ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

01 października 2017

KOLOROWANKI (1) JÓZEF PANKIEWICZ

Z postacią Józefa Pankiewicza [29.11.1866, Lublin - 04.07.1940 La Ciotat we Francji] polskiego malarza impresjonisty i realisty łączy mnie ten obraz.
„Portret dziewczynki w czerwonej sukni”
Jego reprodukcja wisiała u mnie na ścianie w dawnych, licealnych jeszcze czasach, które to olejowe płótno wziąłem za jedna z prac Wyspiańskiego, choć teraz, po latach wielu, aż trudno mi uwierzyć w tę pomyłkę. Przywykłem do widoku portretowanej dziewczynki, której spokojna, wyciszona twarzyczka towarzyszyła mi przez lata, ilekroć spoglądałem na ścianę nad ławą wciśniętą pomiędzy dwa fotele. 
Po powrocie z Francji, z Paryża, Józef Pankiewicza zafascynował impresjonizm tak wszechobecny nad Sekwaną. Chociaż w poniższym widoczku fragmentu starego Paryża „Rue Cardinale w Paryżu” jeszcze impresjonizmu nie widać,
to już w „Targu na kwiaty przed kościołem Świętej Magdaleny w Paryżu” 
w nakładaniu barw na płótno nawiązuje artysta do bardzo paryskiego mistrza wrażenia Renoira. Podobno ten całkiem pogodny i przemyślany obraz nie spotkał się z ciepłym przyjęciem polskiej publiczności przyzwyczajonej do realistycznych środków wyrazu.
Jeszcze większe zdumienie realistycznie nastawionej do sztuki widowni musiał wywołać „Wóz z sianem”.
Pankiewicz przejmując schedę po impresjonistach tworzy spektakularne dzieło, którego rozedrgana barwa, specyficzne kąsanie płótna plamami farby, na która ogromny wpływ miało światło słoneczne wystarczają do tego, aby powiedzieć, że i w kraju nad Wisłą impresjonizm jest możliwy, do tego na wysokim poziomie.
Oprócz portretów, scen miejskich realistycznie przedstawianych i tych nawiązujących do obowiązujących w Europie końca XIX wieku trendów, Pankiewicz cenił sobie martwą naturę. I trzeba powiedzieć, że „Martwej natury z kawonami” sam Cezanne by się nie powstydził.
Mnie z kolei urzekają wręcz Pankiewicza gwasze na brystolu tuszem i ołówkiem malowane. Tak mi się wydaje, że tym dla fotografii jest sepia, czym gwasz dla olejnego, realistycznego płótna. Spróbujmy to piękno opisujące zamierzchłą epokę dostrzec w „Chłopach przed kościołem”.
I jeszcze jedno powściągliwe dzieło mistrza Józefa - „Dzień zaduszny na Powązkach w Warszawie”. 
Niby jeden obraz, jedna technika, a jakże odmiennie wypunktowane: precyzyjne oddanie geometrii grobowców, sylwetki postaci oraz natura, w tym przypadku korony drzew wypełniające niemal połowę powierzchni kartonowej materii.

[01.10.2017, Beauvais, Oise we Francji]

6 komentarzy:

  1. I takie malarstwo lubię najbardziej, a dziewczynkę w czerwieni chyba wszyscy znają:-)
    Ale pięknie zaczęłam niedzielę dzięki Tobie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja, dzięki Tobie, smaczną niedzielę poczułem... choć z opadami... :-)

      Usuń
  2. Nie umiem rozmawiać o malarstwie, bo nie mam należytej wiedzy na jego temat. Patrząc na obraz umiem jedynie powiedzieć "podoba mi się" lub nie... Obrazy przedstawione przez Ciebie podobają mi się bardzo. Gwasze są faktycznie jak najlepsza fotografia. Urzekają. dziękuję za kolejną bardzo cenną lekcję kultury. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwono, ja na malarstwie się nie wyznaję, ot, patrzę sobie i czasami o nim opowiadam... to samo zresztą można powiedzieć o krajobrazach, budowlach, ludziach... czy zna się na krajobrazach? Jeden podoba mi się bardziej, inny mniej; czasami na to nastawienie wpływ ma światło, czasami w odniesieniu do obrazów - technika malarska, a poza tym lubię doceniać czyjeś uzdolnienia, których mnie poskąpiono...

      Usuń
  3. Jak to na malarstwie się nie znasz, skoro tak profesjonalnie o obrazach opowiadasz.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam, serio nie znam się wiele... tylko opowiadam

      Usuń