310.
Postanowiłem w zapiskach swoich co jakiś czas pozostawić jaki wiersz, który na przekór reżimowej propagandzie niech ociepli klimat, lecz najsampierw („najsamprzód” mówiła moja pani od historii w podstawówce) przygotujmy się właśnie klimatycznie do odbioru. Jest, dajmy na to, schronisko, choć może to być pensjonat (na pohybel zakazom!), leśniczówka jaka, dom jedno- lub wielorodzinny, śniegiem zasypany; w nim pokoje ogrzewane ciepłem kaflowego pieca, jakiś zakątek do pisania, czytania, słuchania baśni albo przez radio dochodzących do wnętrza kryminałów, komedii czy romantycznych dramatów (Holoubek i inni wielcy), jakowyś ekran telewizyjny, na którym pojawiają się narciarze lub baletnice łabędziego jeziora; jest miejsce na posiłek, pokój (broń Panie Boże – płaczu) z fotelami do odpoczynku, ze stolikiem do brydża czy szachów, z łóżkami i szezlongami do wytchnienia, do wyprostowania kości. Tu ciepło, a tam za drzwiami mroźna zima, zaśnieżone szczyty i doliny, świerki i sosny, a wyżej kosodrzewina. Jakiż piękny widok, a przecież ku równonocy z dniem się zbliżamy, więc może to po raz ostatni tej zimy taki krajobraz.
311.
A ja po dniu znojnym, nie bardzo szczęśliwym, ale przeżytym w zgodzie, po dniu z jakąś tam odrobiną słonecznego blasku, zaczynam z Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim, zapraszając do jego Leśniczówki. Jakkolwiek nie przysypana śnieżnym puchem, zaprasza na nadjeziorne gadanie, na koncert, na rozbłyski naftowej lampy. Cieszmy się tym, gdzie gwiazdy się zbiegły.
W leśniczówce *
Tu, gdzie się gwiazdy zbiegły
w taką kapelę dużą,
domek z czerwonej cegły
rumieni się na wzgórzu:
to leśniczówka Pranie
nasze jesienne mieszkanie.
Chmiel na rogach jelenich
usechł już i się sypie;
w szybach tyle jesieni,
w jesieni tyle skrzypiec,
a w skrzypcach, były tknięte,
lament gada z lamentem.
Za oknem las i pole
las - rozmowa sosnowa;
minął dzień i na stole
stoi lampa naftowa,
gadatliwa promienna
jak ze stołu Szopena.
W nocy tu tyle nuceń
i śpiewań, aż do rana.
Księżyc w srebrnej peruce
gra jak Bach na organach
i płynie koncert wielki
przez dęby i przez świerki -
to leśniczówka Pranie:
nocne koncertowanie.
Chodzi wiatr nad jeziorem
znów zaświecamy lampy;
o, leśniczówko Pranie:
lamp lśnienie, migotanie
księżyc na każdej ścianie,
nocne muzykowanie.
Gwiazdy jak śnieg się sypią,
do leśniczówki wchodzą
każdą okienną szybą,
każdą wrześniową nocą,
w twoim małym lusterku
noc świeci gwiazdą wielką.
* wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego
[16.02.2021, Toruń]
Prawdziwie domowy klimat:-)
OdpowiedzUsuńobym doczekał emerytury w takim domu...
UsuńNie wiem czy byłeś w Leśniczówce Pranie. Ja byłam, nawet o tym pisałam..... bo było tam wszystko, naprawdę wszystko...
OdpowiedzUsuńByłem nad Krutynią... to niedaleko, ale w leśniczówce nie byłem niestety.
Usuń