Estragon i Vladimir czekali na Godota równie niestrudzenie jak cała nasza czwórka na rozpogodzenie.
Przyszło, zrazu nadzwyczaj chętnie, w przedpołudniowej porze, lecz później ukryło się za chmurami, z których pogoniło deszczem, co z konieczności wpłynęło na zmianę planów i tego poniższego, oszczędnego w słowach reportażu.
1. Kiedy się przejaśniło...
za tymi pięcioma modrzewiami po lewej powinien ukazać się "Giewont"
2. Schodami w górę na najwyższe pięterko...
3. Łoże może nie z epoki wiktoriańskiej ale wygodne i moje...
4. Oto dwa uchylne okienka dające wiele światła, zwłaszcza do południa...
5. Schodami w dół...
nie było się ani na "Giewoncie", ani choćby na "Nosalu" ale wspinaczki i zejścia nową trasą wielokroć zaliczyłem
6. Mieszkanko na wysokim poziomie...
7. Cały obiekt przedstawia się następująco...
8. Adelka mimo wszystko chce jechać do Zakopanego...
9. W stronę Krupówek... kiedy się przejaśniło, ukazał się Giewont...
10. Godzinę później z tego samego miejsca (inny zoom) pan "Giewont przykryty kołderką chmur...
[21.08.2017, Kościelisko]
No tych schodów nie zazdroszczę...ale w razie niepogody to jakbyś po górach biegał.
OdpowiedzUsuńPogoda w całej Polsce kapryśna :-(
Powietrze wdychaj pełną piersią i smakuj lokalnych pyszności:-)
Proszę, Adelka prowadzi, ta to się umie urządzić! Góry przyciągają wzrok, ale zapach frytury odstrasza i tylko smreki pachną jak dawniej.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Domek jak chatka z piernika, fura wypasiona, ale "Adelka" przebija wszystko. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPogodę to mamy taką samą :-))
OdpowiedzUsuń