CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

14 listopada 2020

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (67) DROBNOSTKI (60-63) CO USPOKAJA, WSPOMNIENIE, DO WETERYNARZA, ADELKA

 60.

Znacznie łatwiej funkcjonuję po zażyciu tabletek przeciwbólowych, które chyba mają też jakieś właściwości uspokajające. Zażywam je przed nocą wzmacniając tym samy swoją "markową" aktywność. Czasami mam włączony telewizor, w którym lecą albo tvn-owskie wiadomości lub tenis lub snooker. To ostatnie dodatkowo uspokaja.

61. 

Przedwczoraj dla potrzeb NFZ (szokująco wysokie koszty mojego szpitalnego pobytu w Norwegii w związku z wypadkiem - dobrze, że żona zmusiła mnie do dodatkowego ubezpieczenia w Generali) tłumaczyłem swoją historię medyczną - relację zdaną przez norweskich lekarzy, pielęgniarki i psychoterapeutę. Mogłem to zrobić znacznie wcześniej, ale mam awersję do powrotu w czasy mojego pobytu w szpitalu i unikam rozmów na ten temat. Ale skoro się już wziąłem za tłumaczenie, więc powiedziałem "A", to i dopowiem "B". Zaskoczony jestem tym, że przeszedłem w sumie 3 zabiegi operacyjne, nie dwa, nie licząc wstawienia stenów po zawale. Kolejnym zaskoczeniem było to, że na OIOM-ie przebywałem 10 dni i te 10 dni wyparowało z mego życiorysu (prawdopodobnie wtedy, tam na oddziale intensywnej opieki medycznej widziałem ten introwertyczny obrazek, co później tłumaczyłem sobie w ten sposób, że już kiedyś byłem w tym szpitalu... kiedyś, to znaczy przed wypadkiem. Zaskoczenie numer trzy to fakt, że zajmowało się mną aż 6 chirurgów oraz to, że notatkę o moim stanie zdrowia z punktu widzenia personelu pielęgniarskiego sporządzała Lina, pielęgniarka, którą bardzo, myślę, że z wzajemnością, polubiłem. Oto, co napisała o moim stanie psychicznym po operacji i przewiezieniu mnie na oddział ortopedyczny: "Pacjent podczas pobytu rozmawiał z psychiatrą. Po wypadku zmaga się z poczuciem winy i potrzebuje pomocy w radzeniu sobie z emocjami. Miał również majaczenie pooperacyjne podczas swojego pobytu, sytuacja się poprawia, ale od czasu do czasu może być nieco zdezorientowany." Ciekawe, ale tak było, a ta rozmowa z psychiatrą pomogła mi wtedy.

62.

Dzisiaj, a właściwie wczoraj, Masza miała niegroźny zabieg w lecznicy dla zwierząt. Oczywiście zabierając ją do lecznicy trzeba było psinę ubrać w szelki, potem doczepić smycz. Masza uwielbia wychodzić na dwór, aż piszczy ze szczęścia, kiedy ubiera się ją w szelki. Adelka jest jej przeciwieństwem. Nie znosi wychodzić na dwór, chociaż kiedy wraca ze spaceru i podczas samego spaceru jest szczęśliwa. W domu taki panuje ceremoniał: 1 - zakładanie szelek Maszy, 2 - wywoływanie Adelki, aby można było założyć jej szelki, 3 - zakładanie szelek Adelce, 4 - doczepianie smyczy obu suczkom, po czym pierwsza w trasę rusza Masza, a za nią po porządnym otrząśnięciu się (ja to żartobliwie nazywam po trzęsieniu ziemi dla pcheł) udaje się na spacer Adelka.

Ale wczoraj Masza miała sama pojechać do pana weterynarza i... zdarzyła się wielce śmieszna sytuacja. Punkt 1. została zrealizowany, a dalej... Adelka nie mogła zrozumieć, dlaczego się jej nie woła i trzęsąc się ze strachu, ale samodzielnie podeszła, aby założyć jej szelki. Tymczasem zrealizowany już został punkt 4 w stosunku do Maszy - zeskoczyła z kanapy. Adelka w dalszym ciągu nie rozumie, dlaczego nie założono jej szelek. Widząc zeskakującą z kanapy Maszę, Ada wywołuje "trzęsienie ziemi", zeskakuje na podłogę i podbiega do Maszy gotowa do spaceru.... ale...

- Adelko, ty z nami nie jedziesz. Tylko Masza jedzie do pana doktora. Zostajesz w domu.

Konsternacja.

63.

O dziwo, udało się się zrobić (mojej żonie) kilka zdjęć Adelce, zdjęć podczas wykonywania których, starsza suczka wręcz pozowała. Poniżej 3 zdjęcia autorstwa mojej żony, z tej właśnie sesji.

- tak zwana pozycja "na sfinksa" - rzut  "en face"


- ta sama pozycja, tyle że kąt patrzenia na sfinksa około 45 stopni.


- tutaj Adelka postanowiła przynieść swojego Żółwika i zostać uwiecznioną razem z nim.

[14.11.2020, Toruń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz