CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

23 lutego 2022

WE FRAGMENTACH - ALBERT CAMUS - POMIĘDZY TAK I NIE

 

Albert Camus -  (1913 - 1960)


POMIĘDZY TAK I NIE


(...) Tak więc, całkiem niedawno, w domu starej dzielnicy syn odwiedził matkę. Usiedli naprzeciw siebie w milczeniu. Ich spojrzenia spotkały się:

No tak, mamo.

No tak.

Nudzisz się? Nie mówię dużo?

Nigdy nie mówiłeś dużo.

I piękny uśmiech, w którym nie biorą udziału usta, zagarnia jej twarz. To prawda, nigdy z nią nie mówił. Ale po co, doprawdy? Gdy się milczy, sytuacja staje się jasna. Jest jej synem, ona jest jego matką. Może mu powiedzieć: „Wiesz."

Siedzi na skraju kanapy, stopy przy sobie, ręce złączone na kolanach. On na krześle; czasem na nią spogląda i pali bez przerwy. Cisza.

Nie powinieneś tyle palić.

To prawda.

Zapachy dzielnicy wchodzą przez okno. Harmonia z sąsiedniej kawiarni, przyśpieszony ruch wieczora, zapach mięsa pieczonego na rożnie, które wkłada się pomiędzy dwa kawałki ciągnącej się bułki, dziecko płaczące na ulicy.

Matka wstaje i bierze robotę na drutach. Palce ma zesztywniałe i zniekształcone przez artretyzm. Nie pracuje szybko: trzykrotnie nabiera to samo oczko i kiedy pruje cały rządek, słychać głuchy szmer.

To będzie kamizelka. Przypnę do niej biały kołnierzyk. To i mój czarny płaszcz wystarczy mi na całą jesień.

Wstała, żeby zapalić światło.

Teraz ściemnia się wcześnie.

To prawda. Nie było już lato, a jeszcze nie jesień. W spokojnym niebie pokrzykiwały jerzyki.

Przyjdziesz niedługo?

Przecież jeszcze nie odszedłem. Dlaczego o tym mówisz?

Nie, to tylko tak, żeby coś powiedzieć.

Przejeżdża tramwaj. Samochód.

Czy to prawda, że jestem podobny do ojca?

O, wykapany ojciec. Nie znałeś go, naturalnie. Miałeś pół roku, kiedy umarł. Ale gdybyś miał mały wąsik!

Bez przekonania mówił o ojcu. Żadnego wspomnienia, żadnego wzruszenia. Na pewno taki sam człowiek jak wielu innych. Poszedł zresztą na wojnę z wielkim zapałem. Czaszka rozłupana nad Marną. Ślepy i konający przez tydzień: nazwisko wypisane na pomniku ku czci poległych wzniesionym przez gminę.

Zresztą to i lepiej — mówi matka. — Wróciłby ślepy albo obłąkany. I wtedy, biedak...

To prawda.

Co więc zatrzymuje go w tym pokoju, jeśli nie pewność, że tak właśnie trzeba, jeśli nie poczucie, że cała a b s u r d a l n a prostota świata schroniła się tutaj?

Przyjdziesz znowu — powiedziała. — Wiem, że dużo pracujesz. Tylko że od czasu do czasu...

Ale gdzie jestem teraz? J a k oddzielić tę pustą kawiarnię od tego pokoju z przeszłości? Nie wiem już, czy żyję, czy wspominam. Widać światła latarń. Arab staje przede mną i mówi, że zamyka. Trzeba odejść. Nie chcę już schodzić po tym tak niebezpiecznym stoku. Patrzę raz jeszcze na zatokę  i  j e j  światła; to, co dobiega do mnie, nie jest jednak nadzieją lepszych dni, ale pogodną i prostą obojętnością wobec wszystkiego i wobec samego siebie. Trzeba złamać tę linię nazbyt miękką i nazbyt łatwą. I trzeba mi całej jasności widzenia. Tak, wszystko jest proste. To ludzie wszystko komplikują. Niech nas nie karmią bajkami. Niech nie mówią o skazanym na śmierć: „Spłacił dług społeczeństwu", ale: „Utną mu głowę." To wydaje się drobnostką. Ale jest niejaka różnica. A poza tym są ludzie, którzy wolą patrzeć swemu przeznaczeniu w oczy.


[23.02.2022, Toruń]


2 komentarze: