196.
„[Dawniej byłem sam, a teraz byłem z tym wazonem, który był obcy w naszym mieszkaniu. Ozdabiał pokój, ale niczemu nie służył. Wszystkie przedmioty, sprzęty, obrazy były połączone z nami i ze sobą niewidzialnymi nitkami. Jak żyłami, przez które przepływa krew. W dzień i w nocy. A wazon był sam. Odcięty od wszystkiego. Czy był naprawdę piękny? Wątpię, czy teraz mógłby stać w moim mieszkaniu. Ale i wtedy nie wydawał mi się piękny. Był dla mnie tajemniczy; obcy. Nie z naszego mieszkania. Żywiłem dla niego uczucie podobne do uczucia dzikusa, który czci figurkę bożka. Cudowną figurkę, która spadła z nieba. Przede wszystkim był nietykalny. Ale stawał się piękny; widzę twarz matki, kiedy mówiła: „Prawda, jaki ten wazon jest piękny". A w rozmowie z ojcem tego samego dnia, powiedziała: „Zdobi mieszkanie piękniej niż najpiękniejszy mebel"]”
Powyżej fragment opowiadania Tadeusza Różewicza „Grzech” i bardzo ważny wątek wazonu. Autor nie opisuje szczegółowo, jak wygląda ten wazon, natomiast jest do niego przywiązany. Wazon jest tajemniczy i nade wszystko piękny. W końcowej części opowiadania okaże się, że chłopiec – późniejszy poeta i pisarz zgrzeszy bardzo wobec tego cudownego przedmiotu – obejdzie się z nim nieostrożnie i go stłucze.
Ja również miałem taki wazon, który wyglądał jak ten, przy czym miał jedną komorę na kwiaty, ale jego forma była właśnie taka, był w taki sposób „cięty”, a miał kolor czerwony. Kupił go mój ojciec i był podarunkiem imieninowym dla mojej matki ode mnie. Wazon przetrwał wiele lat, a zaginął chyba w czasie przeprowadzki albo nie pamiętam kiedy.
Chodzi o to, że każdy z nas miał w przeszłości jakiś przedmiot, niekoniecznie bardzo wartościowy, który przechowywał na półce, w szufladzie, w jakimś koszyku, w biblioteczce. Grzech byłoby go wyrzucić, oddać komuś, sprzedać, wymienić. Dlatego w szufladzie gromadziłem stare po i przedwojenne wieczne pióra dziadka, ostrzałki do ołówków i kredek, ołówki kopiowe, brzytwę po dziadku, a także najprostszy w obsłudze plastykowy długopis – z tej racji, że jego wkład wydobywał z siebie ciemnoniebieskie linie, których jakości pozazdrościłyby długopisy w złotych oprawach najlepszych zagranicznych firm zajmujących się produkcją tych dzieł sztuk w dziedzinie kaligrafii.
197.
Od kilku godzin spoglądam na noc przez okno. Poszukuję płatków śniegu wirujących na tle niebieskawego światła osiedlowej lampy. Przez parę godzin nie padało nic, teraz deszczy wraz z drobinami śniegu, lecz zdaje się, że temperatura jest jeszcze zbyt wysoka, aby deszcz zamienił się w śnieg.
Od kilku lat obserwuję, że zwłaszcza te grudniowe i, rzadziej, styczniowe opady deszczu to powód cieplejszych o jeden – dwa stopnie nocy i dni. Dawniej chwyciłby przynajmniej nocą lekki przymrozek i zamiast mokrego asfaltu ulic, nasączonych wilgocią łąk, lasów i pół, zrobiłoby się biało na świecie, i niechby tak zostało do południa. Tymczasem deszczy i nie wiem kiedy doczekam się prawdziwego śniegu.
198.
W „Dziennikach. Zeszyty Podróżne 2” 28 maja 1973 roku Edward Stachura zanotował między innymi:
„Ludzi można podzielić na dwa rodzaje: tych, którzy są wytworem świata, w którym żyją, i tych, którzy są wytworem samych siebie, którzy, choć świata nie zmienili, nie dali się zmienić światu. Oni chodzą po świecie, a nie świat po nich. Nie mówię o deptaniu; mówię o lekkim, powłóczystym chodzeniu w butach o zdartych, cieniuteńkich zelówkach.”
Coś mi się wydaje, że jestem właśnie wytworem samego siebie, zupełnie nieprzystosowany do świata, ulegający mu na tyle, na ile nie można żyć oddzielonym od niego. Chodzę sobie po nim i nie jestem w stanie go zmienić.
„Co za parszywość jest w pieniądzu, że tak deprawuje tych, którzy dużo pieniędzy mają? Ilu ja sam znam (nie zliczę już) kiedyś wspaniałych, pięknych i pełnych delikatności, a potem zmarnieli, tak zgłupieli, tak się zgarbili pod workami pieniędzy czy pod zaledwie szczupłymi sakiewkami.”
Kolejna znana wszystkim prawda – pieniądz deprawuje, co szczególnie widać teraz, choć i wcześniej deprawował bardzo. Ale dzisiaj deprawacja pieniądzem zdaje się być wpisana w ustawy.
„Wszystko jest poezją, ale pieniądz nie jest poezją. Ale też pieniądz jest niczym, choć w tym świecie do tego doszło, że pieniądz jest wszystkim, wszystko można kupić, najbardziej genialne dzieła sztuki, ludzi nawet można kupić, oczywiście tych sprzedajnych, ale poezji się nie kupi.”
Jest coraz więcej ludzi, których można kupić za pieniądze, coraz więcej, już prawie połowę dobrostanu. Problem w tym, że pieniądze nie są z gumy, a ludzi na sprzedaż coraz więcej. A poezji się nie kupi, bo jej nikt nie czyta… no może dwie osoby na setkę obywateli.
199.
Nie mogę zrozumieć jednego. Przecież ci wszyscy ludzie, którzy dali się zaszczepić poza kolejnością to ludzie wykształceni. I co, nie zrozumieli, że zostali wkręceni przez pis w narodowy serial szczepień na covid-19? Nie rozumiem, jak można nie rozumieć, że pisowi nigdy i pod żadnym pozorem się nie wierzy. Ciemny lud nie takie rzeczy kupował.
200.
A jednak przed południem spadł tak naprawdę pierwszy poważniejszy tej zimy śnieg. Potem nieśmiało topniał, ale nie cały. Tak po opadach wyglądało to u mnie.
201.
W ramach tegorocznych – noworocznych oryginalnych wykonań pieśni operowych, tym razem „Nabucco” Verdiego i słynny chór śpiewający „Và pensiero sull'ali dorate”. Nagranie stosunkowo nowe, z 2016 roku; występuje Orchestra e Coro del Teatro La Fenice pod dyrekcją Claudio Marino Morettiego. Dla mnie jest co posłuchać.
[04.01.2021, Toruń]
Mnie cieszy że dobrze się czujesz i piszesz, jak zwykle różnorodnie i zajmująco.
OdpowiedzUsuńWczorajsze wiadomości głównie o Toruniu traktowały, jakby tylko tam spadł śnieg:-)
Wiele cennych uwag jest w prozie Stachury, niektóre niestety niezbyt pochlebne dla CZŁOWIEKA...
a i teraz pada śnieg, może z deszczem, ale jest go trochę - wyprosiłem?
UsuńNie wiem, czy wszędzie te wiadomości, u mnie sytuacja atmosferyczna obejmuje li tylko Toruń.
Stachura jest tego rodzaju twórcą, którego w stosukowo łatwy sposób można zacytować, bo taka to jest jego poezja i proza, a tu w dodatku mamy do czynienia z banalnymi na pozór zapiskami z dziennika. Niewielu jest pisarzy, nawet tych wybitnych, z których twórczości tak na poczekaniu można wydobyć jakąś wielce znaczącą myśl.