Eduard Manet - PORTRET BERTHE MORISOT

Eduard  Manet  -  PORTRET  BERTHE  MORISOT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

12 lipca 2024

INACZEJ (3)

 

III

Największy problem zasadzał się w tym, że dziewczyna praktycznie nic nie mówiła i stąd Adam nie wiedział, co było przyczyną jej wypadku na jeziorze. Różne myśli gromadziły się w głowie właściciela leśnej posiadłości, próbował samodzielnie odtworzyć wersje i okoliczności zdarzenia. W grę wchodziła: próba samobójcza, wypadek spowodowany zatonięciem kajaka (około półtora kilometra od wyspy znajdował się ośrodek wodny, gdzie można było wypożyczyć żaglówki, rowery wodne i kajaki) jaki wypożyczyła dziewczyna oraz próba dotarcia do Ławy z przystani. Próbę samobójczą odrzucił natychmiast, gdyż nie miała ona logicznego wytłumaczenia, bo w końcu w jakiś sposób dziewczyna musiała się dostać na sam środek jeziora, zatem musiał przepłynąć paręset przynajmniej metrów, więc ja tłumaczyć próbę samobójczą? A i owszem, popełnia się samobójstwo przez utonięcie, ale raczej skacząc z mostu, którego w okolicy brak, bo to jezioro, nie rzeka. Zatem należałoby przyjąć wersję trzecią mówiącą o tym, że dziewczyna próbowała dotrzeć na wyspę i w pewnym momencie albo zasłabła, albo złapały ją skurcze lub też po prostu przeceniła swoje pływackie umiejętności, a będąc zmęczoną wpadła w popłoch, napiła się wody i przestała racjonalnie myśleć. Dodać w tym miejscu należy, że od dziewczyny nie było czuć alkoholu, więc… . Druga wersja wydała mu się prawdopodobna. Otóż dziewczyna chciała sobie popływać kajakiem, wypożyczyła go i wypłynęła, lecz kajak mógł zacząć w pewnej chwili przeciekać. Mogła tego nie zauważyć, gdyż po przepłynięciu kilometra, może więcej, położyła się, pragnąc wypocząć, ot tak samo jak on w swojej łodzi, a że kobiety lubią się opalać, przeto ułożyła swoje ciało na burcie kajaka, może nawet zasnęła, a obudziła ją woda, która zaczęła ją oblewać. Nie było czasu na wylewanie jej do jeziora. Kajak tak szybko nabrał wody, że musiało się to skończyć jego zatonięciem i właśnie wtedy zaczęła krzyczeć, bo, możliwie tak się stało, że dziewczyna nie umiała pływać… a wybrała się na jezioro? Pytanie dlaczego nie zabrała kapoka, który, jak się orientował, koniecznym wyposażeniem kajaków? Wyrzuciła go? Nie wzięła z sobą? Dlaczego Adam nie spostrzegł go, gdy podjął się ratowania dziewczyny?

Jasne że gdyby nie milczenie dziewczyny na te i inne pytania można by było doczekać się odpowiedzi, ale w tym przypadku nie było to możliwe. Adam próbował perswazji, zachęty, nie chciał wydobywać z niej słów za wszelką cenę, gdyż podejrzewał, że ten brak komunikacji z niedoszłą topielicą mógł mieć podłoże psychiczne wynikające ze zdarzenia, jakie stało się jej udziałem.

Dlaczego uparł się przy wersji z kajakiem, nie rozważając na poważnie okoliczności, że mogła wynająć żaglówką czy rower wodny. Wydawało mu się, że kajak dla osoby niewprawionej w korzystanie z niego jest najmniej bezpieczny.

Po dotarciu do drewnianego domu (idąc trzymała się kurczowo jego prawego ramienia) posadził ją w kuchni na krześle, szybko podpalił ogień w kuchence, z przeznaczeniem na zagotowanie wody, ukroił dwie kromki chleba własnej roboty, posmarował je masłem i przykrył płatami tłustego twarogu. Dziewczyna przysypiała pochylona nad kanapkami, a on po upływie kilku minut zalał dwie szklanki herbacianą esencją, uzupełnił potem wrzątkiem i na koniec dolał do obu szklanek po kieliszku białego rumu.

- Zacznij jeść – powiedział do niej – a tę herbatkę zaraz sobie oboje wypijemy, jest jeszcze zbyt gorąca – dodał.

Błędnie przypuszczał, że dziewczyna podobnie jak z mówieniem, którego tak jakby się wyrzekła, zaprze się i nie zje nawet kęsa. Owszem, zabrała się za jedzenie, spostrzegł, że musiała być głodna, bo rzeczywiście pochłaniała te dwie kanapki z taką intensywnością, że wręcz ucieszył się, gdyż mogło to oznaczać, że to co przygotował, smakuje jej.

- Przygotuję ci coś do przebrania i łóżko, na którym będziesz mogła odespać wszystkie przykrości, jakie cię dzisiaj spotkały.

Mówiąc to uprzytomnił sobie, że może najpierw powinien był jej zaproponować zmianę ubrania, a był z tym problem, bo w domu właściwie nie było damskich ubrań, co najwyżej koszule, bluzki i swetry, męskie wprawdzie, ale nadawały się też dla kobiet. Były też dwa właściwie nieużywane i wyprane szlafroki frote, co w sytuacji w jakiej znalazła się dziewczyna było najlepszym rozwiązaniem, jeśli chodzi o to, w co można się przebrać. Pospieszył więc do sypialni (były dwie sypialnie w jego domu), powłóczył koc i poduszkę, wyjął z szafy pomarańczowy szlafrok, ręcznik zaniósł je do kuchni.

- O, w tym będzie ci dobrze – powiedział do dziewczyny. - Teraz wyjdę, a ty się wytrzyj porządnie i przebierz. Wyjdę na pięć minut. Wystarczy?

Wziął do ręki wiadro i poszedł do drewutni po połupane drzewo. Zajrzał do obory, gdzie leniwie przeżuwała trawę jego krowa; otworzył drugie drzwi prowadzące do drewutni i wypuścił na dwór kury, a kiedy zaczęły domagać się pożywienia, gdacząc nieznośnie, podsypał im przygotowanej i wsypanej do jutowego worka mieszanki ziaren.

Wrócił do domu. Dziewczyna była już przebrana, a jej ubranie, to jest bielizna, spódnica i błękitna bluzka wisiały na oparciu trzeciego w kuchni krzesła.

- No, bardzo ładnie. Nie martw się, upiorę to, co zmoczyłaś. Wyobraź sobie, że mam nawet fantastycznie pachnący płyn do płukania. Spodoba ci się jego zapach. A teraz, wypijmy tę herbatę.

Wypili szybko. Adamowi krzątającemu przy kuchni, nalewającego wody do wielkiego garnka, który stał już postawiony na kuchennym blacie wydawało się, że usłyszał „dziękuję”.

Zaprowadził dziewczynę do jej pokoju.


[12.07.2024, Toruń]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz