321.
Przyszła pora na wiosnę. I odezwała się, choć w mieście nie bardzo ją jeszcze widać jeśli chodzi o ptactwo wszelakie. W ogóle ptaków na osiedlu niewiele, bo i zieleń jedynie na obrzeżach, a całkiem ładny park o jakieś czterysta metrów oddalony – tam pewnie skrzydlaci mieszkańcy urzędują. U mnie częstymi gośćmi jest para srok, którą jeśli zauważy Masza, zawsze dzielnie obszczekuje. Jeszcze kilka dni temu, no, powiedzmy, w ostatnią sobotę śnieg leżał na balkonie sporą warstwą, przez co pieski moje wchodziły na balkonik niezbyt chętnie, szczególnie ciepłolubna Adelka. Teraz, gdy śnieg poszedł precz, psinki chętniej wychodzą na świeże powietrze, zwłaszcza kiedy słońce uśmiecha prosto w oczy.
Wczoraj słychać było kilkukrotne grzmoty, znacznie donośniejsze od odgłosów wystrzałów dochodzących z pobliskiego poligonu. Zaryzykuję… były to huki spowodowane użyciem materiałów wybuchowych do kruszenia lodu na Wiśle, gdyż rzeka przed kilkoma dniami stanęła i poszerzyła swój nurt.
322.
Nie wiem czym to wyjaśnić, ale od prawa do lewa słychać bezustanne straszenie. Jednego dnia straszą nas covidem, aby następnego poluzować obostrzenia tylko po to, aby kolejnego dnia wprowadzić nowe sankcje dla obywateli. Sprawdza się powiedzenie: kto wcześniej wstaje, ten rządzi. Tłumaczą się dynamicznym rozwojem pandemii, ale żeby tak z dnia na dzień nie wiedzieć, co będzie? Do tego straszenia dołączają media, i to różnych frakcji. Straszyły nas śnieżycami i mrozem (tak jakby w zimie była to sprawa niezwykła); teraz jakąś cieplarnianą bombą. Po prostu strach się bać. Onegdaj owszem, bywały gwałtowne załamania pogody, przechodzące fronty łupały nasze kości, ostrzegano przed nimi (zanim pan Wicherek wystąpił, pojawiał się na ekranie telewizora zręczną kreską narysowany pan, któremu wiatr kapelusz zerwał z głowy albo ten sam pan kręcił piruety na znak, że będzie ślizgawica), ale nie takim głosem jakby następował koniec świata.
Albo… rządowi naukowcy aż rok czekali na to, aby wszem i wobec ogłosić, że przyłbice, które na gwałt rychtowano, i te maseczki szumowskiego pożytku w walce z wirusem nie przynoszą. Trzeba było całego roku, aby świat nauki wydał sprawiedliwy werdykt. A ludziska myślą teraz, że pewnie tym razem niedzielski minister załatwił nam furę tych słuszniejszych i każe brać… po uprzednim zapłaceniu.
323.
A ja wybrałem się dzisiaj w podróż wirtualną do Italii, podróż okraszoną paroma zdjęciami.
- Zaczynam od zdjęcia, które mnie zaciekawiło, lecz już nie pamiętam, gdzie je we Włoszech zrobiłem....
- Drogowskazy mówią nam, że jesteśmy we włoskim Tyrolu, gdzie mówi się po niemiecku, bo dawniej był to obszar należący do Austro-Węgier. Znajdujemy się w Dolomitach. Niedaleko stąd do Cortina d’Ampezzo; znacznie dalej do Wenecji.
- Jedno z włoskich miasteczek. Pragnę zwrócić uwagę na pewien szczegół. W bardzo wielu miastach ulice są asfaltowe, natomiast przejścia dla pieszych wykładane kostką.
- Ot i urokliwe miasteczko wciśnięte w dolinę. Niemal bezpośrednio za tym kościółkiem i po prawej za hotelem strzelają w niebo strome szczyty gór. Takie są właśnie Dolomity. Pojawiają się nagle i albo kryją się w gęstych chmurach, albo rysują ostrymi wierzchołkami niebo.
- Widoczek z trasy na strzeliste skały Dolomitów. Być może na dalszym planie jaśnieją góry okalające Cortina d’Ampezzo.
- Na koniec jeszcze jeden z widoczków, a jadę w stronę Cortiny.
Sprawa masek jest jasna jak słonce, już ktoś zadał pytanie retoryczne na razie, który ze znajomych ministra zarobi na tym interesie?
OdpowiedzUsuńJedyna nadzieja w widokach i spacerach z dala od miast, by maski zrzucić...
Jestem totalnie zniechęcony do tej dziecięcej polityki
UsuńNajwidoczniej covid 19 ma GPS, bo wie jak wcisnąć się pod przyłbicę. Szybka mowa Włochów zawsze trochę mnie irytowała, dlatego nie przepadam za tym narodem. Jednak kraj mają piękny i nie dziwię się tym, którzy kochają "ten but". Uściski.
OdpowiedzUsuńJa natomiast bardzo lubię pełen dynamizmu język włoski. Charakterologicznie Włosi są do nas, Polaków, bardzo podobni. Podobne mają zalety i wady.
UsuńO maseczkach nie mam już siły pisać.
OdpowiedzUsuńWolę zachwycić się pięknymi widokami ze Słonecznej Italii.
Jak to dobrze mieć w pamięci piękne widoki - prawda Kawiarenko?
Oczywiście, widoki, nie tylko włoskie zresztą, są piękne, aż żal, że już ich nigdy nie uświadczę.
Usuń