Jeden z panów twierdził podczas dyskusji, że wielka uprzejmość jest rodzoną siostrą hipokryzji. Rejent protestował, doktor również nie zgadzał się na takie ujęcie sprawy, mecenas miał zastrzeżenia. Profesor Tutka milczał. Wówczas pan, nie znajdujący uznania dla swego poglądu, dał przykład: oto pożyczył znajomemu pewną sumę; nie upominał się o zwrot pieniędzy, uważał je nawet za przepadło; ale dziś sam znalazł się bez grosza, więc przypomniał sobie znajomego, a nuż coś od niego dostanie.
Zadzwonił. Posłyszał za drzwiami glos skierowany do żony:
- Kogo tam znów diabli przynoszą?
Po chwili gospodarz mieszkania uchylił drzwi, a ujrzawszy gościa, otworzył je szeroko i powiedział z radością:
- Jakże się cieszę, że widzę kochanego pana!... Czy uwierzy pan, że właśnie przed chwilą o panu myślałem! Proszę serdecznie! O tu mam nawet doskonale cygarko, które udało mi się zdobyć. Cóż tam dobrego słychać u kochanego, dawno nie widzianego pana?
Słowem, dużo uprzejmości. Pieniędzy nie oddał.
— I ja także, pomimo przykładu — mówił Profesor Tutka — nie zgodzę się z panem, że uprzejmość i hipokryzja są to dwie rodzone siostry. Jestem zawsze uprzejmy — nie jestem hipokrytą. Pamiętam takie zdarzenie:
Jechałem pociągiem całą noc, potem niemal cały dzień i dopiero przed wieczorem znalazłem się w pewnym mieście. Pomimo zmęczenia postanowiłem spędzić wieczór w jednym z nieznanych mi tam teatrów. Kupiłem bilet, zasiadłem w pierwszym rzędzie i rozglądałem się po sali. Stwierdziłem na razie, że sala przyjemna, a fotel, w którym siedzę, wygodny, jak rzadko w teatrze. Światła zgasły, kurtyna się podniosła, zaczęto mówić, a ja zasnąłem. Obudziłem się, gdy wystrzelili, ale zorientowawszy się szybko, że to tylko na scenie, zasnąłem znów. Zbudziły mnie oklaski po skończeniu aktu. Więc i ja zacząłem klaskać bardzo głośno, wyrażając tym swe najwyższe uznanie wspaniałej grze artystów i świetnej sztuce, w której już w pierwszym akcie wystrzelili. Uznawszy jednak, że dla śpiącego jest bardziej stosownym miejscem hotel niż teatr, skierowałem się do szatni.
— Nie rozumiem — powiedział pan, na którego pogląd o uprzejmości nie zgadzała się reszta towarzystwa — nie rozumiem, czy to ma być przykład mający obalić moje twierdzenie? Bił pan brawo za to, czego pan nie widział; dziękował za to, czego pan nie dostał. Jak to nazwać?
— Jest pan rozgoryczony — mówił Profesor Tutka — tym, że pan nie dostał pieniędzy, i dlatego widzi pan wszędzie ciemne strony. Jeżeli oklaskiwałem to, czego nie widziałem, jeżeli dziękowałem za to, czego nie otrzymałem, świadczy to tylko o uprzejmości czystej, bezinteresownej. Czystość intencji i bezinteresowność trudno jest kojarzyć z hipokryzją.
[19.11.2023, Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz