131.
Na ewentualne pytanie, po co zabieram w tej sprawie, wiedząc, że i tak to niewiele zmieni, bo mamy dyktaturę, która nie znosi ani merytorycznej dyskusji ani sprzeciwu, odpowiem, że czułbym się źle, wiedząc, że nie dążę do zapisywania faktów obrażających nas, społeczeństwo; źle bym się czuł, gdybym milczał.
132.
Modna w pisie reasumpcja czyli ponowne głosowanie w sytuacji, gdy pomimo posiadania większości w sejmie, konkretne głosowanie wychodzi na niekorzyść rządzących. Reasumpcja wielokrotnie już się sprawdziła. Tym razem niekulturalny gliński podszedł do marszałkini witek, prosząc w imieniu szefa szefów o to, aby ta zarządziła ponowne głosowania, bo to , o które chodzi, koalicja prawicowa przegrała. Po cholerę zatem jest w sejmie opozycja? Po cholerę jest w ogóle sejm, jakieś liczenie głosów, etc.
133.
Mówi się już głośno o tym, że ten jeden procent z naszych podatków przeznaczanych przez na cele charytatywne przez podatników nie dochodzi do odbiorców. W tej sprawie napisał interwencję do premiera pan senator Brejza. Prawdopodobnie otrzyma od pana premiera odpowiedź, że wcale nie i to nieprawda, tak jak nie otrzymaliśmy dotąd odpowiedzi na zgłaszany wcześniej problem okradania kontenerów PCK przez hordy pisowskie.
134.
Afera z tzw. Funduszem Inwestycji Lokalnych. Okazuje się, że na pieniądze z tego funduszu mogą liczyć te samorządy rządzone przez pisiorów – pozostałe nie mogą liczyć na tę kasę. O tyle jest to śmieszne posunięcie, że chyba nie ma w Polsce takiej gminy, takiego miasta czy powiatu, w których mieszkańcy w stu procentach głosowaliby na tylko jedną opcję polityczną. W takim np. Poznaniu, gdzie prezydentem nie jest ktoś z pisu, mieszkają przecież zwolennicy kaczyńskiego, ziobry czy gowina i ci również nie dostaną pieniędzy. Ciekawe jak podejdzie do kwestii projektów samorządowych Unia Europejska, czy pozwoli pisowi na przeznaczanie środków unijnych jedynie tym samorządom, które są we władaniu pisu.
135.
Kolejne obostrzenia w związku z walką rządu z pandemią mają głównie na celu uprzykrzyć życie obywatelom; nie mają nic wspólnego z aktualną sytuacją epidemiologiczną, oczywiście pod warunkiem, że dane o zgonach i zakażeniach są przynajmniej zbliżone do miarodajnych. Nie da się ukryć, że pozwolenie na robienie przedświątecznych zakupów w skali masowej kłóci się z późniejszym lockdownem; kłóci się pozwolenie na tłumne uczestnictwo w pasterce z niemożliwością świętowania w sylwestrową noc. Ale chyba najistotniejsze jest to, że ten lockdown, wprowadzenie godziny policyjnej z zakazem przemieszczania się ludności jest po prostu niezgodny z konstytucją, bo nie został wprowadzony stan wojenny czy też wyjątkowy. Pispolska kaczyńskiego nie nie ma nic wspólnego z demokracją.
136.
Mógłbym jeszcze wiele wymienić genialnych pomysłów pisiorów, ale poprzestanę na tym, że, chwała Bogu, pan wiceminister janusz kowalski jednak nie popełnił samobójstwa, do czego zobowiązał się, gdyby Polska nie zawetowała ustawy budżetowej Unii Europejskiej.
137.
Powracając do moich zainteresowań czytelniczych jeśli chodzi o czasopisma, nie sposób nie wymienić "Przekroju", dawnego "Przekroju" czytanego zawsze od ostatniej strony, od Filipka, Ludwika Jerzego Kerna czy też "humoru zeszytów.
138.
Dawny "Przekrój" wydawany był w Krakowie. Podobnie z Krakowa pochodziło "Życie Literackie", którego stałem się czytelnikiem po rozpoczęciu nauki w liceum. Mówią, że pod zwierzchnictwem Władysława Machejka to kulturalno-społeczne pismo było jednocześnie partyjnym, jednakowoż zawierało mnóstwo bardzo pomocnych treści dla młodego człowieka, który chciał, aby nazywano go humanistą.
139.
Prawda jest taka, że w liceum nie wystarczało czytać wspomnianego wyżej pisma z Krakowa. Zobowiązany byłem do czytania warszawskiej "Kultury", w której pisywali m.in. K.T.Toeplitz, Aleksander Małachowski, Janusz Głowacki, Edward Redliński czy Roman Bratny. Do dziś zastanawiam się, jak mogłem sobie pozwolić na regularne kupowanie tych i innych jeszcze tygodników (także miesięczników) kiedy moja rodzina wcale nie należała do najbogatszych.
[19.12.2020, Toruń]
No niestety, nic zrobić nie możemy, ale pisać trzeba, żeby utrwalić bezsens tego rządu i parlamentu.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że my tez czytaliśmy od ostatniej strony?
Czasopisma kulturalne były obowiązkowe w liceum i na studiach, tak poznawałam powieści Myśliwskiego drukowane w odcinkach, uwielbiałam spędzać czas w czytelniach ...
A z tym "Przekrojem", to aby go przeczytać, naprawdę należało go przekroić :-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńKto wymyśla takie idiotyczne rozporządzenia? W żaden sposób nie mogę też pojąć, dlaczego do samotnej babci nie może przyjechać 6-osobowa rodzina (musieliby jedną osobę zostawić samą), natomiast ową babcię u siebie ta rodzina może przyjąć. Czy mniejszym zagrożeniem dla babci jest jej wielogodzinna podróż komunikacją publiczną i świętowanie z tymi sześcioma osobami u nich, niż przyjęcie ich u siebie? Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek, na kogo wypadnie, ten sam w święta będzie.
Czytałam te same czasopisma. „Życie Literackie” prenumerował dla nas nauczyciel języka polskiego.
„Przekrój” także zaczynałam czytać od ostatniej strony.
Pozdrawiam serdecznie.
Do tych wszystkich niezgodnych zresztą z konstytucją rozporządzeń należy podchodzić z niezwykłym poczuciem humoru albo też po alkoholu, lecz z drugiej strony wskutek idiotyzmów w rodzaju, że na na koronawirusa pomaga lód w majtkach (Szumowski) wzrosła liczba ludzi, którzy lekceważą sobie covid 19 (dopóki sami nie zachorują). Zauważylem ponadto, że pisowscy politycy nie potrafią wymówić "przepraszam"... pewnie innego słowa nie zdołaliby wypowiedzieć, gdyby potrafili przepraszać za głoszone przez siebie bzdury. Pozdrawiam serdecznie.
Usuń"Przekrój" był ulubionym czasopismem mojej matki, ojcowska była "Panorama". Ciekawe, co w "Przekroju" było takiego, że wszyscy lekturę zaczynali od "humoru zeszytów". W moim rodzinnym domu pracował tylko ojciec, więc pieniędzy nigdy nie było dość, a jednak rodzice mieli teczkę w kiosku "Ruchu", do której sprzedawca odkładał prenumerowane czasopisma. Z okazji Świąt Tobie i Najbliższym życzę zdrowia, spokoju i jak najmniej polityki, bo wyniszcza,a i tak na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Buziaki.
OdpowiedzUsuńNo właśnie... każdy zaczynał czytać "Przekrój" od ostatniej strony. Było chyba w tym coś magicznego, ale i należy pochwalić wydawców za tak zredagowaną ostatnią stronę wbrew szlagierowi, że "ostatnich gryzą psy". Tak sobie myślę, że relatywnie prasa była w tamtych czasach tańsza, podobnie kino, a co chyba najważniejsze - mniej było reklam i koło się zamyka - mniej reklam, więcej czytelników. W dzisiejszych czasach trwa bitwa nie o czytelnika, a o firmy sponsorujące kiepskie w większości i motywowane politycznie teksty.
UsuńRównież Tobie i Twoim najbliższym życzę zdrowia w święta i na cały Nowy Rok - to najważniejsze.
"Przekroj" - moja ulubiona lektura. Teczka w zaprzyjaznionym kiosku - moje ulubione zrodlo dostepu do gazet. Fajne czasy Kawiarenko :)
OdpowiedzUsuńA "prawo" i "sprawiedliwosc" PiS-u i jego genialne pomysly? Wrrrrrrrr......!!
Widzę, że z tym "Przekrojem" trafiłem. A zwróć uwagę jak mało jest dzisiaj kiosków. Owszem, w dużych i średnich miastach funkcjonują w obrębie marketów, ale chodzi o takie małe, osiedlowe, w malutkich miasteczkach, gdzie właśnie można było mieć założoną własną teczkę, a przez to bliższy kontakt z kioskarzem. A posiadanie takiej teczki to znak, że wtedy czytało się prasę, tę codzienną i tygodniową. Niby dzisiaj mamy internet, ale zwróć uwagę, że internetowe wydania gazet i czasopism są płatne, więc człowiek rezygnuje, ograniczajac się do portali takich jak onet czy wirtualna polska...
UsuńCzytałam Przekrój i Kulturę regularnie...
OdpowiedzUsuńA zarządzenia partii rządzącej i te ponowne głosowania w sejmie to po prostu hańba...
Wpadłem akurat na pomysł, aby podpowiedzieć pani marszałkini, że szef wszystkich szefów zażyczył sobie reasumpcję własnego życia aż do "przedpoczęcia", do którego nie doszło z powodu nieobecności w tym czasie ojca wodza.
Usuń