DRUGA JAZDA TRAMWAJEM
Już wiedział, że się dostał na studia, chociaż egzamin pisemny z rosyjskiego wypadł mu fatalnie i musiał go poprawić ustnie. W każdym razie został przyjęty na polonistykę, a zobaczenie siebie na liście studentów pierwszego roku było dla niego tak wielkim przeżyciem, jakby pobił rekord świata w biegu długodystansowym, a sam bieg był dla niego ważny, gdyż w owym czasie dużo biegał i to właśnie na długich, przekraczających sporo 10 kilometrów dystansach.
Chociaż od miejsca, w którym zobaczył swoje nazwisko na liście przyjętych na pierwszy rok studiów dzieliło go od kwatery u ciotki gdzie mieszkał mniej niż pięć kilometrów, nie zdecydował się na bieg, którego celem były uszy ciotki, którym miał przekazać radosną wiadomość, a spieszył się bardzo. Wsiadł zatem do tramwaju, który miał go powieźć niemal pod samą ciotczyną kamienicę. I oto zdarzyła się rzecz niezwykła - na końcowym podeście wagoniku, w miejscu, gdzie onegdaj zrobiło mu się niedobrze do tego stopnia, że współpasażerowie ośmielili się wyrażać swoje przykre opinie o jego fizycznej kondycji, na owym podeście wspierała się na kulach dziewczyna o ślicznych grafitowych oczach i czarnych niby w kominowych sadzach umalowanych włosach. Dość powiedzieć, że była ona podobna do tamtej dziewczyny, którą zobaczył w tramwaju będąc w opłakanym stanie. Tym razem to on miał przewagę nad dziewczyną i podbudowany radosną wieścią od dostaniu się na studia z ochotą podszedł do okaleczonej przez los i rozmawiając z nią na granicy współczucia, nadziei i podtrzymywania dziewczyny na duchu, usłyszał od niej opowieść o wypadku jakiemu uległa i że w tym jakże bolesnym położeniu, dotarła bez większych przeszkód do ostatniej klasy liceum, i ma nadzieję, że do matury wszelkiej jej psychiczne i fizyczne dolegliwości ustaną. Student podjechał na przystanek, na którym wysiadła dziewczyna, a było to niemal na krańcu miasta. Nie dość, że pomógł jej wysiąść, to jeszcze podprowadził pod blok, w którym mieszkała, dochodząc z nią do windy. Spłoszony jednak tak nagle zrodzoną się w ich obojgu poufałością, odmówił towarzyszenia dziewczyny do progu mieszkania, tłumacząc się kompletnym brakiem czasu. Tak i u drzwi windy się rozstali, a wracając na przystanek tramwajowy, skąd musiał odbyć podróż w drogę powrotną, obiecywał sobie solennie, że kiedyś odwiedzi dziewczynę... do tego jedna nigdy już nie doszło.
[22.02.2022, Toruń]
Może jednak przestraszył się własnej obietnicy? Nie każdy ma tyle odwagi aby żyć z czyimś kalectwem....
OdpowiedzUsuńHm... o ile dobrze pamiętam, to nie z tego powodu :-) :-) :-)
Usuń