"Scrooge and Bob Cratchit" z "Opowieści wigilijnej" Charlesa Dickensa
autor: Arthur Rackham (1867 -1939) - ilustrator angielski
598.
Podobno przygotowania do świąt idą jak po maśle, puszczając parę pionowym strumieniem, tyle że nie u mnie. Dawne to czasy, kiedyśmy tak na poważnie obchodzili święta Bożego Narodzenia, a zwłaszcza w tym mijającym już roku ochota do celebrowania świąt przeszła. Nie, no oczywiście czas świąt nie jest okresem zwyczajnie-roboczym, lecz kiedy pomyślę sobie o tym pozostawieniu przy wigilijnym stole wolnego nakrycia dla umęczonego i pewnie głodnego a spragnionego przybysza, to w sposób oczywisty kłóci się ta chrześcijańska tradycja z pomocą udzielaną przez nasz ukochany rząd na granicy z Białorusią. To ja już wolę tego nakrycia nie dostawiać, a jak kto przyjdzie, to mu po prostu swoje miejsce ustąpię.
Proszę zatem nie liczyć na to, że tutaj gdzie obecnie mieszkamy, o naszej religijności decydować będzie to, czy wyfroterujemy podłogi albo umyjemy na błysk okna, napieczemy, nagotujemy, nasmażymy czego dusza zapragnie i aż nam od tych smakołyków popękają kiszki w brzuchu i okolicach. Do kościoła raczej też się nie udamy, bo te pod wezwaniem Świętego Pedofila obrodziły latoś jak grzyby po deszczu i diabli wiedzą, czybyśmy do takiego nie trafili. Oprócz tego mam po dziurki w nosie polityki i wolałbym nie słuchać o niej w świątyni, a mam prawo podejrzewać, że gdzie jak gdzie, ale w telewizorni i w kościele o polityce usłyszę.
Natomiast wewnętrznie, w tej mojej duszy starej a zbolałej, przeżyję te święta po swojemu, wspominając dawniejsze i pradawniejsze czasy, kiedy to naprawdę święta i katolicyzm coś dla mnie znaczył i wcale nie mam tu na myśli jedynie swojego dzieciństwa. Do młodszych ode mnie i mniej wtajemniczonych powiem, że rzeczywiście drzewiej z tą naszą wiarą katolicką bywało lepiej, dopóki co bardziej przedsiębiorczy księża i hierarchowie nie poczęli zanadto interesować się władzą i mamoną. Powiem tym młodszym, że to bardzo było dobrze, gdy onegdaj, w czasach które pamiętam, oddzielono sacrum od profanum, a katolicki kościół nie wtrącał się aż tak bardzo jak dzisiaj w państwowe materie i w łóżkowe materace. Zatem, jeśli zaśpiewam kolędę, to dla siebie i najbliższych, a oprócz tego zajmę się penetracją internetu, aby w skupieniu, ot choćby posłuchać Bacha, tudzież obejrzeć sobie jakieś obrazki, czy przeczytać historie z bożonarodzeniowym świętem związane.
W telewizji, którą oglądam coraz to mniej (dotyczy to nie tylko tej kołchoźnikowej, pisowskiej, lecz w ogóle), zapewne poawi się Kevin pilnujący domu, kolędy śpiewane przez pieśniarzy i piosenkarki z trudem wiążącymi koniec z końcem, dla których występy w błogosławionej telewizji kurskiego to nie lada okazja na podreperowanie domowego budżetu; może nawet ta jedynie słuszna telewizornia przypomni nam koncert dla żołnierzy stawiających druty kolczaste na granicy.
A ja tam jestem gotowy na święta. Mam tabletki, herbaty granulowanej też mi starczy, serek biały mam, mąkę, jakieś tam miąsko w lodówce jest (Gesslerowa dałaby nam po łapach), sól, makarony... faktem jest, że trzeba będzie kupić troche chleba, dokupić włoszczyznę, może cukier, trochę kiełbasy (dla mnie koniecznie serdelki)... ale to wszystko tak jak na niedzielę, nie więcej. Zobaczy się, czy ryba będzie tania - to się kupi. Aha, naszym piesełkom należy się indycze mięso, pataty i dynia - zdrowsze to i w sumie tańsze niż sucha karma, a i suczki bardziej te swojskie jedzenie lubią.
Poza tym mam na święta i dni styczniowe parę książek do przeczytania: "Granicę", "Noce i dnie", "Zbrodnię i karę" oraz obszerną księgę po angielsku - "Iliadę", "Odyseję", "Agamamnona" Ajschylosa, "Króla Edypa" Sofoklesa i parę jeszcze ksiąg innych pod redakcją Gregory Nagy'a. Oczywiście z tą księgą liczącą grubo ponad półtora tysiąca stron w wersji elektronicznej zejdzie mi się sporo czasu, ale sie tym nie przejmuję - jak świętować, to świętować.
Podobno święta będą po lodzie na pohybel tym, którzy urągali na brak prawdziwej zimy - niech będzie, co się stać musi.
[17.12.2021, Toruń]
Niechaj strawa duchowa wzbogaci mięsko i serek biały, byle spokój i zdrowie zagwarantowały. Uściski.
OdpowiedzUsuńOdebrałam książki zamówione w Internecie, wiec będzie co czytać, a u nas teraz odpoczynek ponad wszystko.
OdpowiedzUsuńMakaron z serem to ulubiony obiad męża, wiec serek zawsze mamy w lodówce, także w święta:-)
A ja wiem ze dostanę pod choinkę 5 książek i juz skaczę pod sufit z radości.....
OdpowiedzUsuń