Omijam z daleka miejsca, w których przebywa W.. W. cierpi na nieuleczalną, zaraźliwą chorobę łączącą w sobie fałsz z oportunizmem. Mój organizm wprawdzie wytwarza przeciwciała radzące sobie z tą dolegliwością, lecz nie zmienia to faktu, że miałby do czynienia z niezwykle groźną odmianą wirusa, w jego zmutowanej wersji i dlatego lepiej się nie narażać na bezpośredni z nim kontakt.
Najgorsze jest to, że choroba, jak to zwykle ma miejsce podczas epidemii, łatwo się rozprzestrzenia i coraz więcej ludzi na nią cierpi. Jedni zarażeni stają się chorymi z natychmiastową zdolnością do dalszego rozpowszechniania zarazy; inni są nosicielami chorobotwórczego bakcyla, który w każdej dogodnej chwili może się stać ogniskiem pneumonii.
Kolejnym symptomem choroby jest tak zwany syndrom znieczulenia. Osoby cierpiące na to poważne schorzenie bezwolnie obojętnieją na fałsz i zakłamanie, uznając je za oczywistość. Organizm zainfekowanych w ten sposób osobników wykazuje niezwykłą tolerancję na zło, co niemal uniemożliwia skuteczną walkę z najgroźniejszą odmianą tego paskudztwa.
Dzięki temu W. może czuć się bezpiecznie i jego pole działania rozszerza się w skali geometrycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz