ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

06 maja 2018

Z ODDALI (4) W NADMORSKICH ALPACH

A/
Na załadunek do Cannes wybrałem się przezornie wcześniej, świadom tego, że będę zjeżdżał nad morze ulicami najeżonymi światłami, przez co podróż się wydłuży.
„Dior” wraz z „Chanel” znajdują się naprzeciwko budynku, w którym odbywają się pokazy filmów i ceremonie wręczania festiwalowych nagród. Udało mi się znaleźć miejsce parkingowe po stronie festiwalowego kinoteatru, bo zatrzymanie się po przeciwnej stronie, bliżej „Diora” nie było możliwe z powodu robót na jezdni. Przyjechałem wcześniej, a więc nic dziwnego, że na ładunek - 5 sporych kartonów (myślę, że z jakimiś ciuchami - mam nadzieję, że nie lumpeksowych ) poczekałem trzy kwadranse.
Samo miasto niczego sobie. Raz już przejeżdżałem przez Cannes jadąc od strony Monaco. Uliczki wąskie, przepych, ale nie tak wielki jak w Monte Carlo.
Po załadunku zjechałem, a właściwie wjechałem w nadmorskie Alpy, mijając zatłoczone i „wąskoulice” Grasso (też kiedyś tam byłem), a ponieważ spedytor zasugerował gdzieś w pobliżu postój (może da się coś doładować), zatrzymałem się na parkingu wśród gór w Saint-Vallier-de-Thiey. Tu odbyłem półtoragodzinną drzemkę. Sms-a od spedytora nie dostałem. Czekam. Pewnie po szesnastej pojadę w dalszą drogę, bo po tej godzinie trudno liczyć na doładunek… chyba że w sobotę.
Tymczasem powiało od morza, rozniosło chmury i w końcu przygrzało słońce. Wiatr oczywiście silny i dokuczliwy, ale z tej racji, że dmucha od południa, będzie mnie popychał ku Sisteron, Valence, Saint Etienne i dalej - do Paryża.
B/
Czytam sobie zbiór opowiadań Jerzego Szaniawskiego „Łgarze pod Złotą Kotwicą”. Szaniawski znany jest ze sztuk teatralnych i „Profesora Tutki”. Opowiadania zebrane w niniejszym tomiku są w klimacie opowieści profesora Tutki - to w gruncie rzeczy opowieści-przypowieści pisane prostym i trącającym myszką językiem (pierwsze wydanie to rok 1928) o charakterze dyskretnie moralizatorskim. 
Proza Szaniawskiego jest nieco dziwaczna. Czytelnik wkracza w osobliwy, fikcyjny świat, w którym nie ma geograficzno-historycznych odniesień. Akcja opowieści może się rozgrywać dosłownie wszędzie - autor nie dostarcza nam wskazówek dotyczących czasoprzestrzeni przedstawianego przez niego świata.  Jest jakieś miasto N., winiarnia, ogród na wydmach, aleje spacerowe, kawiarnie, wille, słowem miejsca ulokowane w wyobraźni autora. Podobnie z bohaterami. Są nimi jacyś panowie, starsi lub młodzi, kobiety, dzieci, marynarze - próżno doszukiwać się wśród tych postaci podobieństw do realnie żyjących ludzi. Szaniawski sączy opowieści o tych ludziach i miejscach, w jakich żyją, opowiada o niezwykłych zdarzeniach, nierzadko delikatnie pointuje, choć zwykle zakończenia opowieści giną w mroku niedomówień i tajemniczości.
Język Szaniawskiego jest, o czym wspomniałem wyżej, prosty i niedzisiejszy. Tak już się nie pisze, aczkolwiek uroda pisarstwa autora „Dwóch teatrów” polega właśnie na niezwykłości i prostocie dobieranych przez niego słów, zwykle ugrzecznionych a zawsze tajemniczych, jakby nie z tego świata..
Cała twórczość Szaniawskiego stroni od wielkich wydarzeń, od polityki; jest natomiast obrazem mikroświata, w którym poruszają się postaci niby tacy sami jak my wszyscy, obdarzeni uczuciami, toczący walkę ze swoimi słabościami, czasami małostkowi, często tęskniący za nieznanym, zamyśleni, chorzy w swych marzeniach o czymś, co może nigdy nie nastąpi. 

[27.04.2018, Saint-Vallier-de-Thiey, Alpes-Maritimes we Francji]

1 komentarz:

  1. Dwa światy jak Dwa teatry, kto bywa u Diora i kto czyta Szaniawskiego?
    Nie znam tych opowiadań, a Diora jeszcze mniej :-)

    OdpowiedzUsuń