CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

28 września 2023

KARTKA Z KALENDARZA - 28.09.2023

 

Kartka z kalendarza na dzień 28 września 2023 roku

Czwartek


Imieniny dzisiaj obchodzą: Marek, Wacław oraz Alodiusz, Amalia, Bernardyn, Eksuperiusz, Jan, Laurencjusz, Lena, Myślibor, Myślibora, Salomon, Sylwin, Sylwina, Tymon, Wacława, Więcesław, Więcesława, Wawrzyniec


Przysłowia na dziś:

Na świętego Wacława w polu pustki, w domu sława”

Gdy na Wacława i Michała (29.09) jasno, nie będzie w zimie ciasno”


Słońce

Świt: 05:56

Wsch. Sł.: 06:30

Zenit: 12:26

Zach. Sł.: 18:22

Zmierzch: 18:56


Cytat dnia:

Nudzić się może tyl­ko ten, kto sam jest nudny” - Tadeusz Kotarbiński


Tego dnia w roku 1864 w Cambridge urodził się Barry Pain - angielski dziennikarz, poeta i pisarz. [zmarł 5 maja 1928 roku w Bushey]



Poniżej opowiadanie Paina – „Okno”.


OKNO

Henryk Shapman Barker spieszył się. Przełknął śniadanie, nawymyślał żonie, wyrzucił za drzwi ogrodnika i zdążył jeszcze na pociąg 10 m. 30. Wykonawszy to wszystko z powodzeniem i zająwszy cały przedział pierwszej klasy, w którym nie było ani jednej żywej ludzkiej istoty, gotów był wpaść w dobry humor. Rozłożył gazetę poranną, wściekłem okiem rzucił na wiadomości zagraniczne i zaczął czytać artykuł wstępny. Wykrzykiwał przy tem: „Łobuzy, kajdaniarze!“. Miał zwyczaj zawsze głośno reagować w ten sposób na artykuły wstępne. Nie było to zbyt wytworne, ale Henryk Shapman Barker nie dbał o wytworność. Pociąg zatrzymał się w Chiddleford.

Jedyny tragarz małej stacyjki otworzył drzwi przedziału, — to była pierwsza klęska. Za nim zaś wkroczył August Sturt, gentleman nader majestatyczny — i to była druga klęska. Ale obie klęski były niczem w porównaniu z tem, co nastąpiło.

August Sturt spojrzał podejrzliwie na Henryka Shapmana Barkera, zagwizdał demonstracyjnie, podszedł do okna wagonu i opuścił je na dół. Nie przesadzam wcale nie przekręcam faktów — poprostu opuścił okno na dół.

 — Nie ruszaj pan okna — rozkazał Barker.

 — Trzymaj pan język za zębami, — odwarknął pogardliwie Sturt i usiadł naprzeciw Barkera. Wyciągnął nogi tak daleko, że zredukował niemal do zera sferę działania nóg Barkerowych, wyjął z kieszeni notes i zaczął go przeglądać, gwiżdżąc arję Gounod’a.

 — Pan nie zna przepisów kolejowych, dotyczących okien w wagonach, dziko wrzasnął Barker, — nie żądam i nie spodziewam się od pana grzeczności, ale trzeba szanować przepisy!

 — Idź pan do djabła, — rzekł z flegmą Sturt, poczem zajął się znów studjowaniem notatnika i gwizdaniem.

 — Pierwsza osoba, która wchodzi do przedziału, ma prawo do okna, ja jestem pierwszy i chcę żeby było podniesione! — gorączkował się Barker.

Sturt schował notatnik do kieszeni z wyrazem nudy i rezygnacji.

 — Ponieważ nie przestaje pan ględzić, powiem panu, jak się rzecz ma z temi przepisami. Uchroni to pana na przyszłość od występowania w roli śmiesznej i błazeńskiej. Otóż — jeżeli zajmuje pan siedzenie narożne w kierunku lokomotywy, decyduje pan o oknie, umieszczonem obok swego siedzenia, a tego okna ja nie ruszałem. Może je pan sobie podnieść albo opuścić. Może je pan wpakować nawet do kieszeni, albo zjeść na zimno. Jest to sprawa między panem a towarzystwem kolejowem i nie obchodzi mnie nawet tyle, co śnieg zeszłoroczny. Ale do tego okna tu, po drugiej stronie, ma pan akurat tyle praw, co mieszkaniec księżyca. Spuściłem okno i zostanie spuszczone, choćby pan pękł i dostał żółtaczki.

 — A! — wykrzyknął Barker, — widzę, że z panem grzeczność to jak groch o ścianę. Nie będę się pana pytał, rozumie pan!

Wstał, podszedł do okna po drugiej stronie, podniósł je i wrócił na swoje miejsce.

 — Załatwione — rzekł, — udław się pan teraz.

Teraz znów Sturt ze złością wstał, podszedł do okna, opuścił je i wrócił na swoje miejsce.

 — Proszę przyjąć do wiadomości, — rzekł uroczyście, — że skoro pan podniesie raz jeszcze to okno, zrobię niezwłocznie tą oto nogą dziurę w niem, a za jednym zamachem we łbie pańskim. Dalej-że! Podnoś pan!

 — Bardzo dobrze. Bardzo dobrze! Jest to groźba gwałtu i przemocy i ciekaw jestem, co powie na to konduktor. Na tej kolei krótko się załatwiają z chuliganami. Będzie pan wyrzucony! Rozumie pan? Precz! — ryczał Henryk Shapman Barker, blizki apopleksji.

 — O, niechże pan się nie drze, jak niemowlę w pieluchach! — zauważył Sturt i wyjął ostentacyjnie swój notatnik. Pociąg zbliżał się do stacji.

Barker spuścił okno po swojej stronie i wychylił się, wołając: „Konduktor!“ Nikt nie zwrócił na to uwagi. „Gdzie jest ten przeklęty konduktor, u djabła!“ Jakaś staruszka zauważyła, że wstyd się tak wyrażać, ale Barker darł się dalej, a Sturt znowu zaczął gwizdać.

Konduktor nadbiegł pośpiesznie w chwili, gdy pociąg już ruszał.

 — Wiem, o co chodzi, — rzekł zdyszany — i słusznie pan się skarży. — To przeklęte okno! Już od trzech dni niema w niem szyby. Wyleciała. Meldowałem władzy...

Konduktor wyskoczył, pociąg ruszył, a Sturt i Barker siedzieli ogłupiali, patrząc na siebie. Potem w tym samym czasie, temi samemi słowami wygłosili obaj tę samą myśl:

 — A teraz widzi pan, co z pana za dureń!


[28.09.2023, Toruń]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz