PIERWSZA JAZDA TRAMWAJEM
Przypomniał sobie, że dwa miesiące temu, no może trzy, jechał dwójką, tramwajem podążającym na przeciwległy skraj miasta, to znaczy takim, który przecinał miasto na pół. Oczekiwał na wyniki pisemnego egzaminu i był jakiś przygnębiony, bo nie należał do pewnych siebie, więc wcale nie uważał, że zda, a jeśli nawet nie obleje pisemnego, to przecież kandydatów jest o wielu więcej niż miejsc dla pierwszoroczniaków. Niepokojąc się o ten swój wynik, popadł w jakąś żołądkową przypadłość, co skończyło się fatalnie. Na dwa, trzy przystanki przed celem podróży (jechał do starowinki - ciotki) poczuł się na tyle źle, że bliski był zwymiotowania zawartości żołądka wprost na tylną szybę drugiego wagoniku tramwaju, którym jechał. Wprawdzie do tego nie doszło, gdyż miał jeszcze w sobie wystarczająco dużo sił, aby się kontrolować, to jednak jego wygląd i być może jego przykry zapach jaki roznosił po wnętrzu wagoniku spowodowały, że nieliczni o tej porze dnia pasażerowie ostentacyjnie zaczęli się od niego odwracać i przemieszczać do przodu. Niektórzy komentowali tę godną pożałowania scenę jakiej byli świadkami. Dowiedział się, że jest pijakiem, osobnikiem patologicznym; nawet żałowano go, że w młodym wieku mógł się tak zeszmacić i czy jego matka wie o tym, bo "od mojej, gdyby się dowiedziała w jakim stanie upojenia alkoholowego wracam do domu, dostałym na dzień dobry po twarzy, a ojciec by mi tak poprawił, że przez tydzień ze wstydu nie wychodziłbym z domu".
Gdzieś tam pośrodku wagonu siedziała dziewczyna w jego wieku, może trochę młodsza i kiedy obracał się na pięcie kurczowo obejmując niklowaną poręcz, ta dziewczyna spoglądała na niego ze smutkiem i współczuciem, jednakowoż przysłuchując się komentarzom współpasażerów, nie ośmieliła się podejść do niego i zapytać, czy czego nie potrzebuje. Zrobiła to dopiero wtedy, gdy wysiadła za nim na tym samym przystanku. Chłodne nieruchome powietrze późnego popołudnia widocznie mu pomogło i poczuł się przez chwilę lepiej, czego wyrazem było to, że spoglądał ukradkiem na idącą za nim dziewczynę, która w pewnym momencie dogoniła go i zapytała:
- Źle się czujesz? Czy mogę ci w czym pomóc?
- Czuję się już znacznie lepiej, ale dziękuję - odparł przybierając pogodniejszy wyraz twarzy, choć miał świadomość, że jest to chwilowa poprawa i będzie zdany na pomoc ciotki, która posiada wiele medykamentów niemal na wszystkie choroby. Po kilku minutach dziewczyna idąca obok niego zdobyła się na słowne pożegnanie w rodzaju:
- No to się trzymaj i uważaj na siebie.
Zareagował w bólach narodzonym uśmiechem, wiedząc, że gdyby nie ta żołądkowa przypadłość, pewnie kontynuowałby rozmowę z tą miłą, jak się okazało, dziewczyną.
[08.02.2022, Toruń]
Lubię jeździć tramwajem i jeśli tylko mam możliwość, korzystam:-)
OdpowiedzUsuń... a ja już bardzo dawno nie korzystałem z tramwaju...
UsuńA ja ciągle jeżdżę tramwajami
OdpowiedzUsuń..:-))