ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

03 stycznia 2017

STYCZNIOWE GLĘDZENIE

*
Kiedy tak sobie siądę i wystukam pilotem jakiś informacyjny kanał, bardziej przypadkowo niż intencjonalnie, kiedy więc tak siądę, popatrzę i posłucham, to taką apostrofą ku Stwórcy się zwracam: - o Boże, Ty to nas, Polaków nie lubisz i chyba z tego powodu takimi politykami nas pokarałeś albo szatan Cię już przezwyciężył i dlatego grzmienia Twego nie słyszę.
A kiedy oczy przymknę, to jakiś głos tajemny odezwie się do mnie w retorycznym zapytaniu: - jak można było na Macierewicza w loteryjce żeton swój postawić? A tu się inny głos rozlega: - kto się odważył na brzęczącą śpiewnie Muchę parol zagiąć? A słyszę też jeszcze innego głosu zapytanie: - a kto przy Petru atramentowego ptaszka postawił?
Panie, zmiłuj się nad nami i nie doświadczaj tak boleśnie.
Dość o polityce, słów brak jako na pustyni wody, a zdałby się jej choć łyk do przepłukania gardła, gdy zbiera się na torsje.

**
Już wiem, że to wszystko, com za rubieżami nakreślił podczas ostatniej podróży, nie będę w stanie pomieścić w kawiarence. Słów za wiele, a i oczy posłuszeństwa odmawiają, i czasu niedostatek na onych słów tak rozległe rozpasanie. Całkiem spora reszta spełni się w pojemniku na makulaturę. Jeszcze tylko tę pięcioczęściową opowieść dokończę i kawiarenkowy serial uzupełnię, a dla dwu niedokończonych opowieści znajdę miejsce w poczekalni… może w niedalekiej przyszłości coś doskrobię.
A wrócę do „Dna” (taki tytuł roboczy tekstu, w którym pozostawiłem już słów parę) i jeśli mi tylko cierpliwości stanie i tyleż czasu na pisanie mi nie zabraknie, tedy z tego roboczego „Dna” skomponuję (proszę się nie śmiać) powieść, w której już się pomału grzebię i kolejne akapity zmieniam i dopisuję. 

***
Nie wiem, czy dobrze zrobiłem. Chciałem sobie odnowić pamięć w przeczytaniu całości „W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta i w tym między innymi celu zwiedziłem bibliotekę miejską. I masz… pierwsza część „W stronę Swanna” w czytaniu. Co robić? Mam ci wprawdzie elektroniczną jego wersję, lecz elektronicznego czytania nie uwielbiam, ale rad nie rad pokochać chyba będę musiał. Wypożyczyłem zatem w papierze część drugą, a mianowicie „W cieniu zakwitających dziewcząt”.
Tu mała dygresyjka - jak żyję, nie spotkałem się jeszcze z równie pięknie brzmiącym tytułem nad ten o dziewczętach, co zakwitają - szczerze i z ręką na sercu to wypowiadam.
Cały problem w tej kwestii sprowadza się do tego, czy będę w stanie przebrnąć tę pierwszą, w elektronicznym wydaniu część mega powieści Prousta. Czas pokaże.

[03.01.2017, Dobrzelin]

4 komentarze:

  1. Podziwiam zamysł. Ja nie przebrnęłam przez część pierwszą, choć miałam do czynienia tylko z wersja papierową. życzę by w tym roku było jak najmniej polityki, bo nic gorszego nie mogło nam się przydarzyć, a jak najwięcej dobrych tekstów, powieści, co się pisze(a może już ukończona została, bo nie w pełni zrozumiałam jak to z nią jest).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a ja, choć ten siedmioksiąg Prousta znam, chciałby jeszcze raz go przeczytać także ze względów "inspiracyjnych" jeśli chodzi o narrację, choć przyznaje, że tekst ten łatwym nie jest.
      Od polityki uciekam jak mogę, ale czasami mnie dogania ta "powieść" wciąż się pisze... pozdrawiam

      Usuń
  2. Co wybory powtarzamy to samo - kto i dlaczego ICH wybrał ?
    Za wybory czytelnicze podziwiam, bo ja do wymienionych serca ani cierpliwości nie mam.
    Cieszę się natomiast na twoje próby literackie i wszelki formy pisarskie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... mnie, Jotko, pozostaje cierpieć za innych, bo od czasu pewnego już nie wybieram (zdaje się, że przyszłemu dziadkowi dowód zarąbali :-) )... ja rozumiem, że z Proustem to nie przelewki, ale skoro postanowiłem, to i muszem :-).
      ... niestety to, co robię nazywa się - nałóg... pozdrawiam

      Usuń