978.
W poprzednich zapiskach zapomniałem zakończyć temat dziwaczności współczesnych produkcji filmowych, tudzież mojego ubolewania nad stanem współczesnej kinematografii, która w znakomitej większości oferuje nam (mnie przynajmniej) widowiska podłej jakości. W tym miejscu warto zauważyć, że w sumie tych młodych reżyserów, scenarzystów i aktorów ktoś przecież uczył fachu, jaki wykonują… więc kto jest winien tej bylejakości? Przypomina mi to sytuację, w której na przykład narzekamy na dzisiejszą młodzież (nie pamiętam, aby kiedykolwiek nie narzekano na młode pokolenie), natomiast jakoś pomijamy fakt, że to raczej my tę młodzież wychowaliśmy, więc poniekąd za „wygłupackie” „arcydzieła” filmowe odpowiadają również nauczyciele zawodów filmowego i teatralnego. Oczywiście nie tylko oni, bądź co bądź poważni profesorowie, którzy w przeważającej mierze są też aktorami grającymi jeszcze w filmach i teatrze winni są tego, że niektóre produkcje filmowe młodych wręcz odpychają mnie od muzy teatralnej i filmowej. Otóż już ponad 30 lat zachłystujemy się zachodnią kulturą, a najłatwiej zakrztusić się tą najlichszą, najmniej wymagającą, ot wystarczy parę gagów, bluźnierstw, parę wagonów amunicji, którą trzeba spożytkować, aby film się udał, a głównego bohatera wypada by zabić, by potem uciekł… i mamy to, co mamy.
979.
Niedziele są od niepamiętnych czasów najgorszymi dla mnie dniami tygodnia. W niedziele staję się nieaktywny, senny, obolały i podobnie było z tą ostatnią. Spałem przez przeważającą część dnia i nic nie było w stanie mnie zainteresować. Usypiałem nawet przy siatkówce, a w dodatku w chałupie mam zimno i będzie tak do początku grudnia. Dlaczego akurat niedziele nie darzą mnie sympatią i to jeszcze od czasów szkolnych? Trudno powiedzieć. Prawdopodobnie nie potrafię wypoczywać, nie potrafię się mobilizować do jakiejkolwiek pracy, a trzeba powiedzieć, że z drugiej strony nie lubię nicnierobienia, więc pozostaje pat nie do złamania. Ciekawe, czy jestem jedynym we wszechświecie, który nie lubi wypoczynkowych niedziel?
[28.11.2023, Toruń]
Jako młoda osoba nie lubiłam niedziel, teraz to mi obojętne, staram się cieszyć każdym dniem...
OdpowiedzUsuńJa żyję z dnia na dzień, a zatem też cieszę sią z kolejnego dnia, chociaż najgorzej czuję się, gdy muszę wstać. a w niedziele jestem w stanie wegetatywnym.
Usuń