CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

16 lutego 2021

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (310-311) DOM PIĘKNY. W LEŚNICZÓWCE.

310.

Postanowiłem w zapiskach swoich co jakiś czas pozostawić jaki wiersz, który na przekór reżimowej propagandzie niech ociepli klimat, lecz najsampierw („najsamprzód” mówiła moja pani od historii w podstawówce) przygotujmy się właśnie klimatycznie do odbioru. Jest, dajmy na to, schronisko, choć może to być pensjonat (na pohybel zakazom!), leśniczówka jaka, dom jedno- lub wielorodzinny, śniegiem zasypany; w nim pokoje ogrzewane ciepłem kaflowego pieca, jakiś zakątek do pisania, czytania, słuchania baśni albo przez radio dochodzących do wnętrza kryminałów, komedii czy romantycznych dramatów (Holoubek i inni wielcy), jakowyś ekran telewizyjny, na którym pojawiają się narciarze lub baletnice łabędziego jeziora; jest miejsce na posiłek, pokój (broń Panie Boże – płaczu) z fotelami do odpoczynku, ze stolikiem do brydża czy szachów, z łóżkami i szezlongami do wytchnienia, do wyprostowania kości. Tu ciepło, a tam za drzwiami mroźna zima, zaśnieżone szczyty i doliny, świerki i sosny, a wyżej kosodrzewina. Jakiż piękny widok, a przecież ku równonocy z dniem się zbliżamy, więc może to po raz ostatni tej zimy taki krajobraz.

 Schronisko na Połoninie Wetlińskiej

311.

A ja po dniu znojnym, nie bardzo szczęśliwym, ale przeżytym w zgodzie, po dniu z jakąś tam odrobiną słonecznego blasku, zaczynam z Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim, zapraszając do jego Leśniczówki. Jakkolwiek nie przysypana śnieżnym puchem, zaprasza na nadjeziorne gadanie, na koncert, na rozbłyski naftowej lampy. Cieszmy się tym, gdzie gwiazdy się zbiegły.

W leśniczówce *

Tu, gdzie się gwiazdy zbiegły

w taką kapelę dużą,

domek z czerwonej cegły

rumieni się na wzgórzu:

to leśniczówka Pranie

nasze jesienne mieszkanie.

Chmiel na rogach jelenich

usechł już i się sypie;

w szybach tyle jesieni,

w jesieni tyle skrzypiec,

a w skrzypcach, były tknięte,

lament gada z lamentem.

Za oknem las i pole

las - rozmowa sosnowa;


minął dzień i na stole

stoi lampa naftowa,

gadatliwa promienna

jak ze stołu Szopena.

W nocy tu tyle nuceń

i śpiewań, aż do rana.

Księżyc w srebrnej peruce

gra jak Bach na organach

i płynie koncert wielki

przez dęby i przez świerki -

to leśniczówka Pranie:

nocne koncertowanie.

Chodzi wiatr nad jeziorem

znów zaświecamy lampy;

o, leśniczówko Pranie:

lamp lśnienie, migotanie

księżyc na każdej ścianie,

nocne muzykowanie.

Gwiazdy jak śnieg się sypią,

do leśniczówki wchodzą


każdą okienną szybą,

każdą wrześniową nocą,

w twoim małym lusterku

noc świeci gwiazdą wielką.

* wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego


[16.02.2021, Toruń]

4 komentarze:

  1. Prawdziwie domowy klimat:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy byłeś w Leśniczówce Pranie. Ja byłam, nawet o tym pisałam..... bo było tam wszystko, naprawdę wszystko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłem nad Krutynią... to niedaleko, ale w leśniczówce nie byłem niestety.

      Usuń