CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

08 października 2017

ELEGANT (wątek „Peryferii”)

- Zobacz, Helcia, czy z tyłu się układają.
Oderwała się na chwilę od formowania zacierek z ciasta.
- Władek, ty to z tymi włosami przesadzasz. Widział to kto, aby całą głowę zalewać kolońską wodą? Dzisiaj nie święto.
Obruszył się, tnąc nożyczkami najdłuższe włosy z brwi.
- Nie święto? Przecież Ircia przyjeżdża z dzieciakami.
- Dla córki tak się stroi, patrzcie go! Jeszcze w garnitur się ubierze, a koszula niewyprasowana.
- Tak jak ją powiesiłem wczoraj na krześle, tak i wygląda dzisiaj… bez żadnych załamków.
- Że też ty nie masz większych problemów w życiu. Pewnie, że się układają. Na uszy nie zachodzą.
Powłóczył palcami po wilgotnej skroni, a potem opuszki palców przesunął w tył głowy, przygładzając nimi i tak już gładkie i lśniące srebrem włosy. Obserwowałem tę jego pedantyczną, wielokrotnie wcześniej  wykonywaną czynność, rozwiązując krzyżówkę.
- Trzeba ci wiedzieć, Adasiu - odezwał się teraz do mnie - że przód głowy ma się dla siebie, a tył dla ludzi i dlatego należy zadbać o to, aby z tyłu głowy włosy się układały, były wystrzyżone w kancik lub na półokrągło.
- Zaraz ci powie o butach - babcia puściła do mnie oko międląc w palcach ciasto na zacierki.
- No, ale powiedz, Helcia, czy dobrze mówię. Przypominasz sobie ile to razy wracaliśmy wieczorem do domu w pluchę? Dawniej to błota na chodnikach, w rynsztokach było więcej niż teraz. Szłaś za mną, stąpając po moich śladach. Przychodzimy do domu i co? Czyje buty były zachlapane?
- Przecież, że moje. Twoich to nawet kurz się nie chwyta.
- Bo glansuję je porządnie i do butów trzeba mieć serce. Mają błyszczeć w słońcu. I też - spojrzał na mnie - nie tylko czubki z przodu, ale i obcasy, i piętka z tyłu mają się świecić…
- Bo z tyłu buty są dla ludzi - wdarłem się paroma słowami.
- A tak, bo czuby butów są dla siebie… inaczej piętka…
- A błyszczeć się mają jak tekturowe, lakierowane trupięgi - przez usta babci wydostał się kpiarski, wisielczy humor. - Ech, Władek, jakiś ty był zawsze porządny.
- To chyba dobrze, babciu? - zapytałem w zasadzie tylko po to, aby się odezwać. W krzyżówce pozostały trzy nierozwiązane hasła.
- A dobrze. Kiedyśmy z Władkiem ślubowali, dziewczyny mi go zazdrościły… że taki dokładny, dobrze ułożony i elegancki. Ale, Władek, wszystko jedno, po co ty o tym opowiadasz wnuczkowi. Toż on sam widzi, jaki z ciebie elegant. A jak mu jeszcze powiesz o…
- A powiem, Helciu, powiem.
Nie miałem pojęcia o czym to niby dziadek miał mi zaraz opowiedzieć, bo oboje w ostatnich zdaniach zastosowali klucz, którego ja nie znałem.
Dziadek wstał z taboretu, podszedł do mnie i pochylił się.
- No, przejedź palcami, pomacaj.
Chwycił moją dłoń i położył ją sobie na policzku. Tak jak chciał dziadek, przesunąłem palcami po jego policzkach, podbródku i szyi.
- Twój ojciec goli się żyletką, tak?
- Owszem.
- No widzisz, a ja brzytwą. Całe życie. Codziennie.
- I codziennie przed snem ostrzy brzytwę o skórzany pas przymocowany do futryny drzwi kuchennych - dodała babcia. - I tu ci powiem, Adasiu, że twój dziadek nie opuścił ani jednego dnia, aby nie naostrzyć brzytwy. Nawet jak po imieninach u kuzynów przychodził ululany, to najpierw składał na krześle koszulę i garnitur, czyścił buty, prostował skarpetki i na koniec ostrzył brzytwę, a dopiero potem kładł się spać.
Wydawało mi się, że dziadek zapłonął dumą na to wspomnienie.
- A czy to codzienne golenie jest dla ciebie, dziadku, czy dla ludzi?-   zapytałem.
Dziadek Władek pomyślał chwilkę.
- Dawniej to goliłem się codziennie dla twojej babci, bo strasznie nie lubiła, jak miałem ostry zarost… przy całowaniu ją drapałem.
- Władek, wszystko jedno, ale czemu ty o takich rzeczach młodemu rozpowiadasz? Byś się wstydził.
- A ty byś się wstydziła tego, że Ircię przyjmiesz dzisiaj zacierkową zupą, tak jakbyśmy kuraka jakiego nie mieli na obiad.
- Zacierki są właśnie dla Irci. Zawsze je lubiła, nie pamiętasz?
Na pewno pamiętał.
Minęły długie minuty, zanim się ubrał i poprosił mnie o to, abym towarzyszył mu w drodze do autobusowego dworca. Miała przecież przyjechać Ircia z dzieciakami.

[05.10.2017, Lindau, Bodensee w Niemczech i 07.10.2017, Dobrzelin]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz