Tomasz Zaliwski to świetny aktor pamiętany z „Pancernych”, gdzie żywiołowo zagrał rolę Magneta. Ale aktor znany był także z licznych ról teatralnych’ grał w teatrze telewizji, w takich filmach jak „Polonia Restituta”, „Zamach stanu”, „Popioły”, „Rękopis znaleziony w Saragossie”, lecz najlepszą, moim zdaniem rolę zagrał w filmie Andrzeja Kondratiuka „Pasja”. Jak się wydaje postać Wojtka (architekta, który ucieka z miasta i stara się nawiązać głębszy kontakt z naturą i żyć biologicznym rytmem przyrody) jest rolą przystającą do jego pozafilmowego życia.
Poniżej garść informacji o aktorze, w tym opowieść Teresy Lipowskiej o nim jako o jej mężu.
Tomasz Zaliwski przez 44 lata był żonaty z aktorką Teresą Lipowską. Aktor chciał tylko ślubu cywilnego, zaś pani Teresa kościelnego. -"Mój mąż był niewierzący. Był komunistą, ideologiem, wierzył święcie w ideę, że każdy powinien mieć po równo, że wszystkim powinno być dobrze. Był wierny swoim zasadom do końca, nawet wtedy, gdy większość wcześniej zdeklarowanych partyjnych przechodziła na drugą stronę. Nigdy nie był chorągiewką. Ale za to na jego pogrzebie byli wszyscy: z prawej, lewej strony, wierzący i niewierzący. I wszyscy mówili, że bardziej prawego i uczciwego człowieka nie spotkali. Wspominali, ilu ludziom pomógł, że nigdy nie wziął nic dla siebie" - opowiadała Teresa Lipowska w "Gościu.pl". W końcu pan Tomasz dał się namówić na rozmowę z księdzem i poetą Janem Twardowskim. To on przekonał go do ślubu kościelnego i udzielił im go w 1963 roku. -"Byłam w Tomku zakochana. Wiedziałam, że to porządny człowiek, czułam się przy nim bezpiecznie" - wspomina pani Teresa. -"Potem, w ciągu prawie pół wieku małżeństwa, Tomek nigdy nie utrudniał mi praktyk religijnych, a nawet - ponieważ był tradycjonalistą - chodził ze mną do kościoła np. święcić jajka na Wielkanoc. W Boże Narodzenie oczywiście była choinka, prezenty, a potem śpiewanie kolęd. Zawsze wtedy grałam na pianinie, a syn na gitarze" - dodaje. Oboje mieli mocne charaktery. -"Byliśmy przeciwieństwami: ja - żywiołowa, lubiłam się bawić, tańczyć, uwielbiałam być wśród ludzi. On - samotnik, najchętniej odpoczywał na łonie natury, nie znosił przyjęć, na które przecież byliśmy często zapraszani" - mówiła w jednym z wywiadów. Jednak dzięki kompromisom i wzajemnemu szacunkowi pokonywali szczęśliwie wszystko, co mogło zagrozić ich miłości. Pragnęli zostać rodzicami, jednak pani Teresie przez 10 lat nie udawało się zajść w ciążę. Była zrozpaczona. Nie wyobrażała sobie życia bez dzieci. I kiedy już niemal zdecydowali się na adopcję, okazało się, że jest w ciąży. W 1974 roku parze urodził się syn Marcin. -"Na początku mąż nie bardzo wyobrażał sobie, że on - ideowiec, komunista, może wychowywać dziecko na praktykującego katolika. Ja postawiłam sprawę jasno: będę dziecko chrzcić, a potem wychowywać w wierze. Argumentowałam, że w przyszłości syn sam wybierze. Ale przynajmniej będzie miał z czego wybrać. I mąż się z tym zgodził. Syn został ochrzczony. Do dziś jest głęboko wierzącym katolikiem" - mówi pani Teresa. -"Były i kryzysy - na przykład w pewnym momencie mąż za bardzo sięgał do kieliszka. Gdy urodził się nasz syn, mąż przysiągł, że syn nie zobaczy go pijanego. I słowa dotrzymał" - dodaje. Swoje miejsce na ziemi stworzyli na warszawskich Kabatach. Ale pan Tomasz z żoną kochali też Augustów. Przez 40 lat wyjeżdżali tam w każde wakacje. Najpierw sami, potem z synkiem Marcinem. -"Augustów to też moje miejsce na ziemi. Myślę o nim przez cały rok. A dokładnie o tym, kiedy tam znów pojadę. Już na miejscu jestem przeszczęśliwa" - mówi aktorka. Po każdej premierze pan Tomasz wręczał żonie kwiaty z bilecikami. Na jednym z ostatnich napisał: "Starość nigdy nie chroni przed miłością, ale miłość często chroni przed starością. Dlatego serce nie ma zmarszczek…". W 2003 roku lekarze wykryli u aktora złośliwy nowotwór. Przez następne 3 lata walczył z chorobą. -"Cierpiał w potwornych bólach. Cały czas musiał przyjmować morfinę. Ja to wszystko z nim przeżywałam. Bardzo" - opowiada pani Teresa. Tomasz Zaliwski zmarł 13 lipca 2006 roku w wieku 76 lat. Pochowany jest na Cmentarzu w Pyrach na warszawskim Ursynowie. -"Nadal z nim rozmawiam, tak jak rozmawiałam całe życie. Nadal kocham męża, czuję jego obecność. On nie pozwoliłby, żebym czuła się samotna. Bo jeżeli samotność, to tylko w jego towarzystwie. Byliśmy cały czas razem i niczego więcej nie potrzebowaliśmy. (...) Myślę, że to, że wciąż jestem lubiana i mam dużo zawodowych propozycji, to również jego zasługa. Tomasz jest moim Aniołem Stróżem. Choć nie był praktykującym katolikiem, myślę, że jest bardzo wysoko i blisko świętego Piotra" - mówi wzruszona pani Teresa. -"Jasne, że samotność czasem mi doskwiera. Szczególnie, jak po pracy pomyślę, że znów będę musiała wrócić do pustego mieszkania. Nie zastanę męża, który ze mną porozmawia, przytuli, zapyta, czy napiję się z nim herbaty. To boli…" - dodaje. -"Każdemu życzę tak cudownego męża, jakiego ja miałam. Szanowaliśmy nawzajem siebie i swoje poglądy" - podsumowuje pani Teresa Lipowska.
[16.12.2023, Toruń]
Piękna para, cudowna rozmowa...Oboje aktorów bardzo lubię i widziałam w wielu rolach:-)
OdpowiedzUsuń