ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

17 stycznia 2022

REMINISCENCJA

 

Auguste Rodin (1840 - 1917)
 "Pocałunek" - 1901-1904,

REMINISCENCJA

    Odszukał ją po latach. Wydawała mu się nie tylko przygarbiona wiekiem ale i niesfornie brzydka siedząc w parku przy fontannie ciskającej niskie strumyczki kapryśnej wody, na którą istotny wpływ miał wiatr kierujący raz silne, raz słabsze podmuchy od strony ratusza. Nie była podobna do tamtej Ewy, choć może same oczy miała równie uśmiechnięte jak dawniej, lecz baseny oczodołów zdawały się być pogłębione, a nadto otoczone były poprzecznymi zmarszczkami. Nie w tym rzecz, że zauważył te i inne zmarszczki na jej twarzy i szyi, nie szokowały go rozstępy starości i emanująca z całej sylwetki kobiety suchość, która potrafi być wrogiem urody nawet u młodych dziewcząt, nie, akceptował tę starość zmieniającą wygląd swojej dawnej miłości; sam przecież uległ nieuchronnemu biegowi czasu i ilekroć czyścił zęby, w owalnym lustrze swojej łazienki doznawał przykrego uczucia spoglądając na swoje jakże starte z resztek młodości oblicze.

    Po przedłużającej się chwili obserwacji tej postaci spryskiwanej od czasu do czasu mgiełką wody z fontannianych strużek, przysiadł się do niej. Powitali się jak dobrzy znajomi, choć można było dostrzec chłód lub rutynę w ich powitaniu. Mówili coś do siebie i obok siebie, wymieniając wątłe wspomnienia poprzedniego dnia, to znów informowali się nawzajem o pewnym ważnym wydarzeniu, które zaistniało przed paroma dniami, chociaż nie zdawali sobie sprawy z tego, że mówili już o tym, więc to powtarzanie nie miało prawa być sensownym. Unikali rozmów o dawnych czasach, kiedy on był w niej zakochany, a ona ciekawa życia i przebierająca w adoratorach, których nie traktowała poważnie. Podobnie zresztą nie traktowała serio jego nią zauroczenia, chociaż nie mogła nie zauważyć tego, że jest cały czas, niemal dzień za dniem obserwowana przez niego i uwielbiana.

    Wydawało mu się, że ona mniej pamięta od niego. Nie mogło być inaczej, skoro to on zapisywał rozedrganym chińskim piórem wspomnienia z każdego ich spotkania, jeśli oczywiście spotkaniem można nazwać to, że widywali się na mieście nie wymieniając z sobą słowa lub widzieli się z takiej odległości iż artysta malarz, który zechciałby przedstawić ich na jednym płótnie, musiałby zachować odpowiednią perspektywę, pomniejszając sylwetkę to jej, to znów jego, w zależności od kierunku obserwacji.

    I kiedy tak siedzieli w milczeniu trzymając się za rękę, aczkolwiek nie był to uchwyt romansowy, nie wiadomo skąd nadbiegła młoda dziewczyna... skórę zedrzyj z Ewy... ta sama, ta sama Ewa sprzed lat. Początkowo nie mógł w to uwierzyć, że przyszło mu się zetknąć ze swoją miłością sprzed lat; sądził że śpi i ten senny obraz fałszuje rzeczywistość. Jak można pogodzić się z tym, że siadająca właśnie na ławeczce przy Ewie młoda kobieta jest w samej rzeczy sobowtórem tamtej. Niewiele pamięta z tego o czym we trójkę już rozmawiali poza tym, że dotarło do jego świadomości to, iż dziewczyna tak bardzo przypominająca jego Ewę, jest wnuczką kobiety, w której był bezlitośnie zakochany.

    I nagle coś w nim pękło, dokonała się przemiana jakiej się nie spodziewał. Podszedł do tej małej, uniósł ją i oboje pomknęli ponad najwyższymi kasztanowcami w parku miejskim. Lecieli ponad bielutkimi obłokami spleceni ramionami, przytulonymi do siebie jak pnie dwóch sąsiadujących z sobą drzew, których nie sposób już rozdzielić. Jeszcze tam, w górze, obdarowywali swoje usta pocałunkami, po czym obniżyli lot i przez uchylone okno wlecieli do jego sypialni, gdzie czekała już na nich przygotowana do rozkoszy pościel. Na niej to posiadł jej gorące, nagie ciało; odprawili konwulsyjny taniec spragnionej miłości, nareszcie spełniają się w sobie legli obok siebie jak wojownicy po zwycięstwie w bitwie, którą odtąd powtarzać będą cyklicznie aż do wyczerpania zapasów miłosnej energii.

- Tak wtedy powinienem postąpić - powiedział do siebie budząc się ze snu poczynionego na ławeczce przed fontanną.

- Kto wie, może masz rację - odparła stara kobieta wyplątując się z jego snu.


[17.01.2022, Toruń]

7 komentarzy:

  1. Przypomniało mi się jak w "Nocach i dniach" Barbara ucieka z palącego się Kalińca /czyli Kalisza/ i jedzie do majątku pana Toliboskiego który był jej wielką miłością .... i wita ją przed domem jego syn który wygląda tak samo jak ojciec w młodości.
    Pięnie to Kawiarenko napisałeś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz... po Twoim komentarzu skojarzyłem ten motyw. Dziękuję.

      Usuń
  2. Śwwietnie opowiedziana lirycznym, poetyckim językiem historia, jaką pisze życie i wyobraźnia. Gratuluję.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli pomimo zastosowania prozy, jest we mnie coś przypominającego poetę.... dziękuję

      Usuń
  3. Bardzo romantyczny obrazek, a zarazem nostalgiczne wspomnienie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka moja obsesja wspomnieniowa - powrót do przeszłości z jednoczesnym uświadomieniem sobie, że życie potoczyło się inaczej, niż mogło się potoczyć.

      Usuń
  4. youtube.com - VICTORIA vimeo
    youtube.com (vICTORIA vimeo) · › videos › youtube-com › videos › youtube video to mp3 converter youtube-com YouTube. Watch · 0 Comments. Watch.

    OdpowiedzUsuń