799.
Jak ten czas szybko leci. Mniej więcej 3 lata temu (przestałem już liczyć, którego dokładnie października) uległem wypadkowi w Norwegii. Ciekawe spostrzeżenie – było cieplej niż dzisiaj. Od tego czasu trochę się zminiło w moim życiu, co chyba nie jest zaskoczeniem. Niewątpliwie zdążyłem się już przyzwyczaić do zmian, choć z pewnością wolałbym, aby moje zdrowie przypominało tamto sprzed wypadku... ale nic się na to nie poradzi. Te trzy lata to zmaganie się z niełatwą rzeczywistością. Ubyło mi trochę przyjaciół, zwłaszcza jeden, no może nie nazwałbym go przyjacielem, a znajomym, z którym wiązałem niejakie nadzieje, ten odszedł w siną dal, ale pewnie musiało tak być. Ci, na których liczyłem, zostali ze mną; wliczam w to osoby, które są ze mną w przestrzeni wirtualnej... i to się liczy, więc nie ma co rozdzierać szat, nawet nad osobą, która celowo od czasu do czasu podśmiewuje się ze mnie, choć jej o to nie proszę. Z pewnością rzucenie palenia to mój wielki plus, tym większy, że nigdy nie przypuszczałem, że uda mi się zwalczyć ten paskudny nałóg.
Powoli zapominam o tym wypadku, choć okoliczności jakie wystąpiły bezpośrednio po nim wciąż mnie przerażają, tak jakbym uczestniczył w długim, farmakologicznie sprowokowanym śnie.
Cieszę się, że żyję.
[26.10.2022, Toruń]
To już 3 lata? Niesamowite!
OdpowiedzUsuńRzucanie palenia to naprawdę wyczyn, wielu próbowało bez skutku, więc gratulacje!
Poprawy w każdej sferze życia Ci życzę!
Trzy lata minęło a tyle zmian nie tylko u Ciebie.Naprawdę miales wiele szczęścia w tym ogromnym nieszczęśliwym wypadku ze była odpowiednia opieka medyczna i żyjesz.Smutne tylko ze musisz cierpieć bol i noga nie da Ci zapomnieć o sobie.Wiesz ogromnie mi brakuje Twoich opisów i zdjęć z tras po Europie.Zawsze się dziwilam ze po ciężkiej pracy tyle godzin za kółkiem chce Ci się jeszcze pisać ciekawe opowiadania i relacje.Wielu kierowców ten krotki czas odpoczynku w trasie niestety przepija.Gratulacje za rzucenie palenia bo to wielki wyczyn,mój maz niestety nie wytrzymuje.,a przyjaciółką po tygodniowym pobycie w szpitalu i ostrej infekcji pęcherza z bardzo dużą gorączka przy MS zapomniała o papierosach.Trzymaj się i pisz .Pozdrawiam Marta uk
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak hurtem odpowiadam, ale pewnie nie dam jeszcze rady odpowiedzieć na wszystkie Wasze komentarze, za które dziękuję... jak jeszcze stan zdrowia mi się poprawi, to mam nadzieję odpowiadać systematycznie... Jeszcze raz dziękuję i serdecznie pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńPisz i pisz Andrzeju i opowiadaj nam...
OdpowiedzUsuńI bądź zdrowy...
dzięki... to chyba o ten komentarz mi chodziło
UsuńWczoraj nie udało mi się zostawić komentarza. Podziwiam, że rzuciłeś palenie. Ja parę lat temu próbowałam, ale wytrzymałam 4 miesiące. Teraz niestety palę za dwóch, ale po 4 miesiącach marazmu, próbuję wrócić do blogowania. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wrócisz już na stałe z pisaniem postów. Podejrzewam, że trudności z opublikowaniem komentarzy mają związek z tym, że zmuszony jestem moderować komentarze, a wiąże się to z tym, że jedna panienka prześladuje mój blog i zamieszcza swoje podłe komentarze, które muszę systematycznie usuwać.
OdpowiedzUsuń