CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

01 października 2017

Z DZIENNICZKA (16) GORZKO, GORZKO

Jak to było z tym bacą? Że sobie z samego ranka siedzi na pniaku wedle szlaku i rozmyśla. Przechodzący obok nizinny ceper zaciekawiony pyta:
- A nad czym tak, baco, rozmyślacie?
Ten zaś:
- Ja nie rozmyślam, ino się waham.
Nie powiem, żeby turysta był zadowolony z tej odpowiedzi. Wzruszył ramionami i polazł na Giewont. Pod wieczór tym samym szlakiem powraca, a baca wciąż siedzi zamyślony.
- Baco, jeszcze się wahacie?
- Ano, wciąż się waham.
- A można wiedzieć, z jakiej to przyczyny? - pyta ceper.
- Ano, panocku, nie dalej jak trzy niedziele temu bylimy z moją żoną, Hanką, na weselisku. Nie powiem, ubawiłem się setnie. Gorzałki popiłem, jak nigdy.
- Oho, na góralskich weselach bywałem. Wiem coś o tym. Ale w czym problem, baco?
- Ano, kiedy sobie z baciarami popijałem, jakiejsiś nietutejsze, poobracali wtedy moją Hankę.
- Oj, to przykre. I stąd, baco, twoje zamyślenie.
- Niby i z tego, i z czego innego.
- A cóż to się dzieje? - turysta coraz bardziej był ciekawy.
- Ano, panocku, za niedzielę kumy zapraszają nas na jeszcze jedno weselisko. Moja Hanka, a juści, ta by polazła, choćby dziś… a ja się jeszcze waham….
To był niestety tylko wstęp, dalej tak śmiesznie nie będzie. Do czego zmierzam? Otóż czas jakiś temu przeczytałem pewien tekst autorstwa pani Jotki, o swego rodzaju patriotyzmie to było, o tym, że miast wyrażać się o „moim” kraju, nadużywamy zaimka „ten”, co deprecjonuje związek uczuciowy mówiącego w taki właśnie sposób z ojczyzną, gdzie się urodził, dorastał i żyje. Przesłanie tej świetnie piszącej Blogerki było jasne: doceniajmy nasz kraj, pokochajmy go, pomimo tego, że często żyje się w nim trudniej niż gdzie indziej, ale to w końcu nasz kraj, nasza ojczyzna….
Nie pamiętam, czy wtedy skomentowałem ten tekst. Prawdopodobnie nie, bo zbyt wiele musiałbym użyć słów, niekiedy gorzkich, ale obiecałem sobie powrócić do niego we własnoręcznie skonstruowanym poście i… przez długi, długi czas, tak jak ten baca pod reglami przy turystycznym szlaku, wahałem się, zanim skreślę tych kilka, no może kilkanaście słów. Czy polemicznych? Do pewnego stopnia tak, ale, jak sądzę, Jotka zrozumie moje intencje.
Zatem do rzeczy. Będzie gorzko i aż zaboli.
Otóż ja nie wypowiadam się o Polsce, mówiąc o „tym” kraju, a to z prostej przyczyny - to nie jest już „mój” kraj; on poległ lub został anektowany, zawłaszczony przez innych. I nie dlatego nie jest to „mój” kraj, że podróżuję sobie po świecie i zazdroszczę innym nacjom, że raz dwa przeprowadziłbym się gdzieniebądź, aby tylko na własnym skrawku ziemi dożyć dni swoich ostatnich. 
No, dobrze, ktoś powie, anektowany został, odebrany, ale przecież historia, ta podła nauczycielka życia przypomina, że i onegdaj kraj nasz nadwiślański znikł z mapy świata. Ale odebrali go nam obcy, nie swoi. No dobrze, a język, sztuka, kultura? Czy to się nie liczy? Liczy się i to bardzo. Dzięki językowi żyję, porozumiewam się i opowiadam… dzięki szeroko rozumianej kulturze, dzięki tradycji, potrafię jeszcze w miarę poprawnie funkcjonować i orientować się w sprawach, nawet tych wagi zasadniczej, ale kraju swojego nie mam. Kto zatem ci go zabrał, jeśli już tak bardzo upierasz się przy swoim? Odebrali mi ją ci, którzy dla swoich partykularnych interesów walczą z sobą kosztem takich jak ja, który żadnej ze stron nie daje prawa do wyłączności ich poglądów, ba, do narzucania tych poglądów innym, także mnie, do odsądzania od czci i wiary myślących inaczej, tych kosmopolitycznie nastawionych do świata i, vice versa, tych utytłanych w narodowym honorze.
Białoczerwone płótno ustawicznie jest ci u nas rozdzierane, a i orłu przetrącono skrzydła… i po co? Dlaczego? Aby jeden gamoń z drugim chwytali się za łby o ten worek srebrników, aby żyli sobie w dobrobycie, korzystając z władzy nad innymi.
U nas, w tym nie moim już kraju istnieją tylko dwa kolory, jak w czarno-białym telewizorze: cała jaskrawość dla jednych to granatowa czerń dla innych i na odwrót.
Liberalni wolnomyśliciele, technokraci, bezideowcy - dla nich człowiek jest tylko towarem z najniższej półki… no chyba, że trafi się jakiś nieprzeciętnie zamożny, dobrze usytuowany, ze znajomościami. Nie będę i nie chcę być takim Polakiem, nie ze mną te numery adwersarzu Klossa.
Pochyleni nad grobami, wiecznie nieszczęśliwi wyznawcy wyjątkowej roli narodu polskiego we wszechświecie, bogobojni a świętsi od papieża (tego panującego obecnie szczególnie) - do nich też nie pasuję, anim dla nich Polak, ani tym bardziej prawdziwy.
Jeżeli Polakiem ma być ten, który za bezcen wyprzedaje dobra wytworzone przez zeszłe pokolenia i podąża na oślep za, przepraszam za wyrażenie, wonią byle pierdnięcia, jeśli tylko poczynione zostało na zachód od Odry, to ja Polakiem nie jestem.
Jeżeli Polakiem jest ten, co obraca w niepamięć trudy wydźwignięcia się kraju z powojennej pożogi, niweczy pamięć o ludziach, którzy przecież nie dla kariery i horrendalnych osobistych korzyści materialnych budowali Polskę może nie idealną, ale sprawiedliwszą, stwarzającą równiejsze szanse rozwoju, to ja takim Polakiem również być nie mogę.
Polskojęzyczny bezpaństwowiec. Nie tylko ja sam uważam się za takiego, ale i po rozmowie z jednymi i drugimi tak właśnie byłbym postrzegany. Nie pasuję ani do jednych, ani do drugich. 
Kiedy myślę i wypowiem tu i teraz: Polska, Polacy, mój język musiałby przecież potknąć się o te watahy kołtuństwa, chamstwa i głupoty stojące po obu stronach barykady, ciskające ponad nią kamienie…. a za każdym razem z gardłowym okrzykiem: - za moją to ojczyznę, moją, i tylko moją!!!
Jakie wobec tego jest wyjście? Jak tu żyć temu, co jako odmieniec - infant ostał się bez swojego państwa, które mu ukradziono? 
Jeszcze pozostał mi język, tradycja, kultura, ale o tym może już w innej gawędzie.

[01.10.2017, Lognes, Seine-et Marne, we Francji]

6 komentarzy:

  1. Nie tylko Ty czujesz się bezpaństwowcem. "Niech Cię wiedzie dobry wiatr, gdziekolwiek pojedziesz".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... dziękuję za dobre słowa, ale przykro mi, że myśli masz podobne do moich ( kontekście do tego tekstu oczywiście)... pozdrawiam

      Usuń
  2. Czuje sie zaszczycona cytowaniem mojego pisania na tak zacnym blogu, a odpowiem cytatem, który oburzył wielu internautów - jestem z Polski, powiedział aktor, bo trudno jest mu przedstawiać sie jako Polak. Chyba do tej wersji jestem skłonna się przychylić i mówić raczej - jestem z Polski, niż jestem Polką, bo Polak i Polka dziś brzmi dwuznacznie - takich czasów dożyliśmy.
    Ale jest światełko w tunelu - wczoraj byliśmy na Absolutorium syna i pani Prodziekan w mowie do studentów powiedziała: pamiętajcie, że w czasach upadku autorytetów nadal najważniejsze są prawda, uczciwość i wolność, a pewne daty po prostu trzeba pamiętać i z tym przesłaniem idźcie w świat i budujcie przyszłość naszej ojczyzny. Wszyscy ocierali łzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a bo ci Powiem, Jotko, że ja czytuję tylko najlepsze blogi :-) ... ale tam, od razu zaszczycona ... było nie pisać tak ciekawie :-)... im bliżej kraju, tym bardziej się boję, co też tam znowu "prawdziwki" i te "insze" nie wymyślą... do pewnego czasu można się bowiem śmiać, ale co zanadto, to niezdrowo.... pozdrawiam

      Usuń
  3. Pamiętam ten tekst Jotki.
    A Jotkę poznałam osobiście i bardzo cenię pod każdym względem.
    A Ty masz oczywiście rację i .... czuję się tak samo jak Ty.
    Więc nam wszystkim - którzy tak myślimy nie pozostaje nic innego jak "Robić swoje".
    Pozdrawiam Ciebie i Jotkę i Iwonę Zmyśloną ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... no, staram się swoje robić, a już poprzez niniejszą kawiarenkę to chyba najbardziej... ale w końcu nie wiem, czy mnie weseli, czy martwi to, że moje drogie komentatorki podzielają (przynajmniej w części) mój pogląd... to mnie ciekawi...
      pozdrawiam

      Usuń