Mojej akademickiej nauczycielce poświęcam tych kilka o Niej słów.
Najpierw tomiki jej wierszy:
Epitalamia (1968)
Portret dziewczyny z różą (1972)
Zamykam oczy: czerń (1976)
A moja ręka jest od róży (1981)
Górą, doliną (1983)
Noc polarna (1987)
Morze martwe (1992)
Nie zostawiajcie mnie samej (1997)
Proza:
Ci wielcy artyści mojego pokolenia (1982)
Wino o smaku niezapomnianym (1986)
Oprócz tego wraz z matką napisała książkę dla dzieci "Opowieść o Warsie i Sawie", a z mężem "Bajki mistrza Gadułki".
Słowo o mężu Pani Doroty - też odszedł...
Mąż - Mirosław Kuźniak (1946-2006), poeta, prozaik, wydawca, redaktor działu literackiego Polskiego Radia w Łodzi. Debiut poetycki na łamach "Odgłosów" (1965); opublikował tomiki wierszy: "Portrety" (1967), "Sentymenty" (1970), "Biała podróż" (1978), "Świat bez przerwy" (1986), "Motyle drwią z nas" (2005) oraz prozę: "Rodowody" (1979), "Śmierć w pięknym samochodzie" (1981), "Widok z Ultima Thule" (1983), "Telefon od losu" (1985).
Pani Dorota często nie tytułowała swoich wierszy, lecz nie ma to większego znaczenia dla odczytania jej ciepłej, refleksyjnej, momentami smutnej poezji.
---
Krzyczałam w nocy Przyszli do mnie Zmarli
Ale nie mieli ramion żeby mnie przygarnąć
Oczu ażeby spojrzeć
Ust żeby przemówić
Nie mieli medalików szkaplerzyków krzyży
bym mogła się utwierdzić że tam wierzą jeszcze
Ani ciał by pocieszyć - ho ho wcale wcale
Ni ubrań by nakłamać - w bardzo dobrym guście
Krzyczałam w nocy Lecz nie mieli uszu
i mnie nie posłyszeli
***
To nie są czasy dla poezji
Dom tego wiersza jest kruchy
Nikt w nim nie zamieszka
Lada oddech go zdmuchnie
Lada łza zatopi
To nie są czasy dla poetki Muza
nie zasiada naprzeciw Nie przyfruwa Anioł
by schyliwszy się szeptać
swoje święte wersy
Miał być od spiżu trwalszy
a tu tleje w palcach
Miał być nad piramidy
a tu maku ziarnko
Miał być żywiołem
ogniem
a tu jest ogarkiem
Jest tylko niedopałkiem
W pełnej popielnicy
Czy może linoskoczka tańcząca na linie
balansująca ciągle między Dobrem - Złem
zbudować dom i schody których nie wyszczerbi
wataha przyszłych pokoleń
I po co
mieliby tu przychodzić
Starczy byle gumka
Zetrzesz i nie ma domu
Nigdy go nie było
***
W moim niebie będą moje psy
puch akacji
cierpka jarzębina
i łoziny przez które mnie niósł
on
którego już dziś nie wspominam
Gwiazdy będą na wyciągnięcie ręki
I po Wenus nie będę się wspinać
Co pamiętam dziś – tam zapomnę
Zapomniane – tam będę wspominać.
[10.02.2022, Toruń]
Ostatni wiersz bardzo mi przypadł do serca:-)
OdpowiedzUsuńjotka
Bez interpunkcji trudno mi się czytało, ale wszystkie są przesycone życiową mądrością. Ten ostatni nie tylko Jotce przypadł do serca. Zastanawiam się, o ilu moich wykładowcach wiedziałam za mało. Uściski.
OdpowiedzUsuń