„Skądże wam
przyszło, żeście tu z jaszczura⁴²³
Dobyli szabel i
na konie wsiedli?” —
Na to pan
Zbigniew: „Oto jest rzecz, która
Zwaśniła obu,
gdyśmy tutaj jedli
I pili: oto
złota miniatura,
O którą srogi
bój obaśmy wiedli.
O taką się
rzecz bijemy nie pierwsi;
Ja mu ją,
księże, sam zerwałem z piersi.
A zerwawszy ją
chciałem serca dostać
Spod żeber
jego, tą szablą turecką”. —
Tak mówiąc,
strasznie miał marsową postać.
A ksiądz: „O
takąż rzecz chodziło świecką?
Wartoby obu
dyscypliną chłostać!
Wstydź się,
Wielmożny Hrabio! jesteś dziecko!
Tę miniaturę
mi dała dla ciebie
Córka Starosty
dziś, jak Bóg na niebie!…
Ja zaś nie
mając kieszeni w habicie,
I nie chcąc
wieszać tej rzeczy na sobie,
Dałem ją
Sawie, by ją schował skrycie,
Aż mi ją
przyjdzie na myśl oddać tobie;
A przy tem i
list, skropiony obficie
Łzami, a w
takim pisany sposobie,
Że choć ksiądz
jestem, w miłostkach nie służę,
Podjąłem się
ten list schować w kapturze.
Oto jest pismo
dziś pisane w nocy,
Czytaj Waść!
ja tymczasem na koń siędę:
Bar potrzebuje
dziś mojej pomocy
Lub go ocalę,
lub niebo zdobędę”.
Beniowski blady,
jak duch o północy,
Już nie uważał
na księdza gawędę,
Ale otworzył
list, czytał i wzdychał,
Bo ten list w
niebo rwał i w piekło spychał.
A naprzód w
liście było opisanie
Tego, co w
drugiej mojej pieśni stoi,
To jest: jak
zamek wzięto niespodzianie,
Jak go dostano
prędzej niźli Troi,
Jak na
śmiertelnym już był karawanie
Pan Dzieduszycki,
jak w piwnicach broi
Szlachta, będąca
w zamku na załodze;
Jak Ladawiecki
pan zdał rządu wodze,
A sam zamyślał
jechać do Warszawy,
I córkę z
walki uprowadzić pola. —
„O! mój
Zbigniewie, nie miej ty obawy,
Pisała Panna,
nigdy Ojca wola…
Nigdy ponęta,
nigdy przestrach krwawy,
Nigdy szalone
szczęście lub niedola
Nie skłonią
mego serca do odmiany. —
Bądź sławny;
— jesteś mój — jesteś kochany.
------------------------------------------------------------------------------
⁴²³jaszczur
— skóra końska lub ośla, wyprawiona chropowato, podobna do skóry
jaszczurczej; oprawiano w nią pochwy i rękojeści szabel.
--------------------------------------------------------------------------------
Odjeżdżam
teraz — ale się otoczę
Myślami,
kwiatów podolskich zapachem,
Woniami, które
były tak urocze,
Gdy w
Anielinkach, pod słomianym dachem,
Ty mię
porzucał, — a ja ci warkocze
Dałam całować,
przenikniona strachem,
Abyś mi u nóg
nie padł konający:
Tak byłeś
blady przy gwiazdach i drżący.
Powiem ci teraz,
żem się była zlękła,
Abyś ty we mnie
nie usłyszał głosów,
Z któremi w
sercu jakaś struna pękła,
Gdy się
dotknąłeś usty moich włosów…
Pomnisz, żem
wtenczas tak jak dziecko jękła,
Chwytałam się
szat twoich — drzew i kłosów,
Myślałam, że
już ginę z światłem, z echem,
I że
westchnienie śmierci — jest uśmiechem.
Kiedy to piszę,
słońce wschodzi z wieńcem
Chmur i tak
wstydzi mnie, że nie wiem czemu,
Cała się
zlałam łzami i rumieńcem —
Ty wiesz, ja
zawsze kwiatowi białemu
Podobna, póki
mi był oblubieńcem
Chrystus. —
Uśmiechnij się słońcu złotemu,
Bo mi się przed
nim łza gorąca toczy;
I tak rumieni
mnie, jak twoje oczy.
Niespokojności
pełne serce moje!
Smutno mi rzucać
te miejsca, te stawy!
Jeżeli kiedy
przywiodą cię boje
Aż do mojego
zamku, do Ladawy,
Każ sobie Panny
otworzyć pokoje;
Na oknie stoi
filiżanka z lawy,
Rzucam dla
ciebie w nią maleńki kwiatek —
Nosiłam go dziś
całą noc — bławatek.
Nie trać nadziei
nigdy! nigdy! — kto ma
Wolą⁴²⁴,
ten wszystko pokona — Addio⁴²⁵!
Z wyciągniętemi
za tobą rękoma
Jeszcze raz
wołam ciebie — caro mio⁴²⁶!
Przy tobie
zawsze będę — niewidoma⁴²⁷.
I wprzód mi
serce, niż ciebie zabiją.
Nie — ty nie
możesz zginąć tak jak
oni,
Których nie
kocha nikt — i nikt nie broni.
Pytałam dzisiaj
starej wróżki Diwy,
Czy mi Bóg
ciebie zachowa i wróci?
Odpowiedziała:
że będziesz szczęśliwy,
Że się o
ciebie wiele duchów kłóci
Czarnych i
złotych z tęczowemi grzywy.
A czyny twoje
ktoś na harfie nuci…
Że zawrzesz z
królem indyjskim przymierze —
Nie będziesz
temu wierzył — lecz ja — wierzę.
-------------------------------------------------------------------------------
⁴²⁴wolą —
dziś popr.: wolę.
⁴²⁵addio
(wł.) — żegnaj.
⁴²⁶caro mio
(wł.) — mój drogi.
⁴²⁷niewidoma
— tu: niewidzialna.
-------------------------------------------------------------------------------
Przepowiadając,
mówiła mi stara,
Że widzi ciebie
w sankach z wieloryba,
A zaś przy
tobie stoi jakaś mara,
Ubrana w szaty
dziewicze — to chyba
Ja… czy nie
prawda? — O! gdyby ta szpara!
Gdyby ta jasna z
dyjamentu szyba,
Przez którą
Diwa widzi przyszłe rzeczy,
Mogła zastąpić
we mnie wzrok człowieczy!
Zgodziłabym się
nie widzieć na niebie
Gwiazd ani
słońca, nie widzieć błękitu,
Lecz tylko w
każdej chwili widzieć ciebie;
Na ciebie
patrzeć od zmroku do świtu. —
Zda mi się
nawet, że w jakiej potrzebie
Pomagałabym ci
oczyma — do szczytu
Szczęścia i
sławy… choćby…” Tu przerwany
Był list i
dwoma plamkami zwalany.
Te plamki były
do ust podniesione,
Lecz Ksiądz
podstawił pod usta szkaplerza⁴²⁸.
„Te całuj,
krzyknął, te rany czerwone,
Które Chrystus
miał, godne ust rycerza,
Nie te kropelki
łez gorzkie i słone,
Z których rdza
pada na kryształ puklerza.
Rzuć ten list —
daj go, jak mówią, szatanu⁴²⁹ —
A słuchaj:
ważną misją⁴³⁰ dam Waćpanu.
Piszą mi — że
tron odzyskał Chan Giraj⁴³¹,
Przyjazny zawsze
Polsce był Chanisko⁴³²;
Masz listy,
których, proszę, nie otwiéraj,
Aż staniesz w
Krymie. Wprawdzie to nie blisko;
Jaskółki wiedzą
tam drogę na wyraj⁴³³,
I bocian także,
z małą szarą pliską⁴³⁴
Do tej krainy
lecą z wielkim krzykiem;
Bocian okrętem
jest — pliska sternikiem.
Ona ptakowi na
ogonie siedzi,
I prostą drogę
w chmurach rozpowiada.
Tak, jeśli cię
duch Chrystusa nawiedzi,
Będziesz jak
bocian, co nigdy nie siada.
Lecz,
wyciągnąwszy dziób jak włócznię z miedzi,
Prosto wędruje
i w gniazdo upada
— Gdzieś na
wieśniaczej chacie, zmordowany,
Przebywszy
morskie burze i bałwany.
Ufaj mi, synu!
jeśli wytkniesz sobie
Drogę, a
prostą, — to choćby do słońca
--------------------------------------------------------------------------------
⁴²⁸szkaplerz
— dwa połączone ze sobą kawałki materiału z wizerunkiem Jezusa
i (lub) Matki Boskiej, poświęcone, noszone na szyi, na piersiach.
⁴²⁹szatanu
— dziś popr. forma C. lp: szatanowi.
⁴³⁰misją —
dziś popr. forma B. lp: misję.
⁴³¹Giraj
właśc. Krym Girej — chan tatarski, panował w latach 1758
– 1764 sojusznik
konfederatów
barskich, przeciwnik Rosji i Stanisława Augusta Poniatowskiego. Za
jego panowania doszło do ostatniego wielkiego najazdu Tatarów na
Ukrainę polską i rosyjską. Ostatni wielki i wybitny wódz oraz
wojownik tatarski.
⁴³²Chanisko
— zgrubienie od słowa chan.
⁴³³wyraj
(mit. słowiańska) — bajeczna kraina, do której na zimę odlatują
ptaki i skąd przychodzi co roku wiosna.
⁴³⁴pliska —
dziś popr.: pliszka, mały ptak z rzędu wróblowatych.
[26.07.2025,
Toruń]