235.
Lubię czasami pisać językiem niezrozumiałym, niezrozumiałym dla obywateli rządzących naszym pięknym krajem, który coraz mniej jest naszym.
Właśnie jestem po obejrzeniu dramatu Tadeusza Różewicza „Do piachu” spektaklu teatralnego w reżyserii Kazimierza Kutza. Dramat Różewicza opowiada o oddziale partyzanckim, opowiada z całą naturalistyczną brutalnością wskutek czego piewcy narodowych bohaterów mogą poczuć się zgorszeni, zwłaszcza ci spod znaku pochlebców żołnierzy wyklętych. Różewicz jest bezlitosny wobec wojny, jak i też stosunków panujących w grupie słusznie walczących z hitlerowcami partyzantów, gdyż wojna przynosi okrucieństwo i w konsekwencji odczłowiecza – potrzeba długich lat albo i całego życia, aby wyzbyć się podszeptów czasu wojennej niedoli.
Spektakl "Do piachu" w reżyserii Kazimierza Kutza można obejrzeć tutaj:
236.
Tak ciężko wyzbyć się podszeptów czasu wojennej niewoli, że ten, który przeszedł przez piekło poszukuje nauczyciela, który niechże nazwie raz jeszcze rzeczy i pojęcia. Człowiek czasu wojny może być równie dobrze cnotliwy co występny, miłość miesza się z nienawiścią , a przyjaciel może być też wrogiem. To że poeta ocalał prowadzony na rzeź, jeszcze nie oznacza, że jest wolny.
Wiersz „Ocalony” Tadeusza Różewicza jest jak credo wiary w człowieka jest poszukiwaniem dobra.
Mam dwadzieścia cztery lata
Ocalałem
Prowadzony na rzeź.
To są nazwy puste i jednoznaczne:
Człowiek i zwierzę
Miłość i nienawiść
Wróg i przyjaciel
Ciemność i światło.
Człowieka tak się zabija jak zwierzę
Widziałem:
Furgony porąbanych ludzi
Którzy nie zostaną zbawieni.
Pojęcia są tylko wyrazami:
Cnota i występek
Prawda i kłamstwo
Piękno i brzydota
Męstwo i tchórzostwo.
Jednako waży cnota i występek
Widziałem:
Człowieka który był jeden
Występny i cnotliwy.
Szukam nauczyciela i mistrza
Niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
Niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
Niech oddzieli światło od ciemności.
Mam dwadzieścia cztery lata
Ocalałem
Prowadzony na rzeź.
237.
Przez wiele minionych lat, jeszcze przed Miłoszem, sądziłem, że nagrodę Nobla w dziedzinie literatury powinien dostać Tadeusz Różewicz. Według mnie pan Tadeusz zasłużył sobie na to uznanie stworzeniem języka poetyckiego nowego kształtu, wiersza pozbawionego rymu, wolnego, w którym decydującą rolę odgrywa obraz jako metafora i opowieść właściwa w zasadzie utworom prozatorskim. Jest też język autora „Kartoteki” tak bliski drugiemu człowiekowi, że chyba bliższym i przytulniejszym być nie może. U Różewicza nazwy „matka” i „ojciec”, ale także „starsza kobieta” to postaci niemal zaczerpnięte z ewangelii czy żywotów świętych ludzi, lecz są one bliskie naszej percepcji ludzi, których kochamy lub wspominamy najintensywniej.
Przykład pierwszy z góry – wiersz „Ojciec”.
Idzie przez moje serce
stary ojciec
nie oszczędzał w życiu
nie składał
ziarnka do ziarnka
nie kupił sobie domku
ani złotego zegarka
jakoś nie zebrała się miarka
Żył jak ptak
śpiewająco
z dnia na dzień
ale
powiedzcie czy może
tak żyć niższy urzędnik
przez wiele lat
Idzie przez moje serce
ojciec
w starym kapeluszu
pogwizduje
wesołą piosenkę
I wierzy święcie
że pójdzie do nieba
Jestem ojcem, niedługo będę stary i jakoś nie zebrała mi się miarka.
238.
Tadeusz Różewicz to również prozaik i dramaturg. O prozaiku może innym razem, natomiast jeśli jesteśmy przy dramaturgii to autor "Ocalonego" na stałe wpisał się do krajobrazu polskiej sztuki teatralnej jako twórca teatru otwartego, a jego najbardziej znane dramaty to: "Kartoteka", "Grupa Laokoona", "Świadkowie albo nasza mała stabilizacja", "Wyszedł z domu", "Stara kobieta wysiaduje", "Śmierć w starych dekoracjach" czy wspomniana powyżej sztuka "Do piachu".
Bardzo pięknie scharakteryzowała dramaturgiczną twórczość Tadeusza Różewicza Marta Piwińska w tekście "Różewicz, romantyzm, awangarda." zamieszczonym w"Dialogu" 1969 nr 7.
Całkowicie podzielam zdanie autorki.
"W dramatach Różewicza oglądamy dwie prawdy. Jedna, to codzienność, powszedniość, zwykłość, stabilizacja: sceny rodzinne, jedzenie zupy, jazda pociągiem, zabiegi toaletowe, przestawianie mebli, spadanie, długie pauzy, w których "nic się nie dzieje". Bohaterowie są anonimowi, zwykli, zawieszeni między typową przeciętnością a moralitetowym uogólnieniem. Na scenę wchodzą i ze sceny schodzą postacie bez żadnej konsekwencji, nic się nie rozwija, nie ma porządkującej fabuły, a jednak jest w tym jakiś porządek. Porządek codziennego życia, porządek jego konieczności i przyziemności, przymus stereotypów, przymus narzucony przez formy i instytucje: rodzinę, szkołę, uniwersytet, kolej, biuro. Wszystko w utartych koleinach. Nawet słowo ulega temu schematowi - alfabet. Automatyzm życia, terror stereotypów, rygor cywilizacji, rygor kultury, owego "ducha", który dokonawszy wielu operationes spirituales uznał wreszcie terror i brak ducha za najlepszy porządek i zamienił ludzi w automaty (po pierwszej wojnie zapowiadał to już pewien duchowny w szwajcarskim sanatorium).
I druga prawda, która czasem zresztą prowadzi Różewicza na artystyczne manowce: prawda wyzwolonego instynktu, prawda "darwinowska". Prawda mówiąca, że strach i terror zmienia człowieka w bestię, ale że w nim samym kryje się zwierzę okrutne i bezwzględne w zaspokajaniu swoich potrzeb: mordowanie kota przez chłopca w Naszej malej stabilizacji, balet "samców" i balet "bufetu" w Wyszedł z domu, zwierzęcość ludzka ledwie ukryta w akcji "za drzwiami" w Akcie przerywanym. Erotyczne perwersje i strach Śmiesznego staruszka, dwaj ludzie wynurzający się z piasku i rzucający się na siebie - z miłości? z nienawiści? - w Starej kobiecie. Osaczenie człowieka przez naturę, która każe mu jeść, pić, spać i to samo w kółko coraz zachłanniej i więcej. Koszmar owego ukrytego w każdym człowieku "psa", człowieka zdegradowanego po wojnie w swoim człowieczeństwie, który wie już o tym, że nosi w sobie zwierzę ścigane, zdychające lub gotowe zagryźć inne zwierzę ludzkie i nie może o tym zapomnieć, nawet ukrywszy tę prawdę pod drugą i trzecią skórą, nawet na "ustabilizowanym" fotelu."
Zdjęcie umieszczone poniżej pochodzi z kto wie czy nie najsłynniejszego spektaklu "Kartoteki" wyreżyserowanego dla polskiej telewizji w roku 1967 przez Konrada Swinarskiego. Poznajemy Henryka Borowskiego w roli "Ojca", Ryszardę Hanin grającą "Matkę" i niezapomnianego Tadeusza Łomnickiego odtwarzającego rolę "Bohatera"
[16.01.2021, Toruń]
I ja bardzo cenię twórczość Tadeusza Różewicza.
OdpowiedzUsuńUważam też że bardziej zasługiwał na Nagrodę Nobla niż Czesław Miłosz, ale nawet w Komitecie Sztokholmskim rządzi polityka...
Całkowicie się z Tobą zgadzam, Stokrotko
UsuńPrzynajmniej doceniono Jego twórczość patronatem nad bieżącym rokiem...
OdpowiedzUsuńa jakoś umknęła mi ta informacja
Usuń