Eduard Manet - PORTRET BERTHE MORISOT

Eduard  Manet  -  PORTRET  BERTHE  MORISOT

MIŁYCH ŚWIĄT

Przy okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego 2025 Roku - spełniania się marzeń!!!

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

22 czerwca 2018

SŁÓWKA (6) DALSZA TRASA (II)


D/ Z BOURGES DO PROWANSJI
W Bourges udało mi się sprawnie rozładować te „materiały naukowe” i pomknąłem na Moulins, Clermont Ferrand, przez Góry Ardeche, Aubenas i w kierunku Avignon.
W niewielkiej wiosce Blet był akurat otwarty kościół, a więc zatrzymałem auto i wszedłem porozmawiać. Ciekawa treść kartki wywieszonej na drzwiach wejściowych do świątyni: mer wioski informuje, że kościół będzie otwarty dla zwiedzających d 1-go maja do 30go września. Wysnuwam stąd wniosek, że ten XI-wieczny obiekt kultu religijnego, niewielki, ale piękny, jak niemal wszystkie kościoły we Francji jest pod zarządem merostwa. Niestety wewnętrze świątyni od wielu lat nie było remontowane i panuje tu zaduch. Nie pomaga otwarcie drzwi. Można powiedzieć, że czas w tym miejscu zatrzymał się gdzieś na pierwszej połowie XX wieku.
Najbardziej urzekła mnie kamienna posadzka, wypaczona stąpnięciami setek i tysięcy obutych stóp, stawianych tutaj przez wiernych od XI wieku - to naprawdę niezwykły widok. Druga urokliwość, typowa dla francuskich kościołów (onegdaj pisałem już o tym) to tablica z nazwiskami poległych w czasie I wojny światowej mieszkańców komuny Blet - doliczyłem się około sześćdziesięciu nazwisk, i zapewniam, że są wśród nich prości ludzie, zwykli żołnierze, a nie ma prezydenta kraju zmarłego tragiczną śmiercią w katastrofie lotniczej, katastrofie, która w intencji brata prezydenta i jego popleczników stała się zamachem.
I jeszcze jedna refleksja: występuję z propozycją przejęcia pustych i pozamykanych na cztery spusty kościołów francuskich przez polskich duchownych, których mamy, kto wie, czy nie w nadmiarze. Niechże by się wykazali inicjatywą w przeprowadzeniu gruntownych remontów wewnątrz powierzonych im obiektów, niech na mszach i chodząc po kolędzie gromadzą niezbędne fundusze na szczytne cele, niech zwrócą się do francuskiego rządu o dotacje, niech sięgną po pieniądze unijne, niech wreszcie pożyją sobie jak pączki w maśle, niech spróbują powiedzieć Francuzom, jak mają żyć, jak mają płodzić dzieci, jak je wychowywać. Francuzi na was czekają, a merostwo w takim Blet pozbędzie się nareszcie kłopotu.
Wjeżdżając do Burgundii (Moulins) kontynuuję obserwację typowo rolniczych obszarów. W niektórych miejscach sprzątnięto już rzepak, niedługo koszony będzie jęczmień, później pszenica. W chwili obecnej we Francji jest susza, ale jeszcze tydzień - dwa temu przynajmniej w centralnej Francji sporo padało, tak że skutki suszy nie są tak widoczne jak w Polsce. Zielenią się natomiast pola wyrosłych już na niskiego człowieka słoneczników, zieleni się winorośl, zielenią buraki cukrowe. Krówki - głównie spotykane tu „szarolajki”- to stworzenia nie tylko śliczne ale i mądre. Korzystają z cienia każdego drzewa, każdej krzewiny czy żywopłotu, aby uniknąć oparzeń słonecznych.
Wkraczam w Góry Ardeche. Stąd skąd jadę droga wspina się ku górze na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów, natomiast ten piętnastokilometrowy zjazd najeżony serpentynami to coś dla mnie. Uwielbiam takie zjazdy z pełną koncentracją nad prędkością i zakrętami, jadę szybciej niż osobówki, nie mówiąc już o ciężarówkach, które pozostawiam daleko w tyle. Ale trzeba przyznać, że mam tylko jedną paletę dobrze zabezpieczonego ładunku na pace, a zatem mogę sobie poszaleć oraz że doskonale znam tę trasę N102 prowadzącą stromo w dół do Mayres, a później do Aubenas.
Już na dole zjazdu odbieram telefon - żona miała w Kutnie wypadek. Jechała z córką. Z podporządkowanej ulicy wjechała w nie kobieta prowadząca volkswagena. Na szczęście nic poważnego się nie stało moim kobietom, choć żonę przewiozło pogotowie do szpitala. „Kijanka” zniszczona, a z uwagi na fakt, że żona nie była sprawczynią wypadku, PZU przyznało jej samochód zastępczy - toyotę auris. Naprawa auta na koszt ubezpieczyciela potrwa jakieś trzy tygodnie. Mam nadzieję, że planowany po moim powrocie do kraju wyjazd w góry jednak się odbędzie - jeśli nie naprawioną już „kijanką” to toyotą.
E/ WIATR
Zaczęło wiać wieczorem, kiedy stałem przy firmie w L’Ardoise. Znów dał o sobie znać spływający z Masywu Centralnego mistral. Nienawidzę tego suchego, niezwykle silnego wiatru, chłodzącego nieco rozgrzaną do ponad trzydziestu stopni w cieniu krainę nad dolnym Rodanem.
Po rozładowaniu się dzisiaj przed dziewiątą rano pomknąłem do Montelimar, skąd jutro przed wieczorem wyruszę do Lyonu (nieszczęsny „Amazon”), a w poniedziałek szykuje mi się kurs właśnie z Lyonu do Londynu.
Stoję na strefie komercyjnej o kilometr od „Amazona”. Wiatr nie ustaje. Mistral to taki francuski halny, tyle że u nas w Tatrach jest to raczej ciepły wiatr, po przejściu którego temperatura się podnosi, a śniegi (jeśli są) szybko się topią. Tutaj na południu Francji to niemal huraganowe w porywach wietrzysko nie przepędza chmur, ani też ich nie ściąga. Niebo tak jak było, tak i jest bezchmurne i czyste. Siedząc w stojącym aucie, czuję się tak, jakbym płynął łajbą po rozkołysanym morzu. Mistral bardzo niekorzystnie wpływa na moje samopoczucie. Niemal zawsze gdy jestem na południu Francji, natrafiam na ten wiatr. Tym razem zdaje się być silniejszy niż zwykle. To chyba jedna z podstawowych przyczyn, dla których nie znoszę klimatu śródziemnomorskiego. Zdecydowanie bardziej preferuję strefę oceaniczną w pasie od granicy francusko-hiszpańskiej po Bordeaux i wyżej do Nantes, aż po wybrzeża Normandii.

[22.06.2018, Montelimar, Drome, we Francji]

4 komentarze:

  1. U nas burza piaskowa była bez kropli deszczu...jak tak dalej będzie, to nawet drzewa uschną...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... i wciąż wieje... od słońca bolą oczy, podrażnione spojówki, wkrótce przenoszę się do Lyonu, potem do Anglii... tam będzie normalniej...

      Usuń
  2. Jestem za wysłaniem wszystkich duchownych do Francji i innych krajów.
    Dzięki Bogu, szczęśliwie Żonie i Córce nie stało się nic złego.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... myślę, że starczyłoby ich na samą Francję. Tutaj kościołów więcej niż w Polsce. Na szczęście wszystko jest ok... pozdrawiam

      Usuń