ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

03 października 2017

Z DZIENNICZKA (17) KOŃCZĄ SIĘ KARTKI

1. O CZASIE ÓW
Kończą się już kartki dzienniczka obecnej trasy, mija nieubłaganie czas. Dzienniczek, dzienniczkiem, a ja wszystkie swoje teksty najpierw edytuję w jednym, długim pliku; potem następuje segregacja niektórych z nich - trafiają do oddzielnej, elektronicznie sterowanej szuflady.
Aktualnie używany plik ma początkową datę 20 sierpnia i sporządzony został z tekstem uczynionym w Kościelisku. Ileż to dni minęło od tego czasu, a wydaje się, jakby było to wczoraj. Cóż, czas absolutnie się z nami nie liczy, odmierza swoje, a nam pozostawia pamięć o dniach, wspomnienia chwil, co odeszły, radosnych i tych niemiłych, które osobiście staram się resetować.
Przelatuje nam to nasze życie jak cień skrzydeł ptaka, co zerwał się do lotu, gnając w obce kraje, przecieka nam wodą przez palce, a ślady naszych stóp na tym padole, rozmywa wiatr, zacierają je następujące po sobie noce i dnie.
Dlaczego jednak tuż przed zaplanowanym zakończeniem podróży do kraju ten czas - swawolnik tak się dłuży, tak ociąga z podjęciem ostatecznej decyzji o powrocie?
Oj, czasie, czemuś ty tak zachłanny swej władzy nad światem.
Nic to…
2. KOLEJNA TRASA PO FRANCJI
Z Nogent-sur-Vermisson, miasteczka w departamencie Loiret, tak gdzieś pomiędzy Montargis a Gien i Briare wybrałem się z częściami samochodowymi do Montbeliard w departamencie Doubs (Burgundia-Franche-Comte… dużo by opowiadać o tych regionach we Francji, gdzie np. tytuły departamentów pochodzą w większości od nazw rzek, rzadziej gór).
W tym Nogent-sur-Vermisson, w firmie „Faurecja” produkcja jakichś części trwa dzień i noc, a Francuzi najwyraźniej umyślili sobie, że większą część produkcji upłynniają 3,5-tonowymi busami. Doliczyłem się chyba czternastu rodzimych busów i jeden rumuński. Ale w polskich firmach transportowych coraz więcej jeździ Ukraińców - trzech takich spotkałem, a jeszcze wcześniej, na rozładunku w Moissy zobaczyłem się z Ukraińcem, którego poznałem w „domu”. Nie jeździ już w MP Transie - wybrał lepsze dla Ukraińców zarobki.
Przez całą nocną trasę mżyło, choć jak na te porę roku nawet we Francji - ciepło, plus piętnaście. Jechałem „bezpośrednio”, to znaczy na określony czas. Z jednej strony musiałem się spieszyć, ale z drugiej chciałem oszczędzić paliwo. I jedno i drugie mi się udało. Z toną ładunku wyrobiłem się w 9,3 litrów na 100 kilometrów, co jest niezłym wynikiem.
A potem sen gdzieś na parkingu prawie w centrum Montbeliard, sen porządnie przespany pomimo padającego i tłukącego w szyby deszczu i nie tak wczesnym rankiem - śniadanie i przejazd po „Buffalo Grilla” w Botans, gdzie łapię niezłe łącze internetowe… i czekam na załadunek do kraju.

[03.10.2017, Botans, Territorie de Belfort we Francji]

5 komentarzy:

  1. Jak to dobrze, że masz to swoje wspaniałe pisanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... z reguły piszę kiedy indziej i gdzie indziej niż publikuję, ale akurat teraz trafiło mi się jak pewien szampon, co to pomieszczono go w jednej buteleczce wraz z odżywką... pozdrawiam

      Usuń
  2. Oj ten czas, robi z nami co chce i nie pyta o zdanie:-)
    Ukraińców już wszędzie pełno,nawet u nas w szkole mamy dwoje, bardzo sympatyczny chłopiec, z którym pogadałam sobie po rosyjsku, a dziewczynki jeszcze nie poznałam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ... a zauważyłeś, że pogadałaś sobie po rosyjsku a nie po ukraińsku? :-)
    a czas... ten dzisiaj wlecze mi się tak, jak onegdaj algierscy i marokańscy kolarze zasuwali na końcu peletonu podczas etapów Wyścigu Pokoju...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. A czas jak rzeka... płynie, pędzi i nie chce zwolnić, choć i zatrzymanie mnie by urządzało. Tym, którzy się spieszą do domu, wlecze się, niestety. Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń