ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

25 października 2017

TRANSPODRÓŻ (1)

I w końcu…
Tak piękna pogoda, że żal i nie żal wyjeżdżać. Żal, bo pewnie powrót planowany na około 20 listopada nie dostarczy już tak przyjemnych pogodowych atrakcji; nie żal, bo jest nadzieja, że taka jesień może i się za granicą przez jakiś czas utrzyma i człowiek nie będzie zniechęcony jesiennymi chlapami albo mrozem o poranku.
A ludzie już powątpiewali w tę złopotopolską jesień, a niesłusznie, późno, bo późno, ale nadeszła i choćby nawet przez tydzień pobyła, to lżej na sercu, a i ciepłe, słoneczne chwile na dłużej w pamięci zostaną.
Póki co, cieszmy się jesiennym złotem, brązem i czerwienią, i niech nie trwoży nas babiego lata pajęcza nić, łapiąca w sidła nasze oczy, skronie i nos, kiedy przedzieramy się ścieżką lub drożyną pomiędzy drzewami. A na palecie ciepłych żółci, brązów i czerwieni dominują teraz dzielnie trzymające się gałązek liście klonu, grabu, kasztanów, młodych dębów i jesionu, a słońca rozbłyski igrają pośród listowia, a przyjazny wiatr ten rozkołysany korowód ciepłych barw łaskocze.
Do poddębickiej firmy dojechałem jak zwykle naszą „kijanką”, wypełnioną po brzegi osobistymi rzeczami, książkami i pokarmem na drogę. Tym razem nie uniknąłem objazdu, bo jakaś koparka pracująca nie dalej jak sto metrów od firmy naruszyła instalację gazową i policja wstrzymała ruch w obawie przed eksplozją. Po przełożeniu do renówki rzeczy i odebraniu wszystkich niezbędnych do podróży czystych dokumentów, nawigacji, kluczy, zapasowych żarówek i tak dalej, po pożegnaniu się z żeńską (u mnie dominującą) częścią rodziny, podjechałem jeszcze do Biedronki i Tesco, aby uzupełnić zapasy chleba i napojów, wstąpiłem na parę słów do kościoła i w końcu skierowałem się pod załadunek do Malanowa.
Okazuje się, że dopiero na czwartkowy poranek planowane są do załadowania w malanowskim Sungarden materace i mebelki do ogrodowych altan, tak więc udaję się na nietypową dla mnie drzemkę w zakładzie, a właściwie sen, który potrwa od 18-tej do 3-ciej nad ranem dnia następnego.
Załadowano mnie w pół do siódmej, do dwóch miejsc, niedaleko Munster w Niemczech. Będę chyba po ósmej wieczorem - wcześniej się nie da.

[18/19.10.2017, Malanów]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz