4. Przyjaźń i nienawiść
[…] Zastanówmy się z kolei nad tym, kogo lubimy, a kogo nienawidzimy i dlaczego. Zacznijmy od określenia, czym jest przyjaźń i co oznacza słowo „lubić”. Przyjmijmy, że lubić kogoś to tyle, co życzyć mu tego, co uważamy za dobre, i to ze względu na niego, a nie ze względu na nas, i dążyć z całym swych sił do urzeczywistnienia tych życzeń. „Naszym przyjacielem jest zaś ten, kto nas lubi i kogo my również lubimy”. Ci więc, którzy sądzą, że odwzajemniają tego rodzaju uczucia, uważają się za przyjaciół. Z założeń tych wynika, że naszym przyjacielem jest ten, kto podziela naszą radość w tym, co jest dla nas miłe, i nasz ból w tym, co jest dla nas przykre, i to nie z żadnego innego powodu, lecz wyłącznie ze względu na nas samych. Wszyscy bowiem cieszymy się ze spełnienia tego, czego pragniemy, i bolejemy, jeśli spełniają się rzeczy przeciwne [naszym życzeniom]. I dlatego wyrazem czyichś życzeń [dla nas] są jego [wspólne z nami] przeżycia radości i smutku. Następnie, przyjaciółmi są ci, którzy to samo uważają za dobre lub za złe <i tych samych ludzi za swych przyjaciół lub wrogów >, ponieważ w tym przypadku tych samych rzeczy muszą życzyć sobie nawzajem; kto zatem pragnie tych samych rzeczy dla kogoś co dla siebie, jest niewątpliwie jego przyjacielem. [Darzymy przyjaźnią] również tych, którzy wyświadczają nam samym lub naszym podopiecznym: dobrodziejstwa bądź wielkie, bądź wyświadczone chętnie, bądź w ważnym dla nas momencie i ze względu na nas samych; i tych, o których sądzimy, że są gotowi wyświadczyć nam takie dobrodziejstwa. I przyjaciół naszych przyjaciół, a więc tych, którzy lubią tych samych, co my lubimy, i są łubiani przez tych, których my lubimy.
A także tych, którzy mają tych samych wrogów, tj. nienawidzą tych samych ludzi, których my nienawidzimy, i są znienawidzeni przez tych, którzy są nam nienawistni. Wszyscy oni bowiem uważają te same rzeczy za dobre, które my za takie uważamy; pragną więc tego, co jest dobre również dla nas — a to przecież zgadza się z podaną definicją przyjaciela.
[Uczuciem przyjaźni darzymy] poza tym tych, którzy przychodzą nam z pomocą materialną i troszczą się o naszą pomyślność; dlatego właśnie szanujemy ludzi hojnych i mężnych. [Lubimy] również ludzi sprawiedliwych, a za takich uważamy tych, którzy nie żyją cudzym kosztem: ludzie ci utrzymują się z własnej pracy, jedni z rolnictwa, drudzy głównie z rękodzielnictwa. I tych [lubimy], którzy są umiarkowani, gdyż nie są niesprawiedliwi. Z tego samego powodu lubimy również ludzi nie sprawujących urzędów. I następnie tych, których przyjaciółmi pragniemy zostać, jeśli oni przejawiają to samo pragnienie. Muszą to być ludzie cnotliwi, cieszący się dobrą opinią albo u wszystkich, albo u najszlachetniejszych, lub u tych, którzy nas podziwiają lub których my podziwiamy. [Lubimy] również tych, z którymi jest nam przyjemnie przebywać i spędzać czas; a są to ludzie łagodni, nie skłonni do ganienia naszych błędów, nie posiadający wygórowanej ambicji, nie kłótliwi, ponieważ wszyscy tacy byliby skłonni do swarów; ci zaś, którzy z nami walczą, mają oczywiście przeciwne naszym życzenia.
Następnie [lubimy] tych, którzy sami potrafią żartować i być obiektem żartów. W obydwu przecież przypadkach dążymy do niemalże tego samego celu, zarówno wtedy, gdy potrafimy grzecznie żartować z innych i gdy umiemy być przedmiotem żartów. A także tych, którzy chwalą nasze zalety, a zwłaszcza te, co do których nie mamy całkowitej pewności, czy je posiadamy.
[Lubimy] poza tym ludzi, którzy zachowują czystość wyglądu, ubioru i całego swego postępowania. I tych, którzy nie są skłonni wypominać nam błędów i [własnych] przysług, bo w jednym i drugim przypadku zawstydzają nas. A również tych, którzy nie pamiętają krzywd ani nie pielęgnują swego żalu, ale są skorzy do zgody. Sądzimy bowiem, że okażą oni wobec nas taką samą postawę, jaką okazują wobec innych. Lubimy też tych, którzy sami nie są oszczercami i nie chcą wiedzieć rzeczy złych ani [o naszych] bliskich, ani o nas samych, lecz tylko rzeczy dobre, bo tak postępuje człowiek szlachetny. A także tych, którzy nie przeciwstawiają się nam, kiedy jesteśmy wzburzeni gniewem lub przykładamy do czegoś wielką wagę; w przeciwnym bowiem przypadku byliby skłonni do sporów. I tych lubimy, którzy odnoszą się do nas z szacunkiem, a więc np. podziwiają nas, uważają nas za ludzi szlachetnych, cieszą się z naszego towarzystwa; zwłaszcza gdy okazują nam tego rodzaju uczucia ze względu na rzeczy, za które chcemy być podziwiani, szanowani lub mile widziani. [Lubimy] poza tym ludzi o podobnym do nas charakterze i zainteresowaniach, o ile nam nie przeszkadzają i nie utrzymują się z tego samego źródła dochodów, gdyż sprawdza się tu powiedzenie: „garncarz zazdrości garncarzowi”. I tych, którzy mają te same co my pragnienia, jeśli mogą się one spełnić dla obydwu stron, bo w przeciwnym przypadku rodzi się wspomniana zazdrość. I tych, z którymi — o ile ich nie poniżamy — łączą nas tego rodzaju więzy, że nie wstydzimy się wobec nich rzeczy, jakich musimy się wstydzić przed ludzką opinią; a także tych, wobec których wstydzimy się dokonać czegoś rzeczywiście kompromitującego. […]
[12.01.2023, Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz