- Ta ostatnia burza była zbawcza -
ośmielił się zauważyć radca Krach, a widząc zdziwione spojrzenie redaktora
Pokorskiego, natychmiast dodał: - chodzi mi o to, że najtęższy deszcz
nadciągnął od strony lasu, właściwie z drugiej jego strony - tam na wzgórzach
zwykle najmocniej pada - i sprowadził masę wody rzeką do zalewu; ta zaś
zablokowana tamą, rozlała się szerzej, dosięgając nasypu, na którym ta nowa
firma ma zbudować plażę.
- Rozumiem, że pana radcę ucieszył
wzrost poziomu wody w rzece i zalewie - ocenił ze zrozumieniem mecenas
Szydełko.
- Owszem. I trzeba przyznać, że ta tama
Kosmowskich później wzmocniona przez miasto spełniła swoje zadanie. Z jednej
strony nie ma już podtopień na błoniach w mieście, a i to ważne, że akwen,
który powstał wskutek prac udrażniających Mętnicę powiększył się znacznie z
korzyścią już nie tylko dla Kosmowskich i naszych ryb buszujących w martwym
zakolu rzeki, ale i dla wczasowiczów, którzy po lewej stronie zalewu będą mieli
swoje kąpielisko - wyjaśnił pan radca Krach.
- A mnie właśnie interesuje ta nowa
firma, która ma postawić wraz z miastem domki wypoczynkowe. Prawda to,
przyjacielu, że inwestycja rośnie jak na drożdżach? - zapytał redaktor
Pokorski.
- Istotnie, rośnie w niezwykłym tempie,
co jest zasługą tego, że rajcy miejscy z burmistrzem w porę opracowali plan
zagospodarowania terenów nadrzecznych po lewej stronnej rzeki.
Radca Krach wyjął z teczki notes, z
którego wyrwał kartkę, na której długopisem rozrysowywał plan sytuacyjny
inwestycji, a rysując, tłumaczył niespiesznie.
- Drogi redaktorze, tak płynie Mętnica,
w tym miejscu tama, właściwie śluza, za nią miasto. Rzeka wije się dosyć wąską
strużką, wciskając się w miejskie błonia, potem skręca w prawo i oddziela stare
miasto od nowego. Za błoniami przy szosie powstał ten kompleks wypoczynkowy:
parking, boiska, infrastruktura dla zmotoryzowanych turystów. Teraz podążajmy w
górę rzeki. Pomiędzy lasem a Mętnicą wije się trakt rowerowo-spacerowy
prowadzący do leśniczówki i dalej, w głąb lasu. Bliżej rzeki szyny wąskotorowe.
Pomiędzy nimi a rzeką, proszę zobaczyć, właśnie rysuję, łąki i nieużytki
należące do miejskiej gminy, a wcześniej do nadleśnictwa. Na tych właśnie
terenach, naprzeciwko znajdującego się po drugiej strony Mętnicy gospodarstwa
Kosmowskich i sanatorium miasto wraz z tą nową firmą… bodajże „Pryzmat” się
nazywa, tworzony będzie spory ośrodek wczasowy. Pan burmistrz, który wiele miał
do powiedzenia w sprawie realizacji tego projektu, postawił sprawę jasno:
wczasowisko ma się składać z czterdziestu pięciu domków, z czego piętnaście
przypadać będzie zarządowi miasta. Domki
stylowe, z półfabrykatów drewnopodobnych, minimum na pięć osób, z łazienką i aneksem
kuchennym. Miasto inwestuje w infrastrukturę wodno-kanalizacyjną i
elektryczną, reszta przypada firmie,
która stawia między innymi pawilon handlowy, stołówkę i obiekt
kulturalno-sportowy. Docelowo cały kompleks ma pomieścić około 250 wczasowiczów
plus tych, którzy zamierzają spędzić wczasy na polu biwakowym, które ma
przylegać do terenów istniejącego już ośrodka wypoczynkowego oddanego do użytku
w ubiegłym roku. Daje to w sumie ni mniej ni więcej jak około pół tysiąca
miejsc do wypoczynku.
- Jednym słowem, panie radco, Różanów i
okolice zamieniają się w miejscowość wypoczynkowo-uzdrowiskową - zauważył
mecenas Szydełko.
- Na to wygląda, moi panowie - dobitnie
wyraził się pan radca.
- Zaiste, pięknie to wygląda - przyznał
pan Gnacik, najpierwszy w mieście drobiarz - ale czy jesteśmy w stanie jako
miasto przyciągnąć turystów w nasze okolice?
Kawiarennik Adam, który tego dnia nie
tylko przysłuchiwał się rozmowie przyjaciół, ale i w niej uczestniczył,
spróbował rozwiać wątpliwości przedsiębiorcy drobiowego.
- Mamy, przyjacielu, doroczne święto
miasta, plenery malarskie, spływ kajakowy, funkcjonuje kolejka wąskotorowa,
mamy przepiękny szlak spacerowo-rowerowy pod patronatem leśniczego Gajowniczka, jest woda, las,
uzdrowisko u Wołodii, są konie u Kosmowskich, wreszcie miasto oferujące
rozrywki kulturalne, teatr Majewskiej, a będzie też niebawem otwarty dwór w
Woli Dąbrowskiej, czy tego mało?
- I jest jeszcze kawiarenka - zauważył
pan radca - w której zaczęło się to wszystko… a tak nawiasem mówiąc, czy prezes
tej nowej firmy, z którym, nota bene, omawiałem pewne szczegóły inwestycji,
zaszedł już do kawiarenki?
- Owszem, gościłem go w towarzystwie
burmistrza. Pan burmistrz go zaprosił, bo uznał, robiąc mi przy tym niewymowną
przyjemność, że kawiarenka jest tym miejscem, do którego zajrzeć się powinno,
jeśli pragnie się spełnienia zamierzeń i planów - odparł kawiarennik.
- No, jeśli tak się rzeczy mają, to nie
miejmy wątpliwości - plan się powiedzie - zapewnił pan radca.
I wypili szanowni panowie bo bardzo
schłodzonym piwie, bo po wczorajszej burzy, wbrew prognozom synoptyków, nastał
upał taki, że najskuteczniej można go ugasić szlachetnym napojem
niskoprocentowym.
[15.06.2018, Aire de Toul Dommartin,
Meurthe-et-Moselle, we Francji]
Tyle się dzieje w tym urokliwym miasteczku, szkoda, że nie w realu. Tylu dobrych, rozsądnych ludzi w jednej miejscowości to ja nie widziałam.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Teraz każde miasto, miasteczko i wieś chcą jakoś uatrakcyjnić swą miejscowość i ściągnąć jak najwięcej turystów.
OdpowiedzUsuńPrzez całe lato w moim województwie odbywają się biegi, wyścigi rowerowe, targi lokalnych produktów i inne rozrywki.
Pozdrawiam.