowe nad jeziorem. Po co one komu? Wypoczynek dla pracowników cukrowni, ich rodzin i dzieci się nie należy. Niech sobie jadą na Karaiby!
Zastanawia się może kto, do czego zmierzam i co mnie zainspirowało do napisania tego tekstu.
Otóż ogłaszam powrót do przeszłości. Ogłaszam powrót do przeszłości po obejrzeniu meczu Polska - San Marino. Nasi dzielni reprezentacyjni piłkarze grali na poziomie zespołu Sparta Dobrzelin walczącego za czasów mojego dzieciństwa i młodości w rozgrywkowej klasie B. Koniecznie muszę w tym miejscu dodać to, że moja Sparta nie przegrałaby tak wysoko z reprezentacją fachury Sousy, jak San Marino, o ile w ogóle by przegrała, choć przecież w tej mojej Sparcie starsi ode mnie faceci robili od szóstej do czternastej, a może i (bo to październik) byli po nocnej zmianie i wbiegliby na boisko na Narodowym ciuteńko przemęczeni.
Ale czasy!!!
[10.10.2021]
Kucharka z niej wyjątkowa. Jako kobiecie jest mi poprostu przykro że inna tak beznadziejna kobieta zaszła tak wysoko.
OdpowiedzUsuńA temu gościowi to zależy wyłącznie na władzy. Polska się dla niego zupełnie nie liczy.
... nie przypuszczałem, że dożyję takich czasów...
UsuńPrzerażająca jest ta wizja, młodzi dopiero rozpoczęli przygodę ze światem, a tu taka ponura przyszłość się szykuje.
OdpowiedzUsuńO piłce nie zabieram głosu, mąż ogląda, ale często nie do końca...
....... gdybym dzisiaj miał lat dwadzieścia parę, wyjechałbym z tego nieprzyjaznego ludziom kraju...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńJa jednak staram się być optymistką, ponieważ nie wyobrażam sobie Polexitu. Po prostu nie przeżyłabym tego. Dość długo żyłam przed odgradzającą od świata kurtyną, ale wtedy nie wiedziałam, co takiego jest za nią. Były tylko jakieś mgliste marzenia typu zapach pomarańczy na Gwiazdkę, czy podróż w nieznane. Jak dzisiaj znaleźć się znowu szarym i siermiężnym świecie? W odatku jeszcze gorszym, niż w czasach PRL, bo z elementami zacofanego średniowiecza. Za tzw. "komuny" jakaś światłość i nowoczesność jednak istniała.
A przede wszystkim, czy ów dbający tylko o utrzymanie władzy człowiek zauważył, ile to już lat nie mamy wojny i dzięki czemu?
Pozdrawiam serdecznie.
PRL to był inny świat, lecz stopniowo, zwłaszcza po dojściu Gierka do władzy, zaczęliśmy podążać w stronę Europy... i nastąpił nagle krach - kryzys... myślę, że nie tylko spowodowany niewydolnością ustroju, ale także dosyć płytkimi wyobrażeniami ludzi, że jak się napełnią sklepy, to już będziemy szczęśliwi. Potem nastąpiła "mała smuta" Jaruzelskiego i wreszcie wymarzona wolność... nie dla wszystkich niestety. A to co jest teraz, to kpina z ludzi, bajer dla ubogich, wciskanie kitu, że za pis jest lepiej, a to lepiej jest dla pisowców, po których można spodziewać się wszystkiego... dosłownie wszystkiego, więc także wyjścia z Unii.
UsuńOstatnie mecze reprezentacji oglądałam chyba za Piechniczka. Teraz to piłkarze wchodzący w skład reprezentacji bardziej myślą o dobrej grze w klubach zagranicznych i transferach. Jeżeli rzeczywiście wyrzucono by nas z Unii, to młode i "oseskowe" pokolenia czeka straszliwa przyszłość. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW Polsce kluby nastawione są na szybki zysk i dlatego sprzedają piłkarzy na pniu i dlatego nasze kluby piłkarskie niewiele znaczą w Europie
Usuń