CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

25 listopada 2020

DNIE I NOCE DO INNYCH NIEPODOBNE (4)

 4.

Nareszcie widzę panią ponownie. Przez te ostatnie dnie i noce spałem chyba w tej śpiączce, przynajmniej tak mi się wydaje, że wreszcie spałem. Nie byli z tego powodu zadowoleni. Wszyscy wokół mnie, co się nade mną zebrali, zadowoleni nie byli, bo podobno moje powieki były mocniej ściśnięte, ale, proszę pani, czy ja to nie mam prawa do snu? Przecież nie mogę przez cały czas słuchać tego, co się nade mną mówi, tym bardziej, że ci ludzie się nie hamują; a to, że ciężko to widzę, a to, że polepszenia na widać, ot, roślinką pozostanie, trzeba mieć wiarę, nadzieja ginie ostatnia, wciąż nie kontaktuje, i tak dalej. Nie mogłem tego znieść i zasnąłem. Była pani przez ten czas ze mną, czy panią przeoczyłem?

Widzę, że uśmiecha się do mnie, tak jakby odczytywała słowa spod moich niedomkniętych oczu. Uśmiecha się, ale nagle poważnieje, ściska drobnymi paluszkami moją dłoń i mówi:

- Próbowali pana wybudzić. Wcześniej odbyli konsylium: chirurdzy, anestezjolodzy, psychiatra, personel pielęgniarski wraz ze mną. Generalnie zaistniały dwie opcje: zacząć wybudzanie lub zaczekać. Mniej więcej po równo się rozłożyło, ale naczelny głos miał pan profesor anestezjolog, europejska sława; zaczęli pana rozbudzać, a pan się nie dawał, pan był przeciwny. Profesor przełknął pigułkę porażki, ale że jest to facet z klasą, przyznał potem, że nie miał racji, że mimo wszystko trzeba będzie zaczekać, a mnie, proszę pana, tak nieprzyjemnie się zrobiło, bo akurat przy tej próbie wybudzenia nie byłam. Gdybym była, tak myślę, że pan… że pan nie kazałby na siebie czekać, prawda?

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, bo i też nie znałem tych cwanych sposobów na przebudzenie, takie prawdziwe przebudzenie, nie to, co teraz. Chciałem się tylko zapytać, czy to lepiej, że wybudzą mnie później, czy powinienem wraz z nimi dążyć do wcześniejszego wybudzenia.

Kiedy tak siedziała zwrócona do mnie lewym profilem, pomyślałem, że jest naprawdę ładna, choć może nie tak młoda, jak to sobie wyobrażałem wcześniej. No i co? Więc jak?

- Wprowadziliśmy pana w śpiączkę, aby w ten sposób ograniczyć dostęp większości bodźców do pańskiego mózgu, aby nie czuł pan bólu podczas operacji i później, aby gojenie ran przebiegało w możliwie najdogodniejszych dla pana organizmu warunkach, a co do długości czasu bycia w tego rodzaju hibernacji… to ma pan jeszcze czas i to nie jest najważniejsze… - jej głos stopniowo załamywał się.

- Co jest najważniejsze? - zapytałem.

- Najważniejsze jest to, aby pan się w ogóle obudził… dlatego przeczytam coś panu.

Dlaczego nie, lubię jak ktoś mi czyta. Ma wyraźny, mocny, ale taki aksamitny głos, coś pomiędzy altem a sopranem. Założę się, że w szkole recytowała wiersze, to się poznaje. No i czytała, czytała coś, co prawdopodobnie zaczęła czytać dnia poprzedniego lub ubiegłej nocy, ale nie wiedziałem , co czyta. Wtedy pomyślałem sobie, że czyta coś takiego, co musi mi się podobać i że jest to piękniejsze od czegokolwiek, co sam napisałem. Muszę powiedzieć, że podobało mi się jak czyta, robi to wystarczająco wolno, abym mógł wszystko zrozumieć, bo pewnie myślała, że skoro nie potrafię się ruszać na tym łóżku i trzeba manewrować moim ciałem, kiedy się tego wymaga, to pewnie mój mózg jest także bardzo spowolniony, co wcale nie jest niedorzecznością. Nie wiedziałem, powtarzam się, co czyta, ale domyślałem się, że wodzi spokojnie oczami po kartkach książki, którą nie tylko dobrze znam, ale i lubię, bo niby czemu miałaby czytać coś, czego nie znoszę, albo to, co tylko ją interesuje. W pewnym momencie spróbowałem wspiąć się w górę i stamtąd, z wysokości odczytać samemu choćby jeden akapit. Nie wiem, czy mi się to udało; w każdym razie zapamiętałem to:

Kiedy obudziłem się, rano było. Jasny dzień. Położyłem się wieczorem i obudziłem się rano. Co powiedziałem? Położyłem się wieczorem i obudziłem się rano. Tak powiedziałem. Ech, Gałązko Jabłoni, co ja widzę? Co ja tu widzę wprost olśniewająco? Położyłem się wieczorem i obudziłem się rano. Przecież to jest jedno z najpiękniejszych zdań świata, to jest olśniewające, to jest snop światła w same oczy, w same usta. Jak mogłem tego przedtem nie zauważyć?

- Proszę pani, czy ja naprawdę mogę się już nie obudzić? - zapytałem w pewnym momencie.

Wtedy zamknęła książkę, umieszczając w miejscu, gdzie zakończyła czytać białą tekturową zakładkę, po czym chwyciła mocno moją dłoń.

- Dopóki jestem tutaj, nie zagraża panu wieczny sen.

Poczułem niezwyczajne pragnienie.

[25.11.2020, Toruń]

4 komentarze:

  1. Przeszło.
    Od kilku dni usiłuję u Ciebie skomentować ale tekst mi ginie jak go chcę opublikować.
    A ten Twój tekst przepiękny wyjątkowo :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próba się udała, ale sam nie wiem czy była spowodowana uprzednia niedyspozycja w przesyłaniu komentarzy, gdyż z mojej strony nie ma żadnych przeciwwskazań. Jeszcze raz dziękuję za uznanie.

      Usuń
  2. Taki anioł stróż przy chorym to lepsze, niż lekarstwo...
    jotka

    OdpowiedzUsuń