CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

26 listopada 2020

DNIE I NOCE DO INNYCH NIEPODOBNE (5) - PRZEDOSTATNI :-)

 5.

Raz pić chciało mi się strasznie, a potem znów poczułem zadaną mi gąbczastą wilgoć na wargach, oblizałem je, wessałem, ale pragnienie nie ustawało i wtedy postanawiałem zasnąć, i nie budzić się prędko, bo chciałem przespać to pragnienie okropne. I spałem, ech, jak ja spałem, a śnił mi się taki zmyślny dźwig taszczący moje nagie ciało pod same niebo, a potem spadałem, a spadać można tylko w dół, i leżałem znów, i rozsierdziło się nade mną światło, wjeżdżałem do tunelu i wyjeżdżałem, podróżowałem po całym bożym świecie, a jak dziwili się mną i nade mną, po cóż ty, biedaku, podróżujesz sobie tam i nazad, kiedy ty jak ten balonik, lekki i na każdy dotyk wiatru podatny, a jak już dojechałem, to mnie przykryli pod samą szyję, abym się nie przeziębił podczas tych podróży. I śpię ja sobie po próżnicy; chciałbym coś porządnego wokół siebie i nad sobą zrobić, a nie robię nic, czasami nawet nie myślę i nie wiem czy jestem czy mnie nie ma. A kiedy mnie nie ma, to jest mi trochę przykro, bo te odloty w nieznane mnie przygnębiają, lecz kiedy zaczynam być, uchylam powieki niepostrzeżenie, wracam myślami do Weroniki, do tych dzieci i pensjonatu, tyle że akurat wtedy śnieg topniał, i te dzieciaki rzucają się mokrymi śnieżkami, a potem wraz z wieczorem nadchodzi mróz i ten, co ma konie, robi nam kulig, że aż się dziwię, skąd tyle sań i saneczek, i co drugi dorosły trzyma podczas ślizgu płonącą pochodnię; tak było na jednym z filmów, nie pamiętam na jakim, i akurat nad nami pełnia, więc dziwię się, że wielkiego mrozu jednak nie ma, co niezwyczajne jest przy odkrytym nocnym niebie, ledwie przymrozek, pewnie jakiś ciepły front z południowego zachodu wtargnął, w każdym razie jest ciepło, w każdym razie jasność oczy kole, radość rozlewa się po czołach, wiatr smaga policzki i nagle… piękna katastrofa, sanki w zaspie, konie przystają, gwar i śmiech….

Cóż to świeci mi po oczach? Pochyla się nade mną jednooka świecąca głowa cyklopa wystająca ponad zapięty na drugi guziczek kołnierzyk fartuszka. Przestraszyłem się tej jasności pośród burej czerni pokoju upstrzonej migającymi światełkami monitorowego ekranu.

Przyszła. Miejsce przestrachu zajął uśmiech. Uśmiecham się, ale zaraz pytam:

- A cóż to takiego? Żarty sobie stroisz, albo jest to owo zdominowane przez pieśń gminną światełko w tunelu?

Teraz z kolei ona o mojej rozległej wyobraźni, o fantazji niewyobrażalnej, gdy tymczasem – tłumaczy – ona zapala to ledowe światełko na czole, aby nie oświetlać całego pokoju…

- Bo, widzisz, ty masz przyjemność posiadać pokój jedynie dla siebie, a ja kiedy wchodzę do innych, trójek czy czwórek, wolałabym ogólnym światłem nie wybudzać wszystkich pacjentów… a tak podchodzę do każdego z nich, patrzę jak się ułożyli na swym łożu, jak oddychają, a czasami… czasami, tak jak ma to miejsce w twoim przypadku, podglądam sny….

Ciekawe czy dostrzegła teraz moje zakłopotanie w niedomkniętych oczach.

- Wiesz co mi się śniło?

- Podróżowałeś we śnie, było ci chłodno, nos masz taki zimny, jakby ci go kto natarł śniegiem, a teraz całe twoje ciało paruje… zmienię ci pościel… pomożesz mi?

Istotnie nie zwróciłem uwagi na to, że pośród tych wywróconych saneczek były i moje; wydostałem się z zaspy trzymając w ręku pochodnię, no, wstawać, wstawać, żebyście mi się tylko nie pogubiły, to do dzieciaków, których buźki wcale uśmiechnięte, radosne jak nigdy, a teraz otrzepują sobierączętami z paltek lekko zmrożony śnieg.

- Spadłeś na wadze – mówi – zaraz po przebudzeniu powinieneś wziąć się za porządne jedzenie, aby nabrać sił. I co, lepiej teraz?

Zmieniła w okamgnieniu. Nie czułem już chłodu. Właściwie to przy niej zawsze czułem ciepło i lubiłem, gdy, tak jak teraz, chwyta mnie za dłoń i przemawia do mnie, mówi, że to ważne, co powie, kto wie czy nie najważniejsze, więc żebym słuchał, nie tylko słyszał jak mówi, ale abym ją słuchał i robił, co mi każe, i wtedy pomyślałem sobie, że jest dal mnie takim dobrym aniołkiem, któremu na mnie zależy, ba, nawet podejrzewałem, że za chwilę mi się przedstawi jak w tej piosence i powie mi wprost, że ma tylko jedno skrzydło, to prawie tak jak anioł… ale czy ja mam skrzydło drugie? Dla niej?

- W ogromnym skrócie opowiem ci, w jaki sposób będziesz jutro wybudzany – zaczęła. - Po prostu przestaną ci podawać te środki, którymi cię uśpiono, powoli, stopniowo, nie od razu… rozumiesz?

- To już jutro?

- Tak. Wszyscy którzy się wokół ciebie tu kręcą powiedzieli, że jest już pora.

- Ty też?

- Muszę cię ostrzec, że zaraz po przebudzeniu możesz być poirytowany. Możesz się zachowywać agresywnie, możesz krzyczeć, będziesz chciał wstać, uciec stąd… bywa tak, że pacjenci są przywiązywani do łóżka, aby nie zrobili sobie krzywdy, rozumiesz? Proszę cię, miej tego świadomość i nie dziw się, że możesz się tak nielogicznie zachowywać. To będzie przechodziło… dzień za dniem, noc za nocą będzie lepiej… no i ja będę cię wspierać.

- Ty też uważasz, że nadeszła pora, abym się obudził? - rozwinąłem pytanie. - Chcesz, abym się jutro wybudził?

Nie usłyszałem jej odpowiedzi. Światełko na jej czole zgasło. Po chwili usłyszałem najdelikatniejszy z delikatnych trzask zamykanych drzwi.


[26.11.2020, Toruń]

2 komentarze:

  1. Warto znać efekty rozmaitych doświadczeń, nigdy nie wiadomo...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tych doświadczeń powstają wspomnienia, a z tych wspomnień czasami opowieści mające swoje źródło i potem wiele dopływów...

      Usuń