Taka niby zwykła jajecznica na boczku, z cebulką pokrojoną w talarki, aby nie przypaliła się zanadto a ledwie zeszkliła; na wierzch drobna garstka startego, tu: zeskrobanego, edamskiego sera, który zastępował parmezan i na koniec kilka plasterków pomidorów dla zmiany smaku i udzielenia koniecznego kontrastu jeśli chodzi o barwę śniadaniowego pożywienia. Do tego oczywiście kromki jeszcze świeżego, pszenno-żytniego chleba i herbata.
A dla siebie wyszukała kakao, zalała je niewielką ilością wody, dodała mleko, a trzy kromki chleba (patrz wyżej) zaciągnęła konfiturą z truskawek.
Jego śniadanie wydawało się bardziej kaloryczne, choć jej było słodsze, więc może z porównaniem tych kalorii to nie jest tak jak sądziła; lecz z całą pewnością było obfitsze, co tłumaczyła mu tym, że jest mężczyzną i należy mu się więcej, bo jest od niej po prostu „większy” i na pewno ma adekwatny do ciężaru ciała żołądek.
Nie mógł się powstrzymać od śmiechu, takiego dobrotliwego…, zresztą śmieli się oboje, przytuleni do siebie plecami, potem bokami, a w końcu siedli naprzeciwko siebie chowając nogi pod wspólnym kocem i było im cieplej.
Potem wlała mu do kieliszka, sporego kieliszka, no, powiedzmy osiemdziesiątkę wódki i był tym faktem zdziwiony.
- No niech pan wypije, potem powiem, dlaczego - powiedziała - i on wypił, a kiedy wypił, to dowiedział się, że teraz, po spożyciu, to nie ma prawa po odpaleniu auta odwieźć ją do domu, bo po alkoholu się przecież nie jeździ.
- Spryciula - krzyknął do niej - ale to nie fair, bo umówiliśmy się, że cię odwiozę, a ciotka z pewnością się niepokoi.
- Nie umawialiśmy się na to. Przecież dzwoniłam - odparła - a wie pan, co dzisiaj za dzień? Wie pan? Dzisiaj jest sobota i nie wrobi mnie pan w żadną szkołę, i wcale nie muszę wracać do domu. Mogę sobie pozostać czas jakiś u koleżanki i pouczyć się do poniedziałkowego sprawdzianu.
- Dobre sobie. Przecież nie jesteś u koleżanki.
- Dam panu jej numer, zadzwoni pan i się dowie, że właśnie u niej jestem, biorę kąpiel, albo wyszłam z jej psem, ma takiego sporego, ale bardzo dobrze wychowanego wilczura, którego zwykle o tej porze wyprowadza się na spacer.
- Wszystko przemyślałaś sobie… podziwiam cię, podziwiam, ale czy godzi się tak kłamać?
Spojrzała na niego wzrokiem aktorki kabaretowej puszczającej oko do publiczności w momencie, w którym spodziewa się braw po zakończeniu anegdoty.
- Pozwoli mi pan z sobą zostać? Pozwoli? Proszę, proszę - i ten kpiarski uśmiech na jej twarzy przeistoczył się w taki mały, potulny smuteczek, po czym spoważniała nagle - no przecież pana nie uwiodę, niech pan się nie boi… - kto wie, czy mówiła to na poważnie, czy może znów posłużyła się łagodną kpiną - widzi pan - dotknęła pod kocem bosymi swoimi stópkami jego stóp - czuje pan, że moje stopy są zimne… bardzo zimne?
- Jesteś niesamowita, dziewczyno.
- Jestem - odpowiedziała - niech pan teraz doje śniadanko, ja na pana popatrzę, a potem powie pan, że było dobre.
A kiedy dojadł, podziękował i pochwalił, pomyślał sobie, że pewnie z tych ryb to już nic a nic nie będzie, ale jakoś nie był szczególnie rozczarowany z tego powodu.
Dochodziła dwunasta i dzięki słońcu w aucie nie było już chłodno, choć w październiku za dnia najcieplej jest około czternastej. Miał wstać i odpalić busa, a potem, gdy silnik się nagrzeje, puścić znów ciepły nawiew.
- Szkoda paliwa - powiedziała na głos - czasami lubię poleżeć sobie w samo południe. Nic nas nie goni.
- Niech już tak będzie. Możemy sobie poleżeć jaką godzinkę, ale jak chcesz mieć ciepłe nogi, to przysuń się do mnie.
Poczuł na swoim ramieniu jej ramię, potem głowę, a włosy dziewczyny zaczęły łaskotać jego policzki.
- Chcesz jeszcze trochę pospać? - zapytał.
- Tylko przymknę oczy - odparła - lubię leżeć z przymkniętymi oczami.
Po chwili wydawało mu się, że głowa dziewczyny spoczywająca na jego ramieniu staje się odrobinę cięższa. Poczuł też jej rytmiczny, długi oddech, którym ocieplała jego policzki, a kiedy swoimi stopami objął jej drobne stópki, odczytał dotykiem, że nie były już takie zimne.
:-)
OdpowiedzUsuńDoczekaliśmy się w końcu śniadania przyrządzonego pieczołowicie z dużą dozą dobrotliwości i delikatnym muśnięciem jesieni podkreślonego przez "barwę śniadaniowego pożywienia" z dodatkiem udawanego parmezanu. Jak zwykle - pyszne.
OdpowiedzUsuńdodajmy, że w tych odrobine prymitywnych warunkach :-)
UsuńJak na tak młodą osobę bardzo zmyślna jajecznica, zwłaszcza dla jedzących oczami...ale tak do śniadania wódeczka? Chociaż, po takiej jajecznicy?
OdpowiedzUsuńzauważ, że zastosowanie wódeczki do śniadania miało w tym wypadku swój gleboki sens :-)
Usuńno nie wiem, nie wiem... małolata w towarzystwie "młodego inaczej" pana; czy to aby zgodne z prawem? do tego wagary i życie na gigancie ; no nie wiem...no nie wiem czy się w ogóle godzi czytać takie teksty ??? :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
ponieważ ona niewiasta, co sprawdzałem, głosowała po raz pierwszy w minionych wyborach (na który numerek - nie wiem), z prewm problemów niejakich nie ma, a czy godzi się czytać takowe teksty... ba... to mniejsza... czy godzi się takowe pisywać???? :-)
Usuń