152.
Jak się nie denerwować? Mój imiennik zwany prezydentem nie wszystkich Polaków odnośnie liberalizacji w sprawie aborcji ma zdanie przeciwne, anty, konserwatywne, bo uważa, że aborcja to egzekucja, to śmierć, a że jest hipokrytą, tego nie zauważa, nie zauważa tego, że interesuje się dzieckiem od poczęcia do narodzin, a później już nie. Gdyby się interesował, nie dopuściłby do tego, aby dzieci umierały nie otrzymawszy pomocy lekarskiej z tego powodu, że rodziców nie stać na lekarstwa, na operacje i jeżeli nie zbiorą od ludzi koniecznych funduszy, to dziecko umrze, i prezydenta to nie obchodzi, bo gdyby obchodziło, to w wywiadzie dla Polsatu zaapelowałby do pana premiera, aby znalazły się środki finansowe na leczenie dzieci od momentu narodzin, i żeby dzieci nie musiały umierać. Gdyby prezydentowi zależało na życiu dzieci narodzonych, powiedziałby, że nie podpisze tych dwu miliardów złotych na ogłupiającą nas telewizję, w której śpiewa zenek i cleo, a zmusiłby cały pis do tego, aby pieniądze te przeznaczyć na leczenie dzieci.
Gdyby prezydent nie był ułomny, to jako zwierzchnik sił zbrojnych zlikwidowałby armię, nie dopuściłby do zakupu broni, która zabija dzieci, bo każdy zabity na wojnie, w konflikcie zbrojnym jest dzieckiem. Nie łudźmy się, że jakiekolwiek wojsko broni kraju. Wojsko istnieje po to, aby zabijać dzieci. Podobnie policja nie jest po to aby chronić obywateli. Policja jest po to aby chronić obywatela i puszczać gaz dzieciom w oczy, i aby lać po głowach dzieci teleskopowymi pałkami, bo każdy z nas, i te na ulicach także, są dziećmi.
153.
Korzystam z okazji, aby przedzielić własne myśli spostrzeżeniami Edwarda Stachury.
14/15 IX 1970
"Pamiętaj chłopcze, zapisz to sobie mocno w pamięci, scyzorykiem narysuj to sobie na dłoni i zamknij pięść mocno, ściśnij mocno, mocno pięść i nigdy jej nie otwieraj i pamiętaj to, co tam wyryłeś: ten świat nie jest wart ciebie. Nie jest wart tego, żebyś przezeń miał odebrać sobie życie. Twoje życie."
154.
Gdyby mnie kto pytał, dlaczego jestem z kościołem katolickim w te święta i w ogóle, nawet przy założeniu, że szanuję niektórych katolików, to odpowiem, że jazda z rydzykiem, jędraszewskim, gądeckim i im podobnymi byłaby dla mnie obelgą, byłaby zaprzeczeniem moich chrześcijańskich korzeni. Pytałem się w tej sprawie samego Boga, to jest, czy mam z nimi jechać czy nie i odpowiedział jednoznacznie, że nie ma takiej potrzeby, i że już za tymi panami w bieli i w purpurze wysłano listy gończe, a że Młyny Pańskie mielą powoli, to już całkiem inna sprawa.
155.
17 X 1970
"Kiedyś, kiedy spała, kiedy patrzyłem, jak śpi, było tak cudownie, tak przytulnie jakoś, cudownie ciepło, gościnnie, serdeczna nić i tak dalej. Tak jak kiedy zaśnie dziecko powierzone twojej opiece i ono śpi i nie boi się, i nie boi się niczego, ten, który nie śpi, a czuwa nad czyimś snem, żeby spokojny był i łagodny. A teraz, kiedy ona zasypia, to tak jakby się oddalała strasznie daleko i taki jestem samotny straszliwie, jeszcze więcej, niż wtedy, kiedy sam jestem gdzieś i nie ma jej ani blisko, ani trochę dalej."
156.
Za łamanie, nie po raz pierwszy, Konstytucji RP, człowiek zwany premierem ma zamiar karać obywateli. Po pierwsze ten zakaz przebywania w święta gości w liczbie większej niż 5 to kuriozum, jeżeli jednocześnie w kościele ma że przebywać znacznie więcej osób. Po drugie wprowadzenie godziny policyjnej w kraju, w którym nie wprowadzono stanu wojennego czy wyjątkowego to kolejne kuriozum. Kłania się Orwell z Kafką w jednym. Ja rozumiem, że morawiecki pasuje wodzowi narodu na premiera, bo w myśl zasady kto gorszy ten bardziej nadający się do niszczenia państwa ten pan spełnia podstawowe kryterium awansu społecznego określone przez krzykacza z Żoliborza. Nie rozumiem jednak, jak to się stało, że pan morawiecki został szefem komercyjnego banku. Czy tam również obowiązuje zasada „gorszy pieniądz wypiera lepszy”?
157.
Między Łowiczem a Kutnem byłem akurat ja.
10 II 1971
610 W-wa-Aleksandrów Kuj.
"Między Łowiczem a Kutnem – mgła, gęsta mgła. Widoczność do 50 metrów. Przy torach stada kruków. Kutno, peron II, przyjechał pociąg osobowy z Łodzi, który tu w Kutnie kończy bieg. Przesiadka na nasz pociąg dla tych, którzy jadą w kierunku Bydgoszczy. Pociąg ekspresowy „Warta” do Poznania wjeżdża na tor przy peronie 3. Z Warszawy ma odjazd 12 minut po tym do Bydgoszczy o 622.
W „Trybunie” przemówienie E. Gierka do aktywu partyjnego Stolicy. Za Kutnem dalej mgła. Między Kutnem a Włocławkiem spotkałem znajomego chłopaka z bufetu. Tego z 1 stycznia, kiedy jechałem rano 622 do Poznania.
– Piwo – mówię.
– Ile? – spytał – skrzynkę?"
158.
Gdybym pozostał transportowcem, mogłoby się tak stać, że czekałbym w Dover na przejazd na kontynent. Współczuję kierowcom, bo wiem, co to znaczy czekać na powrót do kraju, w dodatku przed świętami. A przecież to, że w przeddzień wigilii pierwsze towarowe auta zostały już odprawione, wcale nie oznacza, że problemów z powrotem na święta nie będzie, bo towar trzeba jeszcze rozładować, przestrzegając przy tym czasu pracy kierowców.
Podejrzałem na fejsbuku komentarz małego człowieka, który na wieść o horrendalnych kolejkach na Wyspach i niemożnością przeprawy promowej czy kolejowej, napisał coś w tym stylu, że „a dobrze im, po co pracują za granicą”. Zerknąłem na profil tego towarzysza. Proszę mi uwierzyć, że jest tak w 99 procentach – tego typu komentarze zamieszczają zwolennicy pisu… i miałem rację. Trudno mi to komentować. Myślę, że przed polską psychiatrią otwierają się całkiem szerokie obszary badań.
159.
Boże Narodzenie.
Sobota. 25 XII [19]71
"Obudziłem się z bólem głowy, cały mokry od potu i z kaszlem straszliwym. Kaszlałem z godzinę i cały trząsłem się z zimna. Poszukałem w chlebaku i znalazłem calcypirynę i tabletki przeciwko grypie. Wziąłem po jednej, popiłem wodą i nakryłem się pod brodę, cały drżąc. Zimno było. Nie chciałem dzwonić po drugi koc, rzuciłem na łóżko jeszcze marynarkę i kurtkę i położyłem się znów. Obudziłem się cudownie ozdrowiony. Zadzwoniłem do recepcji, która godzina. Za 10 min. 1500. Szybko zerwałem się z łóżka, umyłem się, raz raz, ubrałem i zjechałem windą do recepcji, żeby zdążyć na lunch, który do 1500. Zjadłem lunch i wyszedłem na miasto. W Damaszek. Żadnych znaków, dekoracji, ozdób, że jest Boże Narodzenie.
Pierwszy dzień świąt. 90 procent i więcej nawet ludności Syrii to muzułmanie, wyznawcy islamu. A poza tym niedziela – zwykły dzień. Dla nich niedziela to nasz piątek."
[cytaty: fragmenty Dzienników. Zeszytów Podróżnych Tom I Edwarda Stachury]
[24.12.2020, Toruń]
Zgadzam się z Twoją krytyką.
OdpowiedzUsuńI bardzo trafnie wplotłeś Steda w swoje słowa.
tam powinno być "nie jestem z kościołem katolickim", co zmienia radykalnie znaczenie tego zdania. Denerwuje nie ta hipokryzja prezydenta, ale nie tylko jego, gdy mówi się o trosce nad nierodzonymi dziećmi.
UsuńPierwsze, co sobie pomyślałam po obejrzeniu reportażu z postoju kierowców na granicy, to ,ze jestem rozdarta w odczuciach, bo przecież mogłeś i Ty tam tkwić i niegodnie przeczekiwać, ale z drugiej strony byłbyś zdrów, bez traumatycznych wspomnień.
OdpowiedzUsuńJest to, co ma być, nie poradzimy, byle szło ku lepszemu!
Ci wszyscy panowie wspomniani wyżej, może przemówią kiedyś ludzkim głosem lub przynajmniej zostaną u bram niebieskich rozliczeni...
Dobrych świąt i lepszego roku:-)
Dziękuję za życzenia. No cóż, przeszłości nie cofniesz. Gdybym tego feralnego 25 października przejeżdżał te pięć sekund później czy wcześniej może nie doszłoby do wypadku... takie życie.
UsuńZdrowia i spokoju na Święta i Nowy Rok. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję i odwzajemniam serdeczności
Usuń