Podoba mi się ten stoicki, renesansowy,
horacjański optymizm poety tak cenionego przez współcześnie z nim żyjących jak i
jego następców po piórze. Łatwiej jest nieść przez życie to, co wygodne,
bliskie sercu i pożyteczne, aniżeli zmagać się z ciężarem nielitościwym,
ciężarem, z którym onegdaj zmagał się Syzyf.
Oto w jaki sposób wypowiada się w tej sprawie
niekwestionowany mistrz słowa Leopold Staff.
Ciężar
Miałem pleciony kosz,
Chciałem weń włożyć owoce,
By je przechować na zimę,
A może miał to być chleb.
W nocy ktoś włożył mi w kosz kamienie,
Ciężkie i twarde,
Które nie miały posłużyć nikomu,
Tylko obarczyć mój grzbiet.
Lecz wezmę ten kosz na plecy,
Poniosę te kamienie,
Poniosę je do końca,
Aż tam.
[17.06.2018, Dachau, Bawaria, w
Niemczech]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz