Eduard Manet - PORTRET BERTHE MORISOT

Eduard  Manet  -  PORTRET  BERTHE  MORISOT

MIŁYCH ŚWIĄT

Przy okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego 2025 Roku - spełniania się marzeń!!!

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

13 października 2015

LADISLAV FUKS W KAWIARENCE

(...) "- Co jest dziwne - rzekła pani Knorring - że w mieście jest niepokój?
- Dziwne - wzruszył ramionami pan Smirsch i napił się herbaty - dziwne. Wszystko jest jakieś dziwne. No więc ten Oberon Felsach ma długie czarne włosy , czarne oczy, długie paznokcie, aż mu się zakręcają, nosi najchętniej czarny płaszcz i zajmuje się magicznymi naukami.
Głos pana Smirscha brzmiał wciąż bardzo dziwnie i wszyscy na niego patrzyli, także i pan Landl, tylko pani Mooshaber przy kredensie kładła na kołaczyki twaróg, rodzynki i migdały, a pani Faber siedziała wyprostowana, chłodna i patrzyła przed siebie.
- Dobra - ciagnął pan Smirsch i położył jeden palec przed sobą na stole - a teraz przypomnijmy sobie tego Eichenkranza z cmentarza i tego Linpecka z podziemnej stacji Cmentarz. Ten Eichenkranz, jeśli dobrze pamiętam, co pani Mooshaber o nim mówiła, strzelał na cmentarzu do wron, rozmawiał z wiewiórką, naśladował lot ptaka, a w pewnym miejscu w parku nagle zniknął, jakby się zapadł pod ziemię. Ten Linpeck, jeśli dobrze pamiętam, rozmawia sam ze sobą, jakby mówił z kimś innym, miewa sny, że lata, nade wszystko kocha ogień. A ten Felsach - pan Smirsch zaczął stukać palcem w stół - ma te długie paznokcie, nosi czarny płaszcz, jest genialny, jak pani powiada i zajmuje się magicznymi naukami. No więc to jest jakieś dziwne - powiedział głosem wciąż bardzo dziwnym i nagle rozejrzał sie po kuchni, wstał i rzekł:
- Jeden rozmawia ze zwierzętami, lata i potrafi zapaść sie pod ziemię. Drugi rozmawia sam ze sobą jak z kimś innym, lata we śnie, kocha nade wszystko ogień. A trzeci ma długie czarne włosy, czarne oczy, pazury, czarny płaszcz i uprawia magiczne nauki. Wszyscy maja po dwanaście, trzynaście i czternaście lat. Tak - powiedział pan Smirsch, wciąż stał i patrzył gdzieś w stronę kuchennej płyty - mnie sie to wszystko już wcześniej wydawało dziwne. Wydawało mi sie to dziwne od dawna. bardzo dziwne i od bardzo dawna. Już wtedy, gdy pani Mooshaber była w Opiece w sprawie Eichenkranza, gdy była tam w sprawie Linpecka, ale milczałem. Milczałem i nie powiedziałem nigdy ani słowa. Teraz jednak wydaje mi się - rzekł pan Smirsch i rozejrzał się po kuchni - że te trzy przypadki nie miały w ogóle nic wspólnego z Opieką nad Matką i Dzieckiem, ale z czymś innym. Z Trybunałem Państwowym.
I pan Smirsch spojrzał na podłogę, i rzekł:
- Powinni widocznie znaleźć się w spisie tych, którzy mają konszachty z diabłem. "(...)

Tak oto zanurzyliśmy się w tajemniczy świat genialnej, powtarzam, genialnej powieści Ladislava Fuksa - "Myszy Natalii Mooshaber". Fuks oprowadza nas po tym niezwykłym, niepięknym, urojonym świecie nieokreślonej przyszłości jak przebiegły przewodnik turystów, który w pewnym momencie zostawia ich w miejscu, do którego dotarli, każąc im domyślać się gdzie są, a ci, zbłąkani, zdani są na łaskę własnej wyobraźni.
Otóż w niepięknym tym świecie, państwie rządząnym przez tyrana - Albina Rappelschlunda, którego biografii uczą się na pamięć dzieci w szkole, w tym kraju, gdzie odbywają się regularne loty pomiędzy Ziemią a Kisiężycem, żyje sobie Natalia Mooshaber, dziarska staruszka, której marzeniem było mieć kiosk i sprzedawać w nim lemoniadę, sałatkę włoską i szynkę, która chciała być służącą, a od wielu, wielu lat zajmuje się porządkowaniem grobów, łapaniem myszy i pomaganiem Opiece w wychowaniu chłopców, którzy w tym strasznym, pozbawionym serca i współczucia świecie, zanadto "rozrabiają", przez co mogą skończyć w poprawczaku, a stamtąd niedaleka jest droga do kryminału. Pani Mooshaber wie, co to znaczy, jak dzieci "rozrabiają", bo sama ma córkę, która ją lekceważy i zmusza do wyjścia z przyjęcia weselnego; ma też syna, który trzy razy był już w więzieniu i wciąż kradnie, wciąż oszukuje. W tej niezwykłej, trudnej w odbiorze powieści, Natalia Mooshaber zdaje się być naiwną i szczerą reprezentantką świata umarłych już wartości. Sekunduje jej dozorczyni Kralc, będąca pod wrażeniem wszystkiego, co pani Mooshaber robi,  utwierdzająca ją w przekonaniu, że to, co robi ma sens.
Lecz siła powieści nie zawiera się jedynie w fabule pełnej tajemnic, przypominającej atmosferę kryminału. Fuks tworzy osobliwy świat, w którym jest coś z ponurego klimatu utworów Kafki, jest ironia, szyderstwo, są dialogi - zabawne i tajemnicze; jest w tej narracji mnóstwo chwytów takich jak powtórzenia pewnych fraz, kluczowych słów; są ci dwaj, co i rusz zmieniający się policjanci, którzy odwiedzają główną bohaterkę, rozpytując się o jej życie, a tak naprawdę przychodzą do niej nie wiadomo w jakiej sprawie. Jest w tej powieści duszna atmosfera bezduszności, jakiegoś niepokoju; wnikamy w nią coraz głębiej, głębiej, a Fuks bawi się tym specyficznym językiem, drażni nas i zachwyca, i atmosferę tę zagęszcza aż do finału.
Przeczytać warto, po przebrnięciu przez labirynt pierwszego niezrozumienia.

2 komentarze:

  1. Potęga wyobraźni i iluzji jest niewyobrażalna. I w ten świat musi się wpasować kobieta pragnąca naprawić zło tego świata. Życzę, by się udało, choć sądząc po zagęszczonej atmosferze...Cóż, zachęcona, książkę przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi, choć jeszcze raz przestrzegam, jest to specyficzna literatura, nieco trudna i zakręcona, więc może też sie i nie spodobać. Myslę, że komu Kafka się podoba, na przykład "Zamek", to i nie przestraszy sie myszy pani Natalii :-)

    OdpowiedzUsuń