222.
Właśnie skończyłem czytać dwa krótkie opowiadania Marka Hłaski: „Robotnicy” i „Brat czeka na końcu drogi” co w towarzystwie czytanego w międzyczasie zbioru esejów Olgi Tokarczuk „Moment niedźwiedzia” stanowi mieszankę wybuchową.
Marek Hłasko był wielkim buntownikiem czasów PRL-u. Nie kochała go szkoła, harcerstwo, w końcu socjalistyczna ojczyzna przestała go kochać, umieszczając go w szeregu zajadłych wrogów komunizmu. Ale na dobrą sprawę Hłasko bardziej był buntownikiem aniżeli antykomunistą. Gdyby wyrósł w Zachodnich Niemczech, we Francji czy Stanach, pewnie też miałby na pieńku z tamtejszym establishmentem, by nie powiedzieć władzą. Zarabiał na życie ciężką robotniczą pracą; także w Niemczech Zachodnich, gdzie przebywał na banicji. W kraju przestano go drukować, a za granicą było różnie, choć udzielał się jako scenarzysta, to wynagrodzenie za tego typu pracę miało dopiero przyjść, gdyby udały mu się projekty z Romanem Polańskim czy Nicholasem Rayem. Projekty te przepadły, ten drugi z winy autora „Ósmego dnia tygodnia”; fatalnie zakończyła się też jego przyjaźń z Krzysztofem Komedą, którego po sprzeczce Marek zrzucił ze skarpy, co doprowadziło do krwiaka mózgu u tego kultowego kompozytora i w konsekwencji przyczyniło się do jego śmierci, śmierci, której Hłasko nigdy sobie nie wybaczył.
Hłasko, który praktycznie nie odebrał wykształcenia, które pozwoliłoby stać się pełną gębą pisarzem, był jednak świetnym prozaikiem, kultowym, czerpiącym tematy do swoich opowiadań i powieści z własnych doświadczeń życiowych, czego najznakomitszym pisarzem jest powieść „Następny do raju”.
Styl Marka Hłaski jest dynamiczny; pisarz świetnie konstruuje dialogi, unika psychologicznych dywagacji, podążając drogą behawioryzmu Hemingwaya. Czyta się go świetnie, a ponadto podejmuje tematy, które w latach 50-tych ubiegłego wieku, także z uwagi na prezentowany język, należały do społecznego tabu.
223.
Niedługo po opublikowaniu powieści Czesław Petelski zdecydował się nakręcić na podstawie tekstu „Następny do raju” wspaniałego filmu „Baza ludzi umarłych” * z genialną rolą Emila Karewicza. Hłasko był jednym z jego scenarzystów, ale powodem, dla którego nie pozwolił umieścić się w czołówce filmu był m.in. konflikt z reżyserem, który postanowił optymistycznie zakończyć tę opowieść, podczas gdy pisarz optował za swoim książkowym, pesymistycznym zakończeniem. Niezależnie od tego konfliktu film jest naprawdę świetny, bezwzględnie konieczny do obejrzenia, i można go oglądać poprzez zacienione okulary Hłaski, jak i też trudny socjalistyczny optymizm reżysera.
* film do swobodnego obejrzenia w "Ninatece", cyfrowo zrekonstruowany, polecam na długie, mroźne, zimowe wieczory.
224.
Pigułki stawiają mnie na nogi, a już myślałem, że w trakcie pisania tekstu o Hłasce, pochwyci mnie w swoje szpony sen i będę kontynuował pisanie po przebudzeniu, gdzieś około piątej rano. Przetrwałem jednak.
Mimowolnie niedawne obejrzenie „Bazy ludzi umarłych” oraz przeczytanie zwłaszcza „Robotników” przywodzi mi na myśl domorosłe stwierdzenie, że praca pełni ogromną rolę w życiu człowieka, nawet wtedy, gdy towarzyszy jej ból, zniechęcenie, wręcz nienawiść do wykonywania pewnych najtrudniejszych do ogarnięcia czynności. Praca kształtuje jej przedmiot, ale i rozwija nas wewnętrznie, więc utrata jej musi automatycznie doprowadzić do frustracji – po prostu nie rozwijamy się, nikniemy w oczach. Jeszcze gorsza sytuacja jest wtedy, gdy ktoś złym słowem lub uczynkiem niweczy nasz trud, niszczy zasadność naszej pracy, dezawuuje na przykład wysiłek setek tysięcy i milionów ludzi, którzy odbudowali nasz kraj ze zniszczeń wojennych.
225.
Na zakończenie dwa kadry z "Bazy ludzi umarłych"
- Leon Niemczyk - "Dziewiątka"
[15.01.2021, Toruń]
Bazę ludzi umarłych widzieliśmy, nawet niedawno była gdzieś powtarzana.
OdpowiedzUsuńWykształcenie nie zapewni nikomu talentu do obserwacji i pisania...
Praca jest O.K. gdy ma sens i nas rozwija - inaczej lepiej dać sobie spokój.
... ba, ale pracując dostajesz za to kasę, za którą czasami się nie utrzymujesz :-)
UsuńPraca bywa także terapią....
OdpowiedzUsuńOwszem, bywa terapią, ale zależy jaka...
UsuńOczywiście nie taka, która jest karą...
Usuńoczywiście :-)
Usuń