CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

09 lutego 2021

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (300-301) 1200 NA GŁOWĘ. POŚMIEJMY SIĘ Z BORTNICZUKA.

 



300.

Czytam w „ESCE”, chociaż na wielu innych stronach internetowych pojawiła się kwestia pieniążków, które wypłacane byłyby dla każdego obywatela.

"1200 zł dla każdego obywatela bez względu na zarobki? Tak, to możliwe! Pojawiła się właśnie propozycja tzw. dochodu podstawowego. Dzięki niemu każdy otrzymywałby co miesiąc 1200 zł do swojego domowego budżetu. Czym jest nowe świadczenie? Kiedy może wejść w życie? Jak uzyskać 1200 zł z dochodu podstawowego? Dowiecie się w naszym materiale.

1200 zł co miesiąc dla każdego. Czym jest dochód podstawowy?

Dochód podstawowy zwany jest także uniwersalnym dochodem podstawowym. Założenie polega na tym, że państwo wypłaca obywatelom określoną sumę pieniędzy. Mieszkańcy danego kraju mają więc zapewnioną określoną kwotę (np. co miesiąc) bez względu na to czy dodatkowo podejmują pracę zawodową. 1200 zł otrzymywałby każdy bez względu na zarobki. Dochód podstawowy wiąże się jednak z ogromnym obciążeniem dla państwa. Dlatego kwestia jego wprowadzenia jest sporym problemem."

Co ja na to i co na to zaglądający do kawiarenki?

Gdyby tylko chodziło o to, czy wyciągnąć rękę po te pieniądze, czy nie, to oczywiście sprawa jest prosta – kufereczek złotóweczek – dlaczego nie, ale gdy pomyśli się o tym, że roczny wydatek państwa na to przedsięwzięcie to jakieś 300 miliardów złotych jeśli nie więcej, to trzeba się nad tym zastanowić, nawet gdyby obliczenia co do kosztów były znacznie przeszacowane.

Spróbuję odnieść się do tej kwestii na poważnie. Pierwsze pytanie jakie powstaje to: skąd rząd weźmie na dochód podstawowy pieniądze?

Odpowiedź a – dodrukuje pieniędzy; odpowiedź b – pozyska z Unii; odpowiedź c – jedno i drugie. Dodrukowanie pieniędzy jest rzeczą łatwą i wysoce możliwą… a jak z unijnymi funduszami? Otóż Unia Europejska zachowując się wobec Polski i Węgier jak słoń w sklepie z porcelaną – aby czego nie zbić, woli nie dotykać, może dojść do wniosku, że pomimo tej złej opinii o Polsce w związku z łamaniem prawa przez pisowski rząd, zgodzi się na warunki postawione przez pis, no i pieniędzy będzie na te ekstrawaganckie pomysły. Dzięki temu posunięciu kolejne wybory pis wygra w cuglach. Oczywiście rozdawanie pieniędzy doprowadzić musi do inflacji, do spadku wartości polskich przedsiębiorstw, które… proszę uważać, będąc w złym stanie ekonomicznym, zostaną przejęte przez skarb państwa i tym sposobem zawetowane zostaną przemiany ustrojowe w kraju, które dokonały się nawet jeszcze przed rokiem 1989. A skoro nastąpi globalna nacjonalizacja przemysłu i usług, to wtedy wzorem rewolucji, która dokonała się w Polsce tuż po zakończeniu II wojny światowej, to pisowska władza decydować będzie kogo postawić na najważniejszych stołkach w przedsiębiorstwach państwowych. Tu pewna dygresja… o ile zaraz po wojnie po stronie decydentów politycznych owego czasu stały: ogólnoświatowa sytuacja polityczna, ogromne zniszczenia wojenne oraz, co tu dużo mówić – bankructwo Polski przedwojennej, to logika rewolucji miała sens, choć oczywiście nie każdy rewolucji robotniczo-chłopskiej sprzyjał. Obecnie sytuacja jest jednak inna. Polska podganiała przez ostatnie lata europejski Zachód, czerpała korzyści z bycia w Unii i chociaż w bardzo wielu miejscach odbywało się to i odbywa kosztem ciężko pracujących ludzi, to jednak sprawy posuwały się ślimaczym tempem, ale jednak do przodu. Pisowska rewolucja ma to zmienić.

Jako człowiek lewicy powinienem być zadowolony z tego, że dołożenie 1200 złotych do dochodu ludzi, którzy dzisiaj dostają marne grosze, mają niskie emerytury czy też w ogóle nie osiągają dochodów i zmuszeni są, jeśli tylko mają taką okazję, do pracowania na czarno, ale tak nie jest, nie jest, bo węszę wielki przekręt, który ma na celu w stosunkowo szybkim czasie utworzyć kastę ludzi z nominacji partyjnych, którzy staną się de facto władcami ziemi, tej ziemi… ciekawe, co o tym myślicie, moi kawiarenkowi goście i przyjaciele.

301.

Póki co, tych 1200 złotych na łebka nie ma i w koalicji trwają spory. Wódz narodu, jak widać, zamierza pochłonąć znaczną część ludzi gowinowskiego porozumienia, a ambitny i zawistny Robespierre polskiej polityki ziobro co i rusz straszy prezesa przejęciem władzy w samej prawicy teraz, a i zamierza przejąć kontrolę nad pisem i krajem w kolejnych wyborach.

Wśród ludzi trzęsącymi prawicą jest taki gość (Boże, ile mnie kosztuje opanowanie wściekłości i śmiechu, gdy choć pomyślę sobie o tym nieszczęśniku i jego wyborcach, Boże, Ty sam wiesz najlepiej, jakie to trudne dla mnie), jest taki gość bortniczuk, postać wyjęta ze slapstickowej komedii, nie orientująca się, że w niej występuje, człowiek… hm, może przesadziłem z tym człowiekiem, który z jednej strony napełnia mnie grozą, a z drugiej, prócz odruchu wymiotnego jaki u mnie wywołuje, jest również kwintesencją głupoty i śmieszności. Postać ta zapraszana jest do mediów lubiących zapewne surrealistyczne kabarety, aby wyrzekła jakiś żart, aby skupiając się na pytaniu jakie się jej zadaje, spróbowała udzielić na nie byle jakiej odpowiedzi, bo do wypowiadania innych nie jest przyuczona. Tymczasem, o czym przekonał się pan redaktor Mazurek, z RMF FM, pan bortniczuk nie ma zielonego pojęcia o udzielaniu odpowiedzi na pytania i śpiewa sobie a muzom… no ale pośmiejmy się na koniec, bo śmiech to zdrowie.


[09.02.2021, Toruń]


2 komentarze:

  1. Bortniczuków - niestety - coraz u nas więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Misiewicze, Bortniczuki, Bielany...aż głowa boli na ich widok. Odbierający emeryturę mówią głośno, że chyba dodrukowuja pieniądze, bo listonosz same nowe banknoty nosi...

    OdpowiedzUsuń