Eduard Manet - PORTRET BERTHE MORISOT

Eduard  Manet  -  PORTRET  BERTHE  MORISOT

MIŁYCH ŚWIĄT

Przy okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego 2025 Roku - spełniania się marzeń!!!

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

16 czerwca 2018

SŁÓWKA (4) BRETANIA - BURGUNDIA - PARYŻ I W STRONĘ NIEMIEC.


A/ DO DIJON
Miałem sporo szczęścia, albowiem z Miniac Morvan w Bretanii wybrałem się w podróż do Dijon w Burgundii trasą, jaką wcześniej na wielu jej odcinkach nie jechałem. Miniac Morvan leży blisko kanału La Manche, u jego wejścia w Bretanii w stronę Brestu, lecz bardziej na południe. Są to tereny wprost przepięknie położone, mniej pagórkowate niż w Normandii, z doskonałymi drogami, krajobrazem zielonym, temperaturą akurat taką, jaką lubię, sięgającą dwudziestu kliku stopni. Ogromną atrakcją tych terenów jest klejnot architektury europejskiej - klasztor na wyspie w Mont Saint Michel, który dostrzegam niestety tylko w jednym miejscu z autostrady. Trasa prowadziła mnie na wschód przez Normandię, powyżej Loary. Na nawigacji wybrałem opcję krótszej choć nieco wolniejszej czasowo trasy, aby nie jechać przez Paryż, bo spodziewałem się w nim korków. Dzięki temu przejechałem przez Alencon, ominąłem od północy Orleans (gdzie też bywają korki), kierując się w stronę Burgundii na Auxerre i dalej do Dijon.
Burgundia to kraina jak z baśni: lasy, pagórki, ogromne tereny upraw winorośli (sławne burgundzkie wina - „burbony”), pastwiska w wszechobecnymi krówkami, urocze wioski, tereny nadrzeczne i kościoły. Widać, że ostatnio w tej części Francji sporo padało. I tak, pod Alencon, jeszcze w Normandii, wylała niewielka rzeczka, której nazwy nie pomnę; także Loara wystąpiła z brzegów tocząc swoje niespokojne wody na zalewiska, również tak częste we Francji kanały osiągnęły maksymalny poziom wody.
Do Dijon dojechałem nocą. Zatrzymałem się około ośmiu kilometrów od celu - ogromnego szpitala - kliniki, gdzie wiozłem materace. Busów z materacami było w sumie pięć, a więc chociaż jechaliśmy oddzielnie, to na rozładunku stawiliśmy się niemal równocześnie. Jako że jako jedyny dysponowałem windą i paleciakiem, pomogłem pozostałym busiarzom w rozładunku (w sumie szpital wzbogacił się o 250 materacy). Na pół godziny przed rozładowaniem ostatniego auta, otrzymuję adres kolejnego załadunku. Mam się udać w stronę Lyonu do Macon.
Ponieważ „czasowo” byłem w normie, skorzystałem z okazji, aby odwiedzić opactwo w Cluny - miejsce, które chciałem zawsze zobaczyć, a nie miałem dotąd takiej możliwości. Wcześniej przejeżdżałem obok jeszcze jednego miejsca kultu religijnego dobrze znanego w całej Europie - sławnego Taize, ale skoro celem było dotrzeć do Cluny, zrezygnowałem z tego pierwszego.
Prawdopodobnie w słynnym, średniowiecznym ośrodku myśli teologicznej w Cluny nie „urzęduje” już żaden zakonnik (choć mogę się mylić) to cały kompleks budynków klasztornych wraz z parkiem robi wrażenie i jest wielką atrakcją turystyczną. Klasztor w Cluny wzięło w posiadanie państwo, a w budzących podziw i szacunek średniowiecznych murach opactwa organizowane są koncerty i wystawy. Część klasztornej posiadłości przeznaczono natomiast na stajnie i tereny do uprawiania jeździectwa.
B/ KOLEJNY RAZ PARYŻ
W Macon załadowano mi jedną ciężką paletę i dziesięć długich na trzy metry pudeł, w które, jak się później okazało, mieściły w sobie „turystyczne” parasole. Udaję się z tym towarem do Paryża, tym razem nie do samego centrum, a do Lasku Bulońskiego, znanego miejsca rekreacji i wypoczynku Paryżan lubiących spacery, jazdę konna i rowerową, ale też cieszącego złą sławą uprawiania płatnych igraszek „miłości”, nie tylko heteroseksualnej. Z tego też względu wolałem nie podjeżdżać pod rozładunek nocą, aby nie być wydanym na pokusę tych wątpliwych i niekochanych przeze mnie przyjemności dokonywanych w ostępach leśnych lub w przystosowanych do swawolnych uciech pomieszczeniach busików - blaszaków.
Zatrzymałem się na spoczynek pod Sancerre, na parkingu przy autostradzie, który często odwiedzam, a w pół do czwartej nad ranem ruszyłem w dalszą trasę.
Na miejscu przyjął mnie pan Placzek, którego dziadkowie byli Polakami, choć on słowa po polsku nie umie. Okazało się, że wspomniane parasole oraz towar na palecie przeznaczone były dla sportowego ośrodka, w którym uprawia się głównie tenis. Zresztą, nie dalej jak dwa kilometry od miejsca, a jakim się rozładowałem znajduje się kompleks profesjonalnych kortów, na których rozgrywa się słynny turniej Rollanda Garrosa.
Tak i opuściłem Lasek Buloński i podjechałem pod kolejny załadunek w jednej z dzielnic Paryża. Tym razem zabrałem sporą skrzynię z aparatura elektroniczną, którą mam zawieźć na targi do Monachium.
Po załadunku wyjeżdżam z Paryża, kierując się na Nancy i na jednej ze stref ekonomicznych przesypiam trzy godziny, czekając na informację o ewentualnym doładunku. Ta jednak nie nadchodzi i wyruszam w drogę, a w okolicy Toul pod Nancy spędzam noc na parkingu przy stacji BP.

[16.06.2018, Aire de Toul Dommartin, Meurthe-et-Moselle, we Francji]

8 komentarzy:

  1. We Francji rzeki się przelewają, a u nas od kilku tygodni nie padało...
    Ciekawe, że takie przewozy obu stronom się opłacają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może właśnie dlatego we Francji zatrzęsienie rzek, no i góry z których spływa woda

      Usuń
  2. Czy naprawdę klasztor w Cluny "wzięło w posiadanie państwo", czy też kupiło za ogromna kwotę od Kk?
    Nocowałam w Lasku Bulońskim podczas wycieczki do Francji, ale jeszcze wtedy nie było tam żadnych ekscesów. Razem z trzema koleżankami nocowałyśmy w czyściutkim bungalowie.
    Powiedz, jak długo wytrzymasz za kółkiem, skoro musisz pokonywać takie ogromne trasy po nie zawsze znanym terenie?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Francja to jednak inny kraj. Kościoły służą to głównie do ślubów i pogrzebów. Jedna msza na tydzień to swiat. To właśnie najpiekniejsze poznawać nowe a w dodatku po Europie naprawdę podróżuje sporo polskich kierowców a Francuzi, co by o nich nie mówić są bardzo uczynni

      Usuń
  3. Dijon kojarzy mi się z gorczycą i musztardą, Lasek Buloński z zielenią i odpoczynkiem,Cluny z klasztornymi budynkami i parkiem, a Burgundia z winem.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdybyś nie miał takiej pracy nie opisywalbys nam swoich kursów i tras tak na bieżąco.
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że każdy rodzaj ładunku wiozłeś osobno, bo przyjemnie byłoby poleżeć pod parasolem na materacu i posłuchać muzyki na doskonałym sprzęcie elektronicznym(jeżeli odtwarzacze były na stanie). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń