Po
drugiej stronie lustra miał swój własny kąt. Nie przeszkadzał nikomu i jemu
również nie czyniono zarzutów z tego powodu, że istnieje. Mógł swobodnie wypijać
kawę, jeść suchy chleb albo bułkę z dżemem truskawkowym. Włączał też telewizor
i od razu blokował te wszystkie programy, których nie znosił; czytał książki, z
którymi nie miał okazji się oswoić oraz zasypiał przy muzyce, która gładziła go
po włosach, a spał długo.
Czasami
jednak musiał powracać do świata sprzed lustra i wtedy słyszał wtedy zgiełk, który
stawał się powoli bezustannym fizycznym bólem, odczuwanym w każdym, nawet
najodleglejszym zakątku ciała. Chciał mieć porównanie i dlatego tam wracał.
Rozglądał się po pokoju, a nawet otwierał okno, jakiego za lustrem nie było.
Kiedy z dołu spostrzeżono, że okno jest uchylone, rzucano kamieniami do wnętrza
albo krzyczano na niego, jeśli tylko się w nich pojawiał. Nie pamiętał w jakim
kontekście pojawiały się obelgi, lecz znosił je cierpliwie. Czasami jego
pojawienie się w oknie wywoływało furie u tamtych. Był przygotowany na to, że
prędzej, czy później wtargną i pospiesznie sprawdzał zamki przy drzwiach.
Potem, spodziewając się ataku, bezzwłocznie przedostawał się przez lustro po
raz kolejny na tamtą stronę. Przystawiając uszy do ściany, słyszał, najpierw
jak wyłamywane są drzwi wejściowe. Prawdopodobnie pokój był gruntownie
lustrowany. Szukano go pod łóżkiem, za piecem kaflowym, w łazience, a także w
szafie; jej podwójne, rozsuwane drzwi były ścianką, do której przytwierdzono
lustro. Nikt jednak z komanda nie wpadł na pomysł, aby odhaczyć zatyczkę u góry
i na dole tylnej ścianki szafy, aby odsunąć drzwi owiane tajemnicą. Mógł czuć
się bezpieczny.
Któregoś
dnia, wobec powtarzającej się nieobecności właściciela mieszkania, zdecydowano
o usunięciu wszystkich mebli. Wyniesiono też szafę. Wtedy pracownicy budowlani
odkryli kryjówkę. Nie było to trudne, bo ze szczelin w ścianie wydobywał się
odór z rozpadających się ludzkich zwłok.
Po jakimś
czasie ktoś wpadł na pomysł, aby po odnowieniu mieszkania, pozostawić wszystko na
miejscu, tak jak to było za życia człowieka ukrywającego się za taflą lustra.
Zwiedzający byli pod
wrażeniem niezwykłej szafy z lustrem, za którym toczyło się inne życie, a tylko
śmierć była podobna.
A idź pan! Nie dość, żem pogrążona w osobistym dołku, to jeszcze i tu...
OdpowiedzUsuńw końcu każdego to czeka, zgago, a z drugiej strony, lepiej wpadać w czyjś dół, aby swój mniej sprawiał boleści,
OdpowiedzUsuńoptymistycznie pozdrawiam
Na początku myślałm, że piszesz o dwóch światach schizofrenika.
OdpowiedzUsuńDopiero póżniej gdy doszłam do końca tekstu zrozumiałam.
Pewnie jest ktoś taki za lustrem, albo za drzwiami na tym samym piętrze i w tym samym bloku
Smutna prawda.
Pozdrawiam.
P.S. Czy ja Cię znam? Prowadziłeś kiedyś bloga zamek-na-piasku czy cos takiego?
Witam, Stokrotko. Rczeczywiście, pałętam się po sieci także w tym zamku na piasku i pewnie tam powrócę, jeśli Opatrzność pozwoli,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam