ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

09 lutego 2017

Z PŁATONOWEM

Rozprawiłem się z „Płatonowem” Czechowa. Później przyjdzie kolej na „Mewę”, „Wujaszka Wanię”, „Trzy siostry” i „Wiśniowy sad”. Natenczas obrałem sobie najobszerniejsze dramatyczne dzieło. „Płatonowa” warto przeczytać choćby z tego powodu, że w wersji teatralnej, czemu nie ma się co dziwić, grany jest w skróconej formie, choć oczywiście uważam, że utwór sceniczny nade wszystko należy obejrzeć, boć do oglądania właśnie został przeznaczony.
Ale Czechowa czyta się doskonale. Zdaje się, że poza nim i Szekspirem nie masz artysty, który w tak genialny sposób operował scenicznym dialogiem. A autora „Wujaszka Wani” oprócz rozmów istotnych dla dramaturgicznego rozwoju akcji liczą się też te poboczne, sprawiające wrażenie chaotycznych, w których jednak zawiera się ta niezwykła wiedza pisarza o psychologii człowieka, który u Czechowa nigdy nie jest postacią jednoznaczną, pozytywną czy też wręcz przeciwnie. Takim skomplikowanym, niejednoznacznym człowiekiem jest Platonow: z jednej strony obdarzony niezaprzeczalnie najpełniejszym intelektem, który stawia go ponad inne postaci, a z drugiej strony człowiek ten, jako ten, kto chadza pomiędzy wrony, przymuszony jest czuć się, zachowywać i wyrażać jako one, a robi też przy okazji rozmaite niepotrzebne przykrości tym, nad którymi odczuwa swą zmysłową przewagę. Pomimo swojego niebezpiecznie okrutnego (nasyconego egoizmem lub egoistyczną grą jaką prowadzi) charakteru, staje się obiektem westchnień kobiet, próżnych lub tak jak jego żona Sasza, potulnie oddanych. Wobec tych oblegających go kobiet prowadzi okrutną grę, pragnąc w ten sposób sprzeciwić się losowi, który skutecznie pozbawił jego życie z ideałów. Ale najokrutniejszy jest wobec samego siebie, a krzywdząc kobiety nie wskrzesza siebie i wydaje się, że kula z rewolweru jaką otrzymuje od Soni, dawnej miłości, a dzisiejszej kochanki dla zabawy, jest tylko zwieńczeniem jego życia, które i tak się rozsypało.
Wielkość dramaturgii Czechowa wynika również z faktu ponadczasowej percepcji jego scenicznych opowieści. Dramat Płatonowa mógłby się wydarzyć i dzisiaj w tej naszej ojczystej, pozbawionej moralnej podstawy istnienia rzeczywistości, rzeczywistości, w której człowiek zdany jest na pozorne szczęście, na kamuflaż, jeżeli wyrastasz ponad innych, na wegetację, gdy na tym świecie czujesz się niepotrzebny i zależny od orkiestry, która przygrywa ci do obłędnego tańca niespełnionego życia.
Nie wiem czemu, ale obejrzałbym na scenie w roli Płatonowa Nikitę Michałkowa (a może grał tę postać, tego nie pomnę). Ja wiem, Michałkow jest już ponad siedemdziesięcioletnim panem (Płatonow miał lat mniej niż trzydzieści), ale tak jakoś obie te postaci do siebie pasują, jak rzadko które.

[05.02.2017, Boecillo, Castilla y Leon, w Hiszpanii]

4 komentarze:

  1. Wstyd przyznać, ale Płatonowa nie czytałam, ale masz rację, Czechow jest niesamowity...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Platonow i Wujaszek Wania zdaja mi sie byc najlepszymi sztukami Czechowa.

      Usuń
  2. Język Czechowa uwielbiam, Płatonowa poznałam na tym blogu.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń