175.
Umieściłem w kawiarence link kierujący do ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. "o prawie autorskim i prawach pokrewnych", a chciałbym przy tej okazji uzmysłowić gościom kawiarenki, że jest w niej coś takiego jak "dozwolony użytek utworów chronionych", bez którego praktycznie niemożliwe byłoby cytowanie w blogosferze czyichś dzieł, utworów, bądź też ich fragmentów w celach edukacyjnych czy propagatorskich. Więcej w Oddziale 3 w/w ustawy.
176.
Mamy zimę, czy jej wciąż nie mamy. Może w górach, gdzieś na wschodzie kraju, a tu u mnie przed Sylwestrem z obostrzeniami, wyłączywszy zabawę sylwestrową z TVPIS, włączyła się lampka tęsknoty za śniegiem i mrozem. Złagodziłem tę tęsknotę zdjęciem Tadeusza Sakowskiego, który prezentuje nam zimę na Mazurach.
177.
Kolejna propozycja zimowa, tym razem dźwiękowa, z pewnością zaskoczy gości kawiarenki, tak jak i mnie samego zaskoczyła, lecz jakoś nie mogłem się powstrzymać...
178.
Ponieważ w dalszym ciągu eksperymentuję z tekstami, jeszcze w bieżącym roku przedstawiam urywek pod tytułem "Szezląg", urywek ten, dodajmy, nie ma nic wspólnego z tytułem.
SZEZLĄG
Poprosiłem o coś do jedzenia. Zaproponowała golonkę, bo to czyste mięso; skąd mają golonkę w tych czasach, kiedy mimo wszystko jest bieda, no mają, bo szef zaprzyjaźnił się z takim jednym kierownikiem chlewni, ale ciii, o tym nie powinna była mówić, nawet komuś, kto wydaje się być sympatyczny. Urosłem w oczach.
- A pan na długo?
To mówię, że:
- Przyjechałem na budowę, bo to i zarobić można, i potrzebują, i na czasie, choć była też praca w tartaku, tak że zastanawiałem się, bo tartak jakiś taki bliższy temu, co mi potrzeba.
- Ech!
- Bo, pani wie, ja jestem taki od budowania nowego. Lubię natychmiastowo widzieć, co zrobię. Buduje się osiedle, prawda? I tę szeregówkę sklepów – tam mnie właśnie rzucili.
- To pan już ma zajęcie? - zdziwiła się.
Pewnie, że mam. Przyjechałem w poniedziałek i zaraz do pracy. Zaciągnąłem się. Tamten nie usiedział przy biurku. Poprowadził mnie przed sobą. Idź tu, tam, w prawo, a pytał się, co potrafię; ja, że jestem silny i sprawny, choć humanista, ale z miłości do człowieka się nie wyżyje w dzisiejszych czasach, więc wolę wykorzystywać siłę swych ramion. Wreszcie doszliśmy. Przedstawił mnie brygadziście, a ten skierował do magazynu po ubranie robocze i narzędzia. Pracuję. Mieszkam w hotelu robotniczym. W pięciu w jednym pokoju.
Tak wyszło. Czy intencjonalnie odezwałem się w kwestii tego hotelu?
Podała mi do stolika tę golonkę z ziemniakami, surówka z pora i sporą ilością chrzanu. Właściwie to każdy sam podchodzi do okienka, gdzie wydają posiłki. Dla mnie zrobiła wyjątek. Obserwowała mnie.
(...)
179.
Czy ktoś pamięta taką scenę z "Do widzenia, do jutra" - filmu w reżyserii Janusza Morgernszterna z niezapomnianymi: Teresą Tuszyńska i Zbigniewem Cybulskim, scenę, w której bohaterami są dłonie...?
Mnie się spodobała.
180.
I w końcu coś, co również mi się podoba. Może jest to muzyka dla koneserów, ale wydaje mi się, że należy do najpopularniejszych spośród utworów muzyki klasycznej. Oto suita nr 1 Peer Gynt norweskiego kompozytora Edvarda Griega w wykonaniu filharmoników berlińskich pod dyrekcją Herberta von Karajana
[30.12.2020, Toruń]
Oj, taka zima to niedługo tylko na Alasce i we wspomnieniach będzie...a piosenka wywołała uśmiech:-)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku wyjątkowo o zimie takiej marzę
Usuń