CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

06 maja 2018

Z ODDALI (5) CAŁA ZIELONOŚĆ

A/ NIEBEZPIECZNIE
Krajobrazowo Alpy są piękne, także te schodzące ku Morzu Śródziemnemu, prowansalskie czy wysokie. Ale są niebezpieczne. Przekonał się o tym pewien motocyklista, który jakieś 40 kilometrów od Digne, na wysokości 1000 metrów wszedł chyba zbyt szybko w 180-stopniowy zakręt - „agrafkę” i wypadł z drogi. Dojechałem w to miejsce, kiedy był już reanimowany przez pięciu bodajże ratowników medycznych. Obawiam się, że bezskutecznie. W końcowej fazie akcji ratowniczej panowie ratownicy już się nie spieszyli. Szczelnie owinięte ciało nieszczęśnika umieszczano w karetce w tym momencie, kiedy policja zezwoliła mi jechać dalej.
Aż do Valence pogoda utrzymywała się świetna. Przed przekroczeniem Rodanu, kierując się na Saint Etienne temperatura, pomimo wieczornej pory, przekroczyła siedemnaście stopni. Niestety później wspinając się po raz kolejny na Col de la Republique, zaczęło padać.
B/ CAŁA ZIELONOŚĆ
Zrobiłem sobie postój na N7 przy stacji paliw, o dwie i pół godziny od planowanego zatrzymania się na Aire des Vignobles, niedaleko Sancerre. Wybrałem 4 godziny snu nad jazdę non-stop, zwłaszcza że nie musiałem pędzić. Przez tę spokojną jazdę średnia zużycia paliwa po przejechaniu nieco ponad 4000 kilometrów spadła do 8.1 litra na sto kilometrów. Zwykle busiarze mieszczą się w granicach 10.5 - 11.5 litra na sto kilometrów, ale ja mam taką zasadę, że kiedy nie muszę, jadę spokojnie.
Nie wiem czemu, ale moja nawigacja postępuje dosyć ciekawie. Jadąc np. z punktu A do punktu B wybiera inna trasę, aniżeli bym jechał z punktu B do A. Obecnie jadąc w stronę Paryża, wyszukała mi około 40-kilometrowy odcinek innej, może szybszej trasy na kierunku Mulins (to takie miasto jeszcze w Owernii, ale blisko „granicy” z Burgundią).
Absolutnie nie żałuję tego jej wyboru. W przepięknym przedpołudniowym deszczu miałem okazję zagłębić się w interior pagórkowatej, rolniczej krainy, prezentującej całą fascynującą, wiosenną zieloność. Przez tę zieloność przedkładam krajobrazy francuskie nad hiszpańskie i włoskie, przez całą tę zieloność wolę centralną, zachodnią i wschodnią Francję od upalnych w lecie, ale wietrznych i przerażająco suchych obszarów Francji śródziemnomorskiej. Przyznam szczerze, że mało sobie wyobrażam spędzanie wakacji nad Morzem Śródziemnym we Włoszech, Francji i Hiszpanii (no może w okolicach Barcelony) - nie mój klimat.
Wokół Mulins dominuje hodowla bydła, głównie krów rasy Charolaise - to te umaszczone na kremowo-biało, o ślicznych oczach i zawsze zdziwionych pyskach. Krowy pasą się na łąkach w dzień i w nocy - praktycznie jedynie zimą zachodzą do obór. Powód jest taki, że „szarolajki” podobnie zresztą jak brunatne „limoszki” hodowane są - niestety - dla mięsa, więc ich wymiona są niewielkie - jak cycuszki niedorosłych panienek . „Czy to deszcz, czy to letnia spiekota” krówki hasają, a właściwie dostojnie wałęsają się po pastwisku, bez pośpiechu pożerają trawę, a przebywają zwykle w stadzie… chyba że jakaś „odnoga” o wybujałej fantazji odłączy od stada w poszukiwaniu smaczniejszych liści trawy. Zarówno „limoszki” jak i „szarolajki” nie są głupie: kiedy zaskoczy je deszcz, albo słońce przypomni o swoim panowaniu w naszym układzie planetarnym, krówki poszukają natychmiast parasola drzew, który ochroni je przed niewygodami aury. Nierzadko te stworzenia zajmują pozycję leżącą i leżąc skubią trawę rosnącą wokół pyska.
A dzisiejszy deszcz wzmaga zieloność traw - pożywienia krówkom nie zabraknie.
C/ ZAGADKOWE SŁOWA
Skorzystam z okazji, aby zacytować fragmencik opowiadania „Mistrz i uczeń” Jerzego Szaniawskiego. W tym fragmencie najdobitniej wyraża się zagadkowy i tajemniczy styl pisarstwa Szaniawskiego. Mowa będzie o chłopcu, któremu profesor (mistrz) zlecił napisanie wypracowania.
„Pisał. Dachy w mieście powinny być złote. Przy domach stróże w błękitnych liberiach, wyrażający się wytwornie. Każda dorożka ma koła innego koloru - ożywiłoby to znacznie dzisiejsza monotonię miasta. Na placach wielkie trawniki, po których biegają dzieci: dziewczynka w białej sukience niesie lalkę czerwoną, a naprzeciw niej biegnie dziewczynka w czerwonej sukience i trzyma pajacyka ubranego biało. Po trawniku chodzi także biały indyk o czerwonych koralach i paw ciemniejszy niż trawa. W słońcu idzie ksiądz w czarnej sutannie i niesie pomarańczę. Ksiądz gwizdnął na indyka, aby mu odpowiedział głośnym gulgotaniem. Paw gubi piórko złote.
Kolorowy jest także rynek. Przekupka w czarnym kaftanie sprzedaje czerwony pieprz turecki, a przekupka w kaftanie zielonym - cytryny. Chociaż sprzedają rzeczy gorzko-kwaśne, mówią słodko o sąsiadce sprzedającej zielony groszek i o jej białej kurze z czarnym czubem, co znosi jajka z czarną kropką, a kropka jest wielkości zielonego groszku. Plotki takie nic nikomu nie szkodzą. Kolory nagle może zmienić śnieg. Śnieg na dachach, śnieg na drzewach, wszędzie - śnieg. Srebrne dzwonki zadzwonią na koniach, sto sanek…”

[28.04.2018, Aire des Vignobles, Nierve we Francji]

1 komentarz:

  1. Motocykliści to zmora wszelkich dróg, niestety.
    Nawigacje potrafią człowieka wyprowadzić z równowagi, jako pilot zawsze mam mapę papierową na kolanach, bo wiele razy się przydała...

    OdpowiedzUsuń